wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 7

Okey, znajcie moją litość...
Jest mi bardzo przykto z tego powodu, że prosiłam o głupie 2 komentarze, a pojawił się tylko jeden.
Bardzo dziękuję chociaż za ten JEDEN  komentarz! <3
Teraz już na serio. Rozdział 8 pojawi się jak pod ostatnim postem ujrzę liczbę 3 komentarzy :)
Wiem, jestem podła, ale widzę, że ktoś wchodzi na bloga (albo tylko zagląda i od razu wychodzi xD), a nikt nie chce napisać malutkiego komentarza, który poźniej ogromnie cieszy :)
Prosze ludzie :*
3 KOMENTARZE = ROZDZIAŁ 8

Życzę miłego czytania! :)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------

*Jessy*

Ostatnie minuty meczu. Drużyny idą łeb w łeb. Tylko jeden gol i wygramy.
- Jestem tutaj! - krzyknęłam zdyszana. - Mam wolne!
Mnie nikt nie obstawiał. Wszyscy skupili się na Billu i jego kiwaniu. Dobry jest, ale nie lepszy od mojego braciszka.
- Jessy! - to Bill.
Sekundę później zobaczyłam lecącą piłkę. Przypomniał mi się trik, którego uczył mnie Niall. Muszę ją tylko dobrze przyjąć. Trzy głębokie wdechy...
Jeden...
Dwa...
Trzy...
To wszystko dzialo się w ułamku sekundy. Zarejestrowałam wszystko jak w zwolnionym tępie. Przyjęlam na klatę. Piłka spadła mi na nogę. Podrzuciłam ją. Obróciłam się. Zrobiłam przewrotkę. Trafiłam.
Ja pierdziele!
Otrząsnęłam się z szoku i usłyszałam głośne wiwatowanie. Moja drużyna wygrała. Zaraz... Przecież ja grałam z chłopakami. Z CHŁOPAKAMI. Strzeliłam decydującą bramkę. To się porobiło! Stałam na środku jak wryta. Nie mogłam w to uwierzyć.
- Brawo!! - z transu wybudził mnie krzyk i uścisk Billa.
- Dz-dzięki. - wydusiłam i uśmiechnęłam się słabo.
Odsunął mnie na odległość swojego ramienia.
- Coś się stało? - zmartwił się.
- Nie, nic. - potrząsnęłam głową. - Jest ok. Po prostu jestem w lekkim szoku.
Lokowaty potarł dłonią moje ramię.
- Maleńka, jesteś wielka!! - ktoś krzyknął za moimi plecami.
Odwróciłam się. Nie znam gościa.
- Jestem Matt. - przedstawił się i mnie uścisnął. - Kumpel Zayna, Billa i Josha.
- Miło mi. - nie ogarniam, czego oni ode mnie chcą, to był tylko jeden głupi gol.
- Nie pomyslałaś, żeby wstąpić do jakiejś żeńskiej drużyny piłkarskiej? - zapytał.
- Yyy... nie. - zmrużyłam oczy.
Czemu wczeniej o tym nie pomyślałam? Wiem dlaczego! Kocham taniec i tylko to.
- Zastanów się. Znam dobry klub. - uśmiechnął się. - Musze spadać. Narazie.
W końcu wszyscy zajęli sie sobą. Zadzwonił dzwonek, więc zakradłam się cichaczem do szatni. Z ulgą zamknęłam za sobą drzwi. Zostałam sama, no oprócz Melanie, która czekała.
- Witam maskotke męskiej drużyny piłkarskiej. - zaklaskała.
- Jaką maskotkę?? - zdziwiłam sie.
- Nie widzisz, jak chłopcy cię uwielbiają? - oburzyła sie - Ślepa jesteś?
- Nie, niby dlaczego miałoby tak być? - zaczęłam sie przebierać.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, która strzeliła bezbłędnego gola drużynie Malika! - pisnęła.
- Co? - zamarłam. - Znowu mu coś zrobiłam? - opuściłam głowę zrezygnowana.
- Oj, nie będzie zadowolony. - zaprzeczyła głową i zacisnęła usta w cienką linię.
- Skad miałam wiedzieć? Nastawiłam się na wygraną i do niej dążyłam. - poruszyłam niewinnie ramionami.
- Mówisz tak samo jak Zayn. - poruszyła brwiami. - Pasujecie do siebie.
- Oszalałaś?? - zaśmiałam się. - Teraz będę miała jeszcze bardziej przechlapane.
- Nic ci nie zrobi... - powiedziała z przekonaniem.
Patrzyłam na nią nierozumiejacym wrokiem. Westchnęła ciężko i pokręciła głową z politowniem.
- Leci na ciebie, więc nic ci nie zrobi. - wytłumaczyła.
Wystwiłam jej język i już nic nie odpowiedziałam. Ruda spojrzała tęsknie na telefon, który w tym samym momencie zacząl dzwonić. Podskoczyła radośnie i szybko wybiegła. Dokończyłam sie przebierać, spakowałam używane ciuchy i wyszłam.
Lekcje się juz zaczeły. Spóźnie się, ale mam godzinę wychowawczą, czyli ostatnią lekcję, więc spoko.
Pewnie Melanie opowiedziała klasie całe zdarzenie.

***

Nareszcie koniec. Koniec tych męczarni. Weekend!
Spakowałam książki i skierowałam się do wyjścia.
- Jessy, pozwól na chwilę. - usłyszałam za sobą głos wychowawczyni.
Zawróciłam i stanęłam przed biurkiem.
- Słucham, panią. - uśmiechnęłam się uprzejmie.
Nasza pani jest bardzo fajna. Taka młodzieżowa. Lubimy ją i szanujemy.
- Dowiedziałam sie od pana Elliota (facet od WF-u), że całkiem dobrze grasz w piłkę nożną.
- Yyy... no trochę tak. - przytakęłam nieśmiało.
- Chciał, żebym z tobą porozmawiała o wstąpieniu do jakiegoś klubu i rozwijaniu sie w tym kierunku. - wytłumaczyła.
- To bardzo miłe z jego strony, ale muszę podziękować. - zrobiłam przepraszającą minę.
- Dlaczego? - pani Willson była wyraźnie zdziwiona, bo żadko kto w tej szkole dostaje jakiekolwiek pochwały.
- Oddałam się tańcu. Tylko to pragnę robić, nawet mam własną grupę, tylko teraz po przeprowadzce muszę znaleźć jakąs szkołę tańca. - usprawiedliwiłam się.
- Jeżeli tak, to ok. - przytaknęła. - Może chciałabyś poprowadzić kiedyś zajęcia taneczne w ramach WF-u?
- Ja?? - moje oczy były niczym 5zł. Pani skinęła głową. - Muszę pomyśleć.
- Dobrze, wiesz gdzie mnie znaleźć. Możesz juz zmykać do domu. W koncu weekend, trzeba się zabawić! - wstała z krzesła i pokazała żebym szła przed nią.
Śmiejąc się wyszłyśmy z sali ramię w ramię. Popędziłam do szatni, żeby zdążyć zanim woźny ją zamknie. Ubrałam się i już miałam wychodzić. Przystanęłam i sięgnęłam do kieszeni spodni w celu sprawdzenia godziny. Nic nie znalazłam.
Zgubiłam telefon.
- O kurwa! - krzyknęłam, a portier spojrzał na mnie krzywo. - Przepraszam. - szepnęłam.
Biegiem ruszyłam do szatni. Na szczęście była otwarta, bo ktoś został po lekcjach, żeby posprzątać salę gimnastyczną. Wpadłam do pomieszczenia, rozejrzałam się dokładnie, ale nie znalazłam komórki. Postanowiłam zapytać osobe sprzatająca. Grzebiąc w plecaku wparowałam na salę.
- Przepraszam, nie widziałeś mojego telefonu? - nawet na tą osobę nie spojrzałam.
- A co będę z tego miał? - odezwał się głęboki głos.
Zamarłam. To Malik. Co on tu, do cholerki robi?? Podniosłam głowę i napotkałam jego zawadiackie oczy.
- Masz mój telefon? - warknęłam, a on kiwnął zadowolony glową. - Oddaj. - wystawiłam rękę.
Wyjał aparat z kieszeni i przyjrzał mu się.
- Coś za coś, kocie. - wrócił wzrokiem na mnie.
- To znaczy? - coraz bardziej się niecierpliwiłam.
- Musisz dać mi coś w zamian. - oznajmił.
- Chyba sobie żartujesz. - prychnęłam.
- Jak nie, to nie. Chętnie przejrzę sobie twoje zdjęcia i poczytam wiadomości. - opuścił wzrok na ekran i odblokował.
- Nie! - krzyknęlam. - Co chcesz za to? - zapytałam niechętnie.
- Hmm... Pomyślmy... - złapał się za brodę niczym pieprzony filozof.
- Ale jesteś świadomy, że do myślenia potrzebny jest mózg? - nie potrafiłam się oprzeć pokusie dokuczenia mu.
- Nie pogarszaj swojej sytuacji. - mruknął tak, że aż mnie ciary przeszły.
Nie odpowiedziłam. Tupałam nogą ze zdenerwowania.
- Już wiem! - ucieszył się.
Przewróciłam oczami.
- Co wymysliłeś?
- Przeprosisz mnie, a później zagramy małego mecza. - oznajmił z triumfalnym uśmiechem.
- Okey. Przeprosić mogę, ale nie mam ochoty z tobą grać. Już raz cię pokonałam. - uniosłam zadziornie brew.
- Dlatego zagarmy jeszcze raz, żebyś poniosła sromotną klęskę.
- Zabawny jesteś. - rzuciłam z sarkazmem.
- Wiem, to jedna moich zalet. - mrugnął do mnie.
- Pff! - zgromiłam go spojrzeniem.
- Czekam, a ty zaczynaj. - ponaglił. - Kocie. - dodał.
Wiedział, ze nie lubię kiedy tak na mnie mówi, chociaż, to brzmi bardzo seksownie w jego ustach.
- Przepraszam. - bąknęłam patrząc w podłogę.
- Co? Nie słyszałem. - pochylił się nadstawiając ucho.
- Przepraszam. - powtórzyłam trochę głośniej.
Ciągle patrzyłam w dół. Nie usłyszałam jego reakcji, więc pomyslałam, że to mu wystarczyło, ale myliłam się. Poczułam jego niesamowity zapach i dłonie na moich biodrach. Złapał mnie za podbródek i zmusił do spojrzenia mu w oczy.
- Powtórz to, maleńka. Tylko głośniej. - wyszeptał skanując moją twarz.
Odchrząknęłam i wyprostowałam się. Przyjęłam obojętny wyraz twarzy.
- Przepraszam. - powiedziałam już normalnym tonem.
- Nie można było tak od razu? - psrtyknął mnie w nos.
Co to do cholerki było?!?!?!
- Oddaj mój telefon. - odepchnęłam go lekko.
Zrobił krok w tył i ponownie sięgnął do kieszeni. Podsunął urządzenie w moim kierunku.
- Obiecujesz, że teraz zagramy? - uniósł brew i cofnął dłoń.
- Teraz? - zdziwiłam się, bo miałam nadzieje, że może jednak odpuści.
- Tak.
- Ale jest weekend... - marudziłam.
- Jak teraz nie zagramy, to zabiorę cię dzisiaj na imprezę. - zagroził z wielkim bananem na twarzy. Wiedział jaka będzie moja decyzja.
- No dobra. - westchnęłam ciężko, a on podał mi moją własność, którą szybko schowałam do plecaka.
- Nie chce mi się przebierać. - rzuciłam swoje rzeczy pod ścianę. - Im wcześniej zaczniemy, tym wcześniej skończymy. - klasnęła w dłonie  i stanęłam przy jednej z bramek.
- Czas rozpoczynać grę, ale najpierw... - nie dokończył tylko popatrzył na mnie zadziornie.
No nie. Znowu coś wymyslił. Za jakie grzechy musze się z nim uganiać??? Posłałam mu spojrzenie typu "chyba sobie żartujesz" i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Najpierw kilka zasad. - dodał i rzucił piłkę w moją stronę.
- Przeginasz Malik! - syknęłam.
- I tak na mnie lecisz. - poruszył zabawnie brwiami.
Przewróciłam oczami i czekałam, co ma mi do powiedzenia. Spodziewałam się, że nie będzie to nic fajnego. Przynajmniej nie dla mnie.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
HELOŁ :)
Taki trochę nudnawy, bo mało się dzieje, ale cóż... trzeba jakoś to wszystko powiązać :P
Mam nadzieje, że mój ff wam się podoba.
Mogę się tylko domyślać, bo póki co pojawiły sie tylko 2 komentarze na 6 rozdziałów + prolog :/
Nie wiem dlaczego tak jest... Nie podoba wam się? Przecież możecie mi to napisać, to postaram się coś zmienić.
Przyjmę wszelką krytykę na klatę!

ZAPRASZAM DO CZYTANIA I KOMENTOWANIA! :)

3 KOMENTARZE = ROZDZIAŁ 8

3 komentarze:

  1. Awwww! Zaczęłam dzisiaj czytać i przelecialam te 8 rozdziałów jednym tchem! <3 świetne!
    Lexi

    OdpowiedzUsuń
  2. No to tak, nie wiem czy będziesz to liczyć jako 3 komentarze, ale jestem zdesperowana bo pokochałam to ff ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. i wiesz co zrób? Usuń to ze trzeba wpisywać kod z obrazka, żeby móc dodać komentarz :3 sama wiem, ze to zniechęca od komentowania :P także usuwaj weryfikację i nowy rozdział prooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooszę :*
    Lexi (@Ola143Cody)

    OdpowiedzUsuń