wtorek, 14 lipca 2015

Rozdział 89 'Nowy początek'

EDIT:
Musicie dać mi znać, kiedy będziecie gotowi na ostatni rozdział na tym blogu. 
Piszcie w komentarzach :)

P.S. Nie chcę się z wami żegnać, ale wiem, że naprawdę warto było dal was pisać to opowiadanie. Fajnie było poczuć, że ktoś docenia moje wypociny xD

P.S.2 Zapraszam na mój nowy blog, na który możecie wejść przez kliknięcie gifu z Macklemorem ;)

(Nadal) Kocham! xxx

Miłego czytania :)

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

*lipiec*

*Jessy*

Już od dwóch miesięcy jestem dumną nosicielką nazwiska Malik. Odkąd poznałam rodzinę Zayna, utrzymywałam z nimi stały kontakt. Co prawda, to była tylko jego ciotka i wujek, ale Zayn nie miał innej, bliższej rodziny. Oboje  jego rodziców zmarło. Miał mnie i mam nadzieję, że dobrze go wspierała.
Jako dobra żona, upiekłam trzy ciasta i zrobiłam dwie sałatki na dzisiejsze dzień promocji w jego warsztacie. Cieszyłam się z sukcesu jaki zaczął osiągać i byłam z niego niewyobrażalnie dumna.
- Skarbie?! - zawołał z sypialni.
- Tak? - odpowiedziałam, owijając szklaną miskę sreberkiem.
- Chodź tutaj na chwileczkę.
Niespiesznie przeszłam do naszej sypialni, gdzie zastałam mulata ubranego w garnitur.
Po ślubie zamieszkaliśmy razem w moim mieszkaniu, bo było większe niż jego. Jak tylko się tutaj wprowadził, wynajęliśmy tamto mieszkanko, dzięki czemu mieliśmy dodatkowy dochód.
- Co chciałeś?
Otarłam czoło wierzchem dłoni i przyjrzałam mu się uważniej. Wyglądał naprawdę gorąco w takim wydaniu i ledwo mogłam się oprzeć, żeby nie rzucić się na niego i zmusić, żeby poświęcił mi jeszcze pół godziny.
- Pomożesz mi zawiązać krawat? - zapytał przejętym głosem i odwrócił się do mnie ze zbolałą miną. - Robię to od zawsze, ale jak na złość dzisiaj mi nie wychodzi.
Pokręciłam głową z uśmiechem i podeszłam do niego. Sprawnymi ruchami zrobiłam ładny supeł na krawacie i dumna ze swojej roboty mentalnie poklepałam się po plecach. Mulat przejrzał się w lustrze, po czym wrócił wzrokiem na mnie.
- Jest idealnie. Dziękuję. - podarował mi miękki pocałunek.
- Wiem, że się denerwujesz, ale powinieneś wiedzieć, że jestem z ciebie bardzo dumna i wiem, że sobie poradzisz i wszystko pójdzie po twojej myśli. Wszyscy będą zadowoleni i naprawdę nie powinieneś się martwić, bo jesteś wspaniałym człowiekiem. Do tego jesteś moim mężem, więc to wszystko tłumaczy. Na pewno ktoś zechce nawiązać z tobą współpracę.
Jego zaskoczone spojrzenie wywołało u mnie poczucie dumy, że potrafiłam podnieść go na duchu. Błysk w brązowych oczach zdradził mi, że zaczął myśleć inaczej o dzisiejszym wydarzeniu i zmienił swoje nastawienie.
O to mi właśnie chodziło.
- Jesteś najlepszą żoną na całym bożym świecie. - przyciągnął mnie do siebie, owijając rękę wokół mojej talii. - Kocham cię, wiesz?
- Coś tam obiło mi się o uszy. - rzuciłam, udawjąc znudzenie.
Zaśmiał się krótko i odgarnął mi włosy z twarzy.
- Czemu jeszcze nie jesteś gotowa? Chciałbym cię zobaczyć w tej seksownej sukience.
- Bo mam jeszcze czas, a ty musisz być wcześniej, więc nie rozumiem, czemu jeszcze tu stoisz. Goście nie powinni na ciebie czekać. - upomniałam, poważniejąc.
- To moje przyjęcie, więc mogą zaczekać. Chciałem zrobić wielkie wejście i takie tam.
Zachichotałam i objęłam jego twarz dłońmi.
- Jesteś najlepszy. Pamiętaj o tym. - cmoknęłam jego usta i uciekłam do kuchni.
Byłam pewna, że mój mężczyzna sobie poradzi.
Nie mogło być inaczej.

***

Odstawiłam blachy z ciastami na stół do tego wyznaczony. Kucharki i kelnerki kręciły się dookoła, upewniając się wszystko jest gotowe, żeby przyjąć gości Zayna. Nie chcąc im przeszkadzać, wyszłam na korytarz i skierowałam się do namiotu, w którym właśnie odbywało się wprowadzenie. W minucie, kiedy tam weszłam, usłyszałam głos męża. Nie wspomniał mi, że będzie przemawiał...
Wsłuchałam się w jego głęboki głos z mocnym akcentem i przymknęłam powieki.
- Czyżby pani Malik? - usłyszałam obok, więc otworzyłam oczy.
Napotkałam uśmiechnięte oczy Matta - młodego pracownika Zayna, którego dane mi było poznać już jakiś czas temu.
- Cześć, Matt. - przywitałam się, a on skinął głową.
- Słyszałem, że wasz ślub był jak z bajki. - rzucił z szerokim uśmiechem. - Wiedziałem, żę to się tak skończy.
- No tak. Wszyscy wiedzieli, oprócz nas. - zaśmiałam się.
- Gratuluję. - podał mi dłoń, którą uścisnęłam.
- Dziękuję, również w imieniu męża.
- A myślałem, że będę miał u pani jakieś szanse. - westchnął dramatycznie.
Przygryzłam wargę i poczułam jak się rumienię.
Właśnie miałam zażartować, kiedy dotarły do mnie słowa mulata, dobiegające z głośników:
- A najbardziej chciałbym podziękować mojej świeżo upieczonej żonie. Wspierała mnie w najtrudniejszych momentach życia i nigdy mnie nie zostawiła, nawet kiedy byłem dupkiem. Przepraszam za wyrażenie, ale taka jest prawda. Miłość robi z człowiekiem niesamowite rzeczy  i nie zamieniłbym tego uczucia na nic innego. To dzięki niej stoję teraz tutaj przed państwem i witam wszystkich na przyjęciu promocyjnym mojej firmy. Mam nadzieję, że żona przyniesie mi szczęście również dzisiaj. Dziękuję, państwu. - zakończył i zszedł ze sceny.
Zebrani ludzie nagrodzili go oklaskami. Nie mogłam wyjść z podziwu, że nawet się nie zająknął.
Sam fakt, że o mnie wspomniał, mile mnie zaskoczył.
- Gapił się na panią przez cały czas. - oburzył się Matt. - To niesprawiedliwe, że jesteście aż tak perfekcyjną parą.
Wzruszyłam tylko ramionami.
Bo co miałam powiedzieć? Byliśmy perfekcyjni. Nasze dusze i serca były jednością już od dawna, więc musiało tak być.
- Witaj, Matt. - Zayn stanął przy moim boku i podał rękę chłopakowi. - Jak się bawisz?
- Świetnie. - uniósł oba kciuki do góry. - A teraz zostawię was samych. Kochajcie się jak najdłużej. Obserwuję pana, szefie.
Rozbawieni groźbą młodego pracownika, przytuliliśmy się do siebie.
- Wyglądasz pięknie. - powiedział z ustawi przy mojej skroni. - Cieszę się, że jesteś tu ze mną.
- Zawsze będę przy tobie. Dziękuję za to, co powiedziałeś przy mikrofonie.
- Nie dziękuj, skarbie. - ucałował moje czoło. - Jak mi poszło?
- Świetnie. Jestem z ciebie dumna. - pogłaskałam jego gładki policzek i zamyśliłam się.
