środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 11

*Jessy*

Skończyłam. Skończyłam, ale dopiero rozgrzewkę, żeby nie było. Chcę ułożyć nowy układ,  stara ekipa prosiła o kilka kroków, bo im brakuje do pełnego układy, a z reguły to ja byłam ta z wyobraźnią. Włączyłam piosenkę "Ride" (Ciara) i zamknęłam oczy. Po sekundzie miałam już wymyślony układ tylko musze go teraz zapamiętać i skleić do kupy.
Całkiem zwinnnie mi szło. Juz po jakichś 30 minutach miałam wypracowany układ. Postanowiłam, że go nagram i wyślę pocztą do mojej BFF. Nagrywanie obyło się bez problemów. Właśnie wyłączyłam kamerę i kierowałam się do domu, kiedy usłyszałam hałas za płotem. Mialam wrażenie, że słyszałam swoje imię.
Podeszłam powoli do źródła dźwięku. Bałam się.
Niby jest godzina 16.00, ale nie wiem gdzie jest Niall i jestem tu sama. Ostrożnie wychyliłam się za ogrodzenie. Nikogo nie zobaczyłam. Odetchnęłam z ulga i odwróciłam się, chcąc jak najszybciej dotrzeć do domu. Niestety, nie było mi to dane. Odbiłam się od czegoś twardego. Spojałam w górę. Wiecie, co zobaczyłam? Lepiej być nie mogło...
- Hej. - powiedział.
To był, kurwa, Zayn!
- Co ty tu do cholery robisz?! Powaliło cię do końca?! - wydarłam się.
- Zamknij się, bo twój opiekuńczy i irytujący braciszek nas wyczai. - rozejrzał się gorączkowo.
- Nie mów tak na niego. - oburzyłam się. - Jest fajniejszy od ciebie.
- Nie, bo ciągle nam przeszkadza. - zaprzeczył głową.
- Czego ty chcesz?? Miałeś się odwalić ode mnie od soboty. - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Nic o tym nie wiem. - poruszył niewinnie ramionami.
- Ale ja wiem! - byłam coraz bardziej zirytowana. - Przypominam ci, bo może nie masz kalendarza, że dzisiaj jest SO-BO-TA. - gestykulowałam w powietrzu rękoma dla lepszego efektu.
- No i co z tego. - uniósł brew. - Wygonisz mnie?
- Chyba wykopię. - burknęłam. - Nie dotrzymujesz słowa. Jesteś zwykłym chujem.
- Powtórz. - warknął, a jego oczy pociemniały.
Prychnęłam, przewróciłam oczami i ominęłam chłopaka. Już prawie byłam na schodkach, kiedy chwycił mnie za nadgarstek i mocno pociągnął. Cofnęłam się gwałtownie, ale udało mi się na niego nie wpaść. Odetchnełam z ulgą i powoli się odwróciłam.
- Czego? - tym razem to ja warknęłam.
- Nie mów tak do mnie, bo inaczej pogadamy. - ostrzegł mnie mrużąc oczy.
- Uważaj, bo się przestraszę. - popukałam się w czoło.
- Powinnaś. - wychrypiał.
Oj chyba nasz Maliczek się wkurza.
- Jasne, jasne... - machnęłam na niego ręką i ponownie odwróciłam się w stronę domu.
- Nie skończyłem! - krzyknął.
- Ale ja tak! - odepchnęłam go, aż się zatoczył.
Doskoczył do mnie i chwycil za ramiona. Potrząsnął mną.
- Puść mnie! - szarpałam się.
Nic nie powiedział tylko wpatrywał się we mnie, jednocześnie zgniatając kości w moich ramionach. Spanikowałam i kopnęłam go między nogi. Jęknął z bólu i padł na kolana. Korzystając z wolności pobiegłam do domu. Pozamykałam wszystkie wejścia, pozasłaniałam okna i skuliłam się na kanapie w salonie. Na szczęście, albo na nieszczęście, Nialla nie było w domu. Możliwe, że pojechał do sklepu. Nie widział całego zdarzenia. Nagle mnie oświeciło! Zostawiłam kamerę z nagraniem. Jak ja ją teraz zabiore? Jeśli on tam jest... Już po nagraniu. Truchcikiem podeszłam do okna wychodzącego na ogród. Przykucnęłam i delikatnie wyjrzałam na zewnątrz. Malik stał i ogladał nagranie. Do tego miał na twarzy ten swój perfidny, uśmieszek. Nie! To nie może się dziać!
Wyprostowałam się gwałtownie, przez co Zayn mnie zobaczył. Pomachał kamerą, wyjął kartę pamięci, schował do kieszeni kurtki i poszedł. Tak po prostu sobie poszedł.
Co za dupek!!

Do końca dnia nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Kontaktowałam się z Bradem i powiedziałam, że mam problemy z komputerem i narazie nie wyślę im filmiku. Muszę coś z tym zrobić. Skoro zabrał mi kartę i odszedł znaczy, że nie ma zamiaru mi jej oddać. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Z obolałą głową, wykapałam się i starałam zasnąć, ale ciężko mi to szło. W końcu się udało.

***

Ze snu wyrwała mnie fala lodowatej wody. Myślałam, że dostanę zawału. Zszokowana szybko się podniosłam i przetarłam mokra twarz. W zasadzie, to cała byłam mokra. Otworzyłam szeroko oczy, a na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.
- Pobudka! - krzyknął blondas stojący przy moich nogach.
- Na głowę upadłeś?! - uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
- Jesteśmy z tej samej krwi, siostro. - przesła mi całusa w powietrzