poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 90 'Nowy początek - zakończenie"

I stało się...
Oto koniec tej jakże wspaniałej historii (sorry, musiałam się podbudować).
Mam nadzieję, że was nie zamęczyłam i że miło będziecie wspominać wymyśloną przeze mnie historię.
Być może dla kogoś stanie się inspiracją (czego wam życzę, bo pisanie to naprawdę świetna rzecz).

Włożyłam w tą historię całe moje serce i naprawdę ciężko mi się z nią rozstać, ale niestety taka kolej rzeczy. Moja wena w sprawie historii Zayna i Jessy naprawdę się wyczerpała, więc stwierdziłam, że nie ma sensu, żebym wymyślała jakieś głupie wątki, których nie było by warto czytać.
Mam nadzieję, że spisałam się na medal, gdyż to było moje pierwsze prawdziwe opowiadanie. Zaczęłam je pisać dla siebie z myślą, że fajnie gdzieś przelać swoją wyobraźnię. Nie sądziłam, że skończę jako dziewczyna prowadząca bloga z fanfiction.
Czas strasznie szybko upłynął. Byłam z wami rok i 2,5 miesiąca. Sporo, co?
Teraz wzięłam się za inne opowiadanie, które jest odrobinę innego typu niż to. Z tego możecie wywnioskować, że nie usuwam się z Blogspota :)

Mam nadzieję, ze wasze serduszka już zostaną ze mną i moimi wypocinami, bo serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga (klikać Macklemora!).
Będę tęskniła za tym opowiadaniem :(
Ale spokojnie...
Nie usunę tego bloga, więc będzie dostępny dla was w każdej chwili.
Możecie pisać komentarze i polecać go innym, bo będę na niego zaglądać :)

Dziękuję, że wytrwaliście do końca (zaraz się poryczę) :*

Kocham! xxx

---------------------------------------------------------------------------------------------------

*kwiecień*

*Jessy*

Boję się.
Okropnie się boję.
Przyjechałam do szpitala z mocnymi bólami brzucha i naprawdę się wystraszyłam. Od razu zabrali mnie na salę i przebrali w ciuchy szpitalne. Leżałam na łóżku i czekałam na panią ginekolog, która prowadziła moją ciąże od początku.
- Dzień dobry. - przywitała się, wchodząc szybkim krokiem do pomieszczenia.
Tuż za nią pojawiła się pielęgniarka w średnim wieku i z miłym wyrazem twarzy.
- Jak się pani czuję? - zapytała i założyła białe, gumowe rękawiczki.
Jęknęłam z bólu, chcąc dać jej do zrozumienia, że nie jest najlepiej. Nie zbierało mi się na pogawędkę, kiedy moje dzieci już pchały się na świat. Zbadała mnie dokładnie i po wyrazie jej twarzy wiedziałam, że podjęła decyzję.
- Zabieramy ją na porodówkę. - zadecydowała stanowczo i przeniosła wzrok na mnie. - Wszystko jest w porządku. Odbierzemy poród i będzie mogła pani odsapnąć.
Starałam się uśmiechnąć na jej pocieszające słowa, ale nie mogłam. Ból był zbyt silny.
- Proszę podać jej leki rozluźniające.
Te słowa pocieszyły mnie bardziej niż jej zapewnienie, że będzie dobrze. Pielęgniarka bez wahania wstrzyknęła mi coś w zgięcie łokcia i przykryła mnie cienką narzutką.
Wzięłam głęboki oddech.
Łóżko razem ze mną zostało wypchnięte na korytarz, gdzie czekał Zayn.
- Jessy? - wydusił, zaciskając pięści.
- Pan jest mężem? - wtrąciła kobieta.
Potrząsnął rozpaczliwie głową, a on pokazała gestem, że będzie mógł iść z nami.
- Jestem z tobą, kochanie. - zapewnił mnie.
Szedł tuż obok, ściskając mnie za rękę. Nie mogłam odwzajemnić jego uścisku na tyle mocno, żeby go pokrzepić, bo leki rozluźniające zaczęły działać.
- Jestem z tobą przez cały czas. - powtórzył z przejęciem wymalowanym na twarzy. - Zawsze będę.
Uśmiechnęłam się półgębkiem i przymknęłam oczy. Dotarliśmy do sali kilka minut później.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą uśmiechniętą twarz pani doktor.
- Proszę się rozluźnić i wykonywać moje polecenia.
Właśnie miałam przeżyć jedno z najważniejszych wydarzeń w moim krótkim życiu.
Miałam wydać na świat owoce wspaniałej miłości.

***
*lipiec*

Wakacje się zaczęły, a ja nie myślałam o niczym innym jak o porządnym śnie, którego praktyczne nie zaznałam przez ostatnie dwa miesiące. Zayn starał się wyręczać mnie w jak największej ilości prac domowych, ale musiał też pracować. Ja dostałam urlop macierzyński. Przy bliźniętach było dwa razy więcej pracy. Jednak mimo wszystko kochałam nasze maluszki nad życie.
Nasz synek - Julian, urodził się jako pierwszy i jest starszy dokładnie o trzy minuty od swojej siostrzyczki - Sky. Oboje mają oczy Zayna, śniadą skórę i czarne włosy. Nie wiem czy odziedziczyły cokolwiek po mnie. Może chociaż uparty charakter...
- Idź się położyć, kocie.
Odłożyłam książkę i odchyliłam głowę na oparcie fotela, żeby móc ujrzeć twarz męża.
- Nie mów tak na mnie. - fuknęłam. - Mam już dwadzieścia sześć lat. Jestem stara i do tego gruba po ciąży.
Faktem było, ze po tak dużej ciąży został mi niechciany nadmiar skóry na brzuchu. Dlatego też zaczęłam nosić luźniejsze ciuchy.
- Kochanie... - westchnął. - Już ci coś kiedyś powiedziałem. Dla mnie już na zawsze będziesz kotem, czy tego chcesz, czy nie.
Wywróciłam oczami, a on zbliżył twarz do mojej i wyszeptał:
- I wcale nie jesteś stara. I jesteś seksowna. I ciągle sprawiasz, że cię pragnę.
Mimowolnie zadrżałam.
Musnął moje usta, ale ich nie pocałował. Wyprostował się, patrząc na mnie ze zwycięskim uśmieszkiem.
- Lubisz się nade mną znęcać. - wymamrotałam, wracając do książki. - Idź sobie.
- O nie. Tak nie może być.
Zanim się zorientowałam, Zayn wziął mnie na ręce i przeniósł z sypialni dzieci do naszej.
- Jesteś szalony. - pisnęłam cicho. - Postaw mnie. Teraz.
- Mogę cię położyć. - zaproponował i zatrzymał się na środku pokoju. - Nie ma innej opcji.
Przygryzłam wargę, myśląc nad lepszą opcją, ale nic nie przyszło mi do głowy.
- Czas minął. - wzruszył ramionami i rzucił mnie na łóżko.
Położył się na mnie, opierając ciężar ciała na łokciach. Nawet nie zdążyłam się ruszyć, żeby uciec.
- Skoro Julian i Sky już śpią, to może... - zaczął sugestywnym tonem.
Pocałował mnie w policzek, po czym zaznaczył ustami ścieżkę od mojej szczęki po klatkę piersiową.
- Mhm. - przytaknęłam ochoczo.
Nie było co się oszukiwać. Mieliśmy mało czasu, żeby zadowolić się sobą i pospędzać przyjemnie kilka chwil. Narzekałam na brak bliskości, ale robiłam to tylko w mojej głowie. Nie chciałam martwić Zayna, bo i tak starał się jak tylko mógł, żeby mi i maluchom było jak najlepiej. Kochałam go za wszystko, co robił. A teraz mogłam mu to właściwie okazać.
- Długo czekałam na ten moment. - wyszeptałam zmysłowo i objęłam go nogami w pasie. - Tęskniłeś?
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - wymamrotał z ustami przy mojej szyi.
- Pokaż mi.
Nie potrzebował większej zachęty.
Pocałował mnie namiętnie i wsunął mi dłoń pod koszulkę. Jęknęłam w jego usta, a on naparł na mnie biodrami.
- Tak bardzo mi tego brakowało. - jęknął gardłowo. - Pragnę cię bardziej niż możesz to sobie wyobrazić.
W odpowiedzi zaatakowałam jego usta. Chcąc pogłębić pocałunek, położyłam mu dłoń na karku i przyciągnęłam go do siebie. Jednym ruchem zdjął koszulkę i rozpiął spodnie. Już brał się za zdejmowanie moich ubrań, a ja miałam mu pomóc, kiedy nam przerwano.
Oboje skrzywiliśmy się na dźwięk płaczu z sąsiedniego pokoju.
- Proszę, nie. - Zayn zrobił zbolałą minę.
- Witamy w rzeczywistości. - rzuciłam ze skruszoną miną, chociaż tak naprawdę to nie była moja wina.
Zepchnęłam go z siebie i stanęłam na podłodze. Poprawiłam podwiniętą bluzkę i chciałam wyjść, kiedy mój wzrok zatrzymał się na przybitym mulacie, siedzącym na brzegu łóżka. Zwiesił głowę i oprał łokcie na kolanach, wsuwając dłonie we włosy. Zmiękło mi serce, więc podeszłam bliżej.
- Skarbie... - uniosłam palcami jego brodę. - Za chwileczkę do ciebie wrócę i dokończymy to, co zaczęliśmy.
Spojrzenie rozświetliło mu się nadzieją, a na ustach zamajaczył uśmiech.
- Obiecujesz?
- Jasne, że tak.
Złapał mnie za tyłek i przyciągnął do siebie. Nachyliłam się i złożyłam szybki pocałunek na jego rozgrzanych wargach.
Zawsze dało się znaleźć wyjście z sytuacji.

***
*2 lata później*

Właśnie wprowadziliśmy się do nowego domu.
Znaleźliśmy wspaniałe, piętrowe lokum na przedmieściach Londynu, doskonale pasujące do naszej rodziny. Na górze Sky i Julian mieli swoje pokoje, my dużą sypialnie z garderobą, była też mała łazienka. Na dole znajdowała się korytarz kuchnia, salon, spiżarnia i większa łazienka.
Dzisiaj skończyliśmy przewozić i ustawiać meble. Jedyne co pozostało, to wypakować nasze osobiste rzeczy i zacząć czuć się jak w domu.
Zapomniałam dodać, że Malanie i Niall doczekali się kolejnego potomka - słodkiej córeczki o imieniu Emily.

***
*4 lat później*

- Tato! - krzyk Sky rozniósł się po całym domu. - Nicko i Julian znowu mi dokuczają!
Pokręciłam litościwie głową, krojąc warzywa na sałatkę. Melanie podrzuciła nam Nicolasa, bo ona i Niall pojechali na urodziny szefa blondyna. Tak się złożyło, ze mieszkaliśmy od nich piętnaście minut drogi samochodem. Z chęcią zgodziłam się na opiekę nad jej synem tego lipcowego popołudnia.
- Tato! - usłyszałam ponownie.
Westchnęłam głęboko i wyjrzałam do salonu.
- Zayn?
Nikt się nie odezwał, więc odłożyłam nóż i wytarłam ręce. Przeszłam się po wszystkich pomieszczeniach na dole, ale nigdzie nie znalazłam męża.
- Zayn, gdzie jesteś?!- krzyknęłam.
- Tutaj, skarbie! - odkrzyknął.
Kierując się za głosem, dotarłam do podwórka na tyłach domu. Zayn siedział na trawie ze skrzyżowanymi nogami i czytał coś bardzo uważnie.
- Co tam masz? - zapytałam, przeczesując jego włosy.
Na chwilę przestał i przymknął oczy. Kiedy je otworzył, patrzył prosto na mnie.
- Instrukcja. - pomachał kawałkiem papieru. - Chcę zrobić dzieciakom niespodziankę.
- Co to jest? - rozejrzałam się dookoła i natrafiłam na coś dużego, co było przykryte materiałem.
Nie wpadłam na pomysł, co o mogło być, więc schyliłam się, żeby odebrać mu kartkę, ale był szybki. Pociągnął mnie za rękę, przez co wylądowałam na nim. Mimo trzydziestu trzech lat czasami zachowywał się jak nastolatek.
- Jesteś niepoważny. - zaśmiałam się i cmoknęłam go w usta. - Bardzo mi wygodnie.
Puścił mi oczko i uniósł głowę, żeby powoli złączyć nasze usta. Ze względu na dzieciaki, musieliśmy uważać na okazywanie sobie czułości, bo zawsze słyszeliśmy odgłosy obrzydzenia. Na szczęście nadrabialiśmy wszystko w sypialni.
Skończyliśmy się całować dopiero kiedy zabrakło nam tchu.
- Mój kochany. - pogłaskałam go po policzku. - Za chwilę będzie obiad.
- Już kończę. - mruknął, wsuwając dłoń pod moją luźną bluzkę.
Zachichotałam jak mała dziewczynka i wsunęłam palce w jego czarne włosy. Pociągnęłam lekko, na co cicho jęknął.
- Uwielbiam to. - mruknął.
- Wiem. - wyszeptałam.
Już pochylałam się, żeby ponownie złączyć nasze usta, kiedy usłyszałam hałas dochodzący z głębi domu. Szybko stanęłam na równe nogi i poprawiłam ubranie oraz włosy. Chwilę po tym, na dwór wypadła trójka roześmianych dzieci.
- Wołałam cię, tato. - zasmucona Sky rzuciła się w ramiona mulata. - Czemu nie przyszedłeś?
- My nic nie zrobiliśmy. - odezwał się pospiesznie Julian.
Poczochrałam mu włosy i przyciągnęłam do siebie. Objał mnie w pasie i przytulił się. Skinęłam ręką na Nico, który z chęcią się przyłączył.
- Przepraszam, córeczko. - odgarnął jej włosy z czoła. - Nie gniewasz się?
- Nie będę jeśli powiesz mi, co tam jest. - wskazała na zakrytą rzecz.
- No dobrze. - westchnął Zayn i wstał, odstawiając Sky obok mnie.
Podszedł do niespodzianki i pociągnął za materiał.
Naszym oczom ukazała się duża trampolina.
- Trampolina! - wykrzyknął Julian. - Dzięki, tato!
Wszystkie dzieciaki rzuciły się na Zayna i nie chciały go puścić przez bite pięć minut. Kiedy tylko się oderwali, wdrapali się do środka.
- Możemy poskakać? - zapytała z wahaniem Sky, patrząc w moją stronę.
- Tak, ale skończycie jak tylko zawołam was na obiad.
Pisnęli z radości i zaczęli skakać. Zmarszczyłam czoło, widząc ich wygibasy. Bałam się, ze zrobią sobie krzywdę.
- Wszystko zabezpieczyłem. - powiedział mulat, jakby wciąż czytał mi w myślach. - Nie martw się.
Objął mnie w pasie i przytulił.
- Jesteś wspaniałym ojcem, a tak się bałeś. - powiedziałam cicho i spojrzałam mu prosto w brązowe oczy.
- A ty jesteś wspaniałą mamą. - pocałował mnie w czoło i pogłaskał po plecach.
- Myślę, że jesteśmy zajebistymi rodzicami. - przyznałam z wielkim uśmiechem. - Zazdroszczę naszym dzieciom.
Zayn zaśmiał się krótko i położył mi dłoń na policzku.
- Wiesz o tym, że nie poprzestaniemy tylko na tej dwójce? - zapytał, unosząc brwi.
Przygryzłam wargę i udałam, że się zastanawiam.
- No nie wiem, nie wiem.
- Ale ja wiem. - złapał mnie za tyłek i przycisnął do swoich bioder. - Przez to jak mnie pociągasz, nie ma możliwości, żebyś jeszcze raz nie zaszła w ciąże. To musi się wydarzyć. Zobacz, jakie piękne dzieci stworzyliśmy.
- Do tego mądre. - dodałam. - Oczywiście po mamusi.
Klepnął nie w pośladek i mocno pocałował. Odepchnęłam go od siebie, co nie było łatwe.
Uciekłam do domu, zanim miałabym szansę zaciągnąć go w bardziej ustronne miejsce i pozwolenia mu na zrobienia ze mną tego, co by tylko chciał.

***
*rok później*

Nadeszło Boże narodzenia, a grono ludzi się nie zmieniło. Jedyne, czego nie mogłam się doczekać, to rozdawanie prezentów. Miałam dla swojej rodziny wspaniały prezent. Kiedy nadeszła moja kolej na wręczanie prezentów, wstałam i splotłam palce, żeby ukryć ich drżenie.
- Kochana rodzinko, rodzice, rodzeństwo i przyjaciele, chciałabym wam coś powiedzieć. - zaczęłam, patrząc na każdego po kolei. Na końcu zatrzymałam wzrok na mężu. - Jestem w ciąży. To czwarty tydzień.
Wszyscy najpierw wytrzeszczyli oczy, a potem zaczęli wiwatować. Łzy szczęścia pociekły mi po policzkach. co nie umknęło uwadze Melanie, kiedy mnie przytulała.
- Gratuluję, kochana. - wyszeptała prosto do mojego ucha. - Cieszę się razem z tobą.
Puściła mnie i posłała mi ciepłe spojrzenie. Kochałam ja za to, że zawsze przy mnie była. Zanim się zorientowałam, Zayn porwał mnie w ramiona i podniósł do góry.
- Wiedziałem. - rzucił z triumfem. - Tylko nie byłem pewien.
Odstawił mnie na ziemię, a ja objęłam go w pasie.
- Jak to?
- Poznałem po twoim humorze i zachciankach. Było podobnie, jak przy ciąży z Julianem i Sky.
Pocałował go z zachwytu, ze zauważył takie drobiazgi.
- Kocham cię. - wyszeptałam.
- Kocham cię, kocie. - odpowiedział. - Kocham całą waszą czwórkę. Ciebie, Sky, Juliana i maluszka.
To mi wystarczyło, żeby być spokojną o naszą przyszłość.

***
*8 miesięcy później*

- To dziewczynka, mamo! - usłyszałam, jak Zyan krzyczy do telefonu.
Zmęczona leżałam w sali poporodowej, a pielęgniarka obiecała przynieść mi moją córeczkę. Kiedy tylko weszła do pomieszczenia, mulat wszedł tuż za nią. Wzięłam ją na ręce i przytuliłam do klatki piersiowej, chcąc żeby była jak najbliżej serce.
- Witaj, skarbie. - wyszeptałam. - Trafiłaś do najlepszej rodziny, wiesz o tym?
Zayn podszedł bliżej i przysiadł na krawędzi łóżka.
- Masz już starszego brata i siostrzyczkę. - powiedział, głaszcząc jej maleńką rączkę.
- Jakie będzie jej imię? - zapytałam, nie mogąc oderwać od niej oczy.
Była taka krucha i śliczna. Miała jasną cerę, brązowe oczy i ciemne włosy.
Dokładnie jak ja.
- Co proponujesz?
- Myślałam o Sophie.
- Witaj, Sophie.

************************

Siedziałam w wiklinowym fotelu na ganku i wpatrywałam się w zachód słońca.
Wspominałam lata młodości, kiedy jeszcze miałam te dwadzieścia lat. Teraz dobiłam już do osiemdziesiątki i doczekałam się wspaniałych wnuków.
- Pamiętasz, jak się ścigaliśmy? - zapytałam głośno. Często z nim rozmawiałam. Lubiłam to robić. - Pamiętasz, jak się nienawidziliśmy?  Pamiętasz nasze młode, zwariowane lata? Było ciężko, ale potem to wszystko przerodziło się w miłość. Jedyną i niepowtarzalną. Twoje marzenie się spełniło. Byłeś ze mna do końca życia. Do końca swojego życia. Zestarzeliśmy się razem. - Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, wiec szybko ją starłam. - Niestety Bóg chciał inaczej i zabrał cię do siebie. Rozstaliśmy się pięć lat temu, a ja ciągle tęsknię i nie potrafię wrócić do normalności. Muszę żyć sama w naszym pięknym domu, gdzie wszystko przypomina mi o tobie. Sky, Julian i Sophie starają się odwiedzać mnie jak najczęściej, ale to już nie to samo bez ciebie. Tęsknię za naszymi wspólnymi wieczorami, kiedy czytaliśmy książki. Tęsknię za szczerymi rozmowami. Tęsknie za wspólnym przeżywaniem życia. Tęsknię za tobą, Zayn. Tak strasznie za tobą tęsknie, kochanie. Nie wiem, jak długo będę w stanie żyć bez ciebie, ale wiem jedno... Na pewno jeszcze się spotkamy. Wiem, że jesteś ze mną, chociaż nie potrafię cię poczuć. Ale wiesz co? Widzę cię. Widzę ciebie, jak tylko spojrzę w lustro. Byłeś, jesteś i zawsze będziesz częścią mnie. Widzę cię, patrząc na nasze dzieci. Wszędzie zostawiłeś cząstkę siebie. Mamy wspólne zdjęcia, wspaniałe wspomnienia. Nigdy o tobie nie zapomnę. Przeżyłam z tobą wspaniałe lata. Proszę, poczekaj na mnie jeszcze trochę. Cieszę się, że teraz już nie cierpisz. Jesteś szczęśliwy? Mam nadzieję, że tak. Jutro zaniosę świeże kwiaty na twój grób i trochę posprzątam. Może teraz wyglądam jak stara wariatka, mówiąc do siebie, ale mam to gdzieś. Wiem, ze mnie słyszysz. Wiem, ze jesteś obok i zawsze będziesz. Czasami nawet jestem w stanie wyczuć twój dotyk na mojej dłoni. Przecież mi to obiecałeś, prawda? Może twoja śmierć nie bolałaby tak bardzo, gdyby moje serce umiało bić bez przystosowywania się do rytmu twojego serca. Ono gubi się bez ciebie. Nie pociągnie długo. Kocham cię, Zayn i już zawsze będę. Tęsknię, skarbie.

Otarłam mokre policzki, wypuszczając drżący oddech. Sięgnęłam do kieszeni fartuszka, która znajdowała się tuż przy moim sercu i wyciągnęłam z niej małą, pożółkłą już karteczkę. Zawsze nosiłam ją ze sobą. Była to ostatnia wiadomość, jaką Zayn zostawił mi przed śmiercią. Wręczył mi ją osobiście i ostatnimi siłami ucałował moją dłoń. Już wtedy widziałam jego gasnące, brązowe oczy, w których byłam zakochana na zabój.
Zaglądałam do tej wiadomości zawsze, kiedy zaczynało mi go brakować. Pomagała mi na chwilę pokonać dopadająca mnie samotność.
Ta lecznicza moc była zawarta w tych kilku prostych słowach:

"Dziękuję za podarowanie mi wspaniałego życia. Kocham cię, kocie."

------------------------------------------------------------------------------------------------

KONIEC

16 komentarzy:

  1. Poplakalam się na końcu ! Dobra robota opowiadanie było cudowne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy prawie każdym rozdziale działo się coś, przez co poleciała mi chociażby jedna łza. Ostatni rozdział jest moim ulubionym, nie dlatego że to już koniec.
    Kocham Cię, kocie.
    PS Przynoszę się na twoje drugie opowiadanie, bo zapowiada się równie świetne jak to :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Płacze tak niesamowicie dziękuje byłam od samego początku do samego końca jedynie co to moge ci podziękować :) Ten list był niesamowity

    OdpowiedzUsuń
  5. To takie piękne i smutne.
    Uwielbiałam to opowiadanie i na pewno będę tu jeszcze często zaglądać.
    Piękna końcówka.
    Dziękuję za to, że rozweselałaś mnie każdym rozdziałem.
    Życzę powodzenia na drugim blogu.

    PS. Cudowny list.
    Kocham Cię, kocie.

    OdpowiedzUsuń
  6. O mój Boże <3 To takie kochane :)
    Wspaniale fanfiction <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Boziu płacze i uśmiecham się jednocześnie. Będę tęskniła za ty opowiadaniem. Świetna robota oby wszystkie twoje opowieści były takie wspaniale <3<3 Dziękujemy za 90 wspaniałych rozdziałów *-* ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem co napisać, normalnie brakuje mi słów. To było jedne z lepszych opowiadań i strasznie szkoda ze juz się skończyło, ale jak to mówią nic nie trwa wiecznie :) końcówka rozdziału mnie rozwalila i się popłakałam! Mogę śmiało powiedzieć ze miała cudowne życie i męża wraz z dziećmi zazdrosze jej xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieje, ze to przeczytasz :)
    Przyznam szczerze, ze nie czytalam twojego bloga od samego poczatku. Zaczelam kilka dni temu, ale wiedz, ze w moim sercu te opowiadanie pozostanie na zawsze! Te opowiadanie bylo cudowne! Nic nie bylo takie przewidywalne jak w innych! Prowadzilas go od pierwszego rozdzialu z sercem, oddalas temu opowiadaniu cala swoja dusze. To widac :) Skarbie wiedz, ze zrobilas wielka robote a to ze w kazdym rozdziale doprowadzalas mnie do placzu chyba to pokazuje. Przez ciebie nie spalam w nocy i czytalam i czytalam! Prosze cie nie przestawaj pisac, bo masz do tego talent. Potrafisz naprawde pieknie przedstawic kolejne historie a zadna akcja nie toczy sie bez powodu. Aktualnie czekam na kolejne rozdzialy w nastepnym opowiadaniu :D Tak wiec zaluje ze sie skonczylo, ale wszystko kiedys sie konczy. Ostatni rozdzial jest moim ulubionym. Jeszcze raz chcialabym ci bardzo podziekowac za to, ze napisalas te cudowne opowiadanie. Nawet nie masz pojecia, ze przyczynilo sie ono do zmian w moim zyciu. JESZCZE RAZ DZIEKUJE CI Z CALEGO SERCA, NIE PRZESTAWAJ PISAC KOCIE <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero teraz przeczytałam twój wspaniały (!) komentarz i nawet nie wiesz jak cieplutko zrobiło mi się na serduszku :) Takie komentarze to najlepsze, co może spotkać autora opowiadania! Cieszę się, że umiałam wywołać emocje, które bardzo chciałam przekazać. Sama przeżywała każdy rozdział i niesamowicie zżyłam się z tą historią i tęsknię za Jessy i Zaynem :) Dziękuję za tak ciepłe słowa i cieszę się, że opowiadanie Ci się spodobało :* <3

      Usuń
  10. O mój Boże to jest takie wspaniałe!! Po prostu pieprzona perfekcja ckkdkwnsnndbgkdlssmnfbfkclspwlndbcjd ❤❤❤ siedzę przy biurku i rycze jak wściekły bóbr po prostu ❤❤ to "kocie" kompletnie mnie rozbroiło :') tak bardzo cie kocham za to opowiadanie! Kij z tym, że zamiast uczyć sie na przerwie przed lekcją czytałam to i walić to, że na lekcji laboratorium miałam ochotę wrzucić telefon do chromianki, bo Zayn był takim dupkiem kiedy było to całe gówno z Katy :') o mój Boziu kocham cie!! Plus kckslalsljdgndpslnsbcjcklwkwbfkclsl "Czym jest dla mnie miłość?" Omg ostatnio tak popłakałam sie jak czytałam Niezgodną ❤❤ Gratuluję ci wielkiego talentu! ❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!! Bardzo miło czyta mi się takie słowa :) Bardzo tęsknie za tym opowiadaniem i uważam, że jest jednym z tych, w których widać mój progress w pisaniu :) Jeszcze raz baaardzo dziękuję za tak piękne słowa i bardzo się cieszę, że historia przypadła ci do gustu ;)

      Usuń
  11. Hej! Jejusiu...Mam nadzieje ze jeszcze tu zagladasz i przeczytasz to co napisze... Cholera nigdy nie czytalam bardziej realistycznego i popierdolonego opowiadania. Oczywiscie w dobrym tego slowa znaczeniu. Ujelas to jak wyglada zycie ,jacy sa ludzie i to ze nigdy nic nie idzie po naszej mysli..Znaczy bardzo rzadko jest tak ,ze cos wyjdzie w 100% tak jak to zaplanowalismy. Nawet nie wiesz jak zalosnie wygladalam calymi dniami sleczac przy telefonie i nie mogac sie oderwac od tej historii... Smialam sie i plakalam , czulam sie upokorzona i zla razem z glowna bohaterka. Nawet sobie nie wyobrazasz co stworzylas w mojej glowie... I zycze Tobie i wszystkim ,ktorzy przeczytaja ten komentarz znalezienia wladnie takiej milosci... Bo mimo tego eszystkiego, tych bledow i cierpień oni odnalezli spokoj. Końcówka mnie zabiłaś.
    Dziekuje Ci kochana za tak cudowna historię. Jestem fanką ksiazek ale postanowilam sie oderwac od tych glupot ,ktote pisza przestarzale pisarki i poczytac cos co pisza moje rowiesniczki. Niesamowite wow. Przeczytalam to opowiadanie w niecale 2 dni i po prostu WOW . To Twoja historia powinna zostać wydana ,a nie After , ktore przepraszam bardzo... Opierało się głownie na dramie ,ktora mozna bylo przewidziec i seksie... A u ciebie ... cholera te wszystkie uczucia... Nawet jak byly sceny seksu i tego ze Zayn jak to ujelas w jednym rozdziale jest "seksoholikiem" to mozna bylo wyczuc ,ze tacy sa faceci... Bo wydaje mi sie ze w obecnych czasach znajdzie sie 1/10 ktorzy nie interesuja sie tak bardzo tym co mozna robic w nocy 😂 Powtorze sie ale jestem w szoku ,ze to opowiadanie wzbudzilo we mnie tyle emocji i ze nie skonczylas tego pisac mimo ze bylo wiele rozdzialow po ktorych zakonczeniu bylam pewna ze to koniec calej historii... Zastanawiam sie jak musisz byc wspaniala osoba , jak doswiadczona albo z jaj wielka wyobraznia i zauwazaniem szczegolow zycia... Jesten pod wrazeniem... Jeszcze raz Ci dziękuje 💕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O.MÓJ.BOŻE
      Czy ty dziewczyno wiesz, co właśnie zrobiłaś?
      Ja tu sobie spokojnie zaglądam na stare opowiadanie i nagle spotykam się z tym... No wiesz, jakby to ująć... WSPANIAŁYM KUŹWA KOMENTARZEM!
      Normalnie serce prawie wyskoczyło mi z piersi a na twarzy mam tak wielki uśmiech, że aż boli. Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo Ci dziękuję za te PIĘKNE słowa. Nadal dziwi mnie, że ktoś potrafił aż tak wciągnąć się w tą, można powiedzieć głupawą historię.
      Naprawdę.

      Jestem Ci cholernie wdzięczna, że tutaj zajrzałaś i wytrwałaś do końca. Ogromnie się cieszę, że udało mi się wywołać w tobie jakiekolwiek emocje, bo to znaczy, ze moja praca nie poszła na darmo.

      Jeszcze raz dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję! xxx
      <3

      Usuń
    2. Ciesze się ze sprawilam Ci radosc! Siedzisz w tym juz tyle i jestes dla mnie ,nie wiem jak to nazwac , inspiracja to chyba za duze slowo. Po prostu cholernie podoba mi sie to co piszesz... Sama zaczynam pisac bloga ,na ktorego cie serdecznie zapraszam... :) i to ja dziekuje ^^

      Usuń