Czasami nie wierzyłam, że to wszystko działo się naprawdę. Bałam się, że śnie i za chwilę się obudzę. Nie chciałam poczuć rozczarowania. Nie teraz, kiedy w naszym wspólnym życiu miała się wydarzyć kolejna ważna rzecz.
- Grosik za twoje myśli, księżniczko. - złapał mnie za brodę i spojrzał głęboko w oczy.
- Muszę ci coś powiedzieć...
Skinął głową, dając mi znak, żebym kontynuowała. Przełknęłam gulę, która zaczęła rosnąć w moim gardle. Wzięłam głęboki oddech.
- Nie wiem, czy cię ucieszysz, ale powinieneś wiedzieć, że ja jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. - zaczęłam, próbując jak najbardziej odwlec to w czasie. Bałam się jego reakcji. - Myślę, że od teraz nie powinnam cię nazywać już tylko mężem, ale i tatusiem. Jestem w ciąży.
Zayn zastygł w bezruchu, wpatrując się w moją twarz nieobecnym wzrokiem.
- To drugi tydzień. - dodałam. - Będziemy mieli dziecko, Zayn.
- Zaczekaj. - wymamrotał i odbiegł w stronę zgromadzonych gości.
Dopadł mikrofon, przerywając swojemu doradcy, który wydał się naprawdę zaskoczony. Z zaciekawienie obserwowałam poczynania męża.
- Przepraszam, że przerywam, ale chciałbym coś ogłosić. - wydyszał. - Właśnie dowiedziałem się, że będę ojcem! - wykrzyczał.
Zakryłam usta dłonią, hamując płacz. Radość w jego oczach i to co zrobił upewniło mnie, że wszystko będzie w porządku. Mój mężczyzna wrócił do mnie z wielkim uśmiechem na ustach i błyskiem radości w oczach.
-Czy to się dzieje naprawdę? - zapytał, patrząc na mój brzuch. - Czy tam naprawdę rozwija się połączenie ciebie i mnie? Owoc naszej miłości?
- Tak, Zayn. To nie jest sen. - jedna łza spłynęła po moim policzku.
Mulat przejął się i szybko starł ją kciukiem.
- Co się dzieje, kochanie? - zapytał, przytulając mnie.
- To łzy szczęścia. - wyjaśniłam. - Bałam się twojej reakcji. Pomyślałam, że może jest za wcześnie i od tygodnia odwlekałam, żeby ci o tym powiedzieć.
Odsunął się na taką odległość, żeby móc mi spojrzeć w oczy.
- Jesteś szalona, wiesz? - zmarszczył czoło. - Jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć? Sam chciałem porozmawiać z tobą na temat założenia rodziny, ale nie byłem pewien, że to jest ten czas również dla ciebie. Dobrze wiesz, że naszą wspólną i świadomą decyzją było zrezygnowanie z antykoncepcji już miesiąc po ślubie. To była kwestia czasu, uwzględniając to, jak często się kochamy.
- Kocham cię. - wymamrotałam przez szloch. - Dziękuję, że wybrałeś właśnie mnie.
Nic nie mówiąc, naparł na moje wargi. Dał mi dowód, ze nigdzie się nie wybiera i że u jego boku jest moje miejsce. Pragnęłam zatopić się w jego ramionach i zostać tam na zawsze.
- Kocham cię. - powiedział cicho, przykładając czoło do mojego. Delikatnie położył dłoń na moim brzuchu. - Kocham was oboje.

***
*wrzesień*

Zayn objął mnie w pasie i przytulił.
- Przestań się tak stresować. - nakazał łagodnie.
Szybko wyswobodziłam się z jego ramion. Nie potrafiłam ustać w miejscu. Dzisiaj była ta wizyta. To dzisiaj mieliśmy usłyszeć bicie serduszka dziecka. Jestem w ciąży dopiero półtora miesiąca, a już nie mogę się doczekać aż urodzę.
- Wejdę tam z tobą, kochanie. Uspokój się, proszę. Nie idziesz na ścięcie.
- Właśnie tak się czuję. - wymamrotałam, wykrzywiając palce.
Siedzieliśmy na poczekalni od jakichś dziesięciu minut. Chciałam mieć to już za sobą.
Zatrzymałam się przed Zaynem i wczepiłam się dłońmi w rękawy jego bluzy.
- Wiesz, że będę jeszcze grubsza, prawda? - zapytałam pod natłokiem nieprzyjemnych myśli. - Jesteś tego świadomy?
- Tak musi być, żeby nasze dzieciątko mogło się właściwie rozwijać.
- Ale dalej będziesz mnie kochał?
- Jasne, że tak.
- Nawet z wyglądem wieloryba?
- Nawet wtedy.
- Jesteś najlepszym mężem pod słońcem. - wyszeptałam i przytuliłam policzek do torsu, czując spokojne bicie jego serca.
Wsłuchałam się w rytm i stopniowo uwolniłam się od napięcia. Działało za każdym razem, kiedy nie mogłam opanować nerwów.
- Pani Malik? - doktor wychyliła się z gabinetu. - Zapraszam na wizytę.
Wypuściłam wstrzymywane powietrze w momencie, kiedy Zayn złapał mnie za dłoń. Splótł nasze palce i razem weszliśmy do środka.
- Widzę, że tatuś tym razem również będzie nam towarzyszył. - uśmiechnęła się na widok mulata. - Bardzo mnie to cieszy. Najczęściej widuję same mamusie, bo tatusiowie zazwyczaj nie mogą znaleźć czasu.
Zayn wzruszył ramionami i pogłaskał mnie po plecach. Zajęliśmy krzesła stojące przed biurkiem i czekaliśmy.
- Jak się pani czuje? - zapytała, zerkając na mnie znad okularów.
- Dobrze. Naprawdę dobrze.
- Żona na nic się nie skarżyła? - tym razem zwróciła się do mulata.
- Nie.
Położył dłoń na moim kolanie i zaczął delikatnie rysować na nim kółka. Doskonale wiedział, co zrobić, żeby mnie uspokoić.
- Pani wyniki z badania moczu i krwi nie wykazały nic nieprawidłowego, więc teraz przejdziemy do badania USG.
Posłusznie położyłam się na kozetce i podciągnęłam bluzkę, odsłaniając brzuch. Mój mężczyzna stanął po drugiej stronie niż pani doktor i położył rękę na moim ramieniu. Widziałam niecierpliwość czająca się w jego ruchach i wyrazie twarzy.
- Chcą państwo posłuchać bicia serduszek waszych dzieci?
- Dzieci? - zdziwiłam się.
Zayn otworzył szeroko oczy, nic nie mówiąc.
- Jak to dzieci? - powtórzyłam.
- No tak. - lekarz złapała się za głowę. - Nie wspominałam o tym wcześniej, bo nie byłam w stu procentach pewna. Dzisiaj dzieciaczki ułożyły się tak, że widzę oboje.
- Chwileczkę. - odezwał się Zayn. - Czyli to oznacza, że będziemy mieli bliźniaki?
"Brawo, geniuszu" - wywróciłam mentalnie oczami. Sama nie mogłam uwierzyć, że Bóg obdarował nas dwóją dzieciaków.
- Tak. - zaśmiała się. - Będziecie mieli bliźnięta.
Zacisnęłam wargi i pogłaskałam się po brzuchu.
- Hej, maluszki. - powiedziałam cichutko. - Mamusia was kocha.
Zayn pochylił się do mojego brzucha i złożył na nim delikatny pocałunek.
- Tatuś też was kocha, maluszki.
Pani doktor przyglądała się naszym poczynaniom z nieukrywanym wzruszeniem.
- Cieszę się razem z państwem, ale naprawdę powinniśmy przejść do badania.
Skinęłam głową i odgoniłam dłonie męża, który obdarzył mnie szerokim uśmiechem. Był równie szczęśliwy jak ja.
Kobieta rozprowadziła żel na mojej skórze i rozpoczęła badanie. Na ekranie pojawił się niewyraźny obraz.
- Tutaj są wasze maluszki. - pokazała palcem dwie jaśniejsze plamki. - A teraz usłyszycie bicie ich serduszek.
Na dźwięk, który popłynął z małych głośników, samotna łza spłynęła po moim policzku. Zayn mocniej ścisnął moją dłoń, wpatrując się w ekran z zachwytem. Zakryłam dłonią usta, starając się pohamować płacz szczęścia. Nic nie napawało radością bardziej, niż odgłos bicia zdrowych serduszek dzieci, które nosiło się pod sercem. Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie będę mogła je przytulić i wycałować.

***
*grudzień*

Cztery dni przed Wigilią mieliśmy się dowiedzieć o płci naszych maluszków. Dzisiaj był ten dzień.
- Denerwujesz się? - zapytałam, szepcząc do ucha męża.
- Cholernie. - bąknął pod nosem.
Objęłam jego ramię i wtuliłam w nie policzek.
- Nie mogę się doczekać. - powiedziałam.
Nie byłam w stanie opanować drżenia głosu. Emocje brały nade mną górę.
- Ja też.
Pocałował mnie w czoło i pogłaskał po włosach. Odetchnęłam głęboko, starając się rozluźnić.
- Zapraszam panią, pani Malik. - pani doktor wychyliła się zza drzwi.
Trzymając się za ręce, weszliśmy do gabinetu.
- Gotowi? - zapytała z pokrzepiającym uśmiechem.
Oboje jednocześnie skinęliśmy głowami, co wywołało chichot u kobiety.
- Zapraszam na kozetkę.
Położyłam się i podwinęłam bluzkę, odsłaniając duży już brzuch. Był podwójnie duży, ze względu na bliźnięta.
- Proszę się rozluźnić, a ja rozpocznę badanie.
Przeniosłam wzrok na stojącego tuż obok Zayna, który posłał mi piękny, szeroki uśmiech. Widząc jego zniecierpliwienie i podekscytowanie, nie mogłam się nie uśmiechnąć. Wyglądał tak na każdej wizycie kontrolnej.
- Rozumiem, że chcą państwo poznać płeć dzieci? - zapytała dla pewności.
- Tak. - odpowiedzieliśmy zgodnie.
- Cóż... - przyjrzała się niewielkiemu monitorowi. - To chłopiec i dziewczynka. Będziecie mieli uroczą parę.
Zacisnęłam palce na dłoni mulata i zagryzłam wargę, żeby ukryć jej drżenie. Przez ciąże stałam się jeszcze bardziej emocjonalna.
- Może się pani wytrzeć. - powiedziała, wracając do biurka. - Już drukuję zdjęcia.
Jak tylko wstałam na nogi, Zayn oplótł mnie silnymi ramionami i zamknął w uścisku.
- Wiesz, że cię kocham? - wyszeptał mi do ucha. - Będziemy wspaniałą rodzinką.
- Kocham cię bardziej. - odszeptałam, składając delikatny pocałunek na jego szyi.
Odwróciliśmy się do pani doktor, która wręczyła na zdjęcia z USG i pozwoliła opuścić gabinet.
W niemej radości wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną do mieszkania. Nie potrafiłam wyrazić swoich uczuć słowami.
- Jezu, już nie mogę się doczekać. - odezwał się nagle Zayn.
- Nawet nie wiesz, jak cieszą mnie twoje słowa. - wyznałam.
- Nie wierzę, ze kiedykolwiek pomyślałaś, że mógłbym być zły na ciebie o to, że jesteś w ciąży. - zmarszczył czoło.
Spuściłam wzrok, zawstydzona faktem, że zdarzyło mi się tak pomyśleć. Samochód zatrzymał się na światłach, a ja podniosłam głowę i napotkałam uważne spojrzenie męża.
- Kochanie, niczego bardziej nie pragnę, jak mieć z tobą rodzinę, którą będę mógł kochać i się o nią troszczyć. A ty już na zawsze będziesz moim kotem i nic tego nie zmieni. Będziesz nim nawet w wieku osiemdziesięciu lat.
Zachichotałam niezręcznie na jego wyznanie.
Za to kochałam go jeszcze bardziej, chociaż już bardziej się nie dało.
- Wspominałam już, że kocham cię nad życie? - uniosłam zadziornie jedną brew.
- Coś mi się obiło o uszy. - wzruszył ramionami nonszalancko.
Zanim ruszył, pochyliłam się na tyle na ile mogłam i szybko pocałowałam go prosto w usta. Uśmiechnął się zadowolony i ruszył w dalszą drogę. Po tylu trudnościach, moje życie w końcu nabrało sensu.




4 komentarze:

  1. Słodko ^^ To nie jest ostatni rozdział? :o.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jeszcze jeden :) Rozdział 90 będzie zakończeniem (niestety) :*

      Usuń
  2. Mimo, że to ostatni rozdział dodaj go jak najszybciej, bo nie mogę się doczekać :*

    OdpowiedzUsuń