sobota, 26 kwietnia 2014

PROLOG

"Kochany pamiętniczku,
wiem, ze dawno do ciebie nie pisałam, ale miałam sporo spraw do załatwienia. Nie uwierzysz, ale moje życie niedugo się zmieni. Nowi znajomi, nowe otoczenie i te sprawy... Na szczęście nie muszę zmieniać miejsca zamieszkania, w związku z czym nie muszę opuszczać mojego kochanego Bradford. Życz mi powodzenia i trzymaj kciuki.
Całuję Jess xxx"

Tak różni, a tak podobni.
Tak inni, a jednak tacy sami.
Podobno przeciwnieństwa się przyciągają...
Ale co będzie jesli spotkają cię dwa mocne charaktery?
Tego nie wie nikt, nawet oni...
Jeden incydent może zmienić całe życie.
Kto poparzy się pierwszy?



*Jessy*

- Niall, ja ich nie rozumiem... - westchnęłam i opadłam na kanapę obok brata.
- Co znowu wymysliłaś. - zapytał nie przerywając oglądania jakiegoś głupkowatego teleturnieju dla bezmózgich idiotów.
Szturchnęłam go łokciem w żebra, żeby na mnie spojrzał. Podziałało, bo ze złą miną przyciszył odbiornik i odwrócił się twarzą do mnie.
- Nie wiem dlaczego ukarali mnie tak srogo. - jęknęłam.
- To tylko i wyłącznie twoja wina, siostrzyczko. - wzruszył ramionami. - Czego się spodziewałaś?
- Jakiegoś upomnienia, albo ewentualnie obniżenia sprawowania, ale nie tego! - uniosłam się.
- Spokojnie, młoda. Co się stało, to się nie odstanie. - pokręcił głową zrezygnowany.
- Ale ja nie chcę, no! - tupnęłam noga jak dziecko. - To nie jest w porządku.
- A co jest w porządku? - przechylił głowę na bok. - Namalowanie sprayem graffiti na ścianie szkoły? Czekaj, jak brzmiał ten napis, który musiałaś zmyć? Już wiem! "Fuck school and keep dancing!"
- Co się czepiasz? - mruknęłam. - Przynajmniej ładne kolory wybrałam.
- Żartujesz sobie, prawda? - uniósł brew.
- Jasne, braciszku! - zaśmiałam się. - Po prostu nie chcę zmieniać otoczenia i znajomych.
- Zasłużyłaś, skoro nie potrafisz się zachować. - sięgnął po pilot i zwiększył głośność.
- Dzięki, Niall. - odparłam z sarkazmem. - Jak zwykle pomocny...
Już miałam wstać i odejść pogrążona w żałobie po starej szkole, kiedy zostałam zatrzaśnieta w uścisku.
- Przepraszam. - blondas pocałował mnie w czubek głowy. - Dasz radę i dobrze o tym wiesz. Poza tym, nie musimy zmieniać miejsca zamieszkania, bo szkoła jest niedaleko.
- Wiem, wiem... - wtuliłam się. - Dziękuję.
- Już jutro zaczniesz życie na nowo i myślę, że obejdzie się bez większych wybryków. - na głębsze przemyślenia mu się zebrało.
- "Większe wybryki" mówisz... - zaczęłam, ale nie skończyłam.
- Żadnych wybryków! - poprawił się szybko. - Spadaj spać, bo nie wstaniesz jutro.
- Ale to ty mnie ciągle trzymasz. - zachichotałam i połaskotałam go.
Szybko mnie puścił następnie czochrając moje włosy. Fuknęłam zła i teatralnie zarzucając włosami wyszłam z salonu.

Wprowałam do pokoju i usiadłam przy biurku z zamiarem zadzwonienia do przyjaciółki z poprzedniej szkoły. Pogadałyśmy chwilę, pośmiałyśmy się i rozłączyłysmy się. Ogarnęłam plecak na jutro, załatwiłam wieczorną toaletę po czym ułożyłam się wygodnie w cieplutkim łóżeczku i odpłynęłam

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

HEJOOO!!
Jak wiecie, to jest mój pierwszy blog :)
Nie wiem czy opowiadanie się spodoba, ale postanowiłam spróbować.
Byłabym wdzięczna za wszelką opinię.
Może jeszcze za wcześnie, żeby wyciągać jakieś wnioski, bo to jest dopiero prolog i powiedzmy mała zapowiedź, ale już niedługo pojawi się rozdział 1 :)
Dziękuję za każdego czytelnika i jestem nastawiona na KONSTRUKTYWNĄ KRYTYKĘ :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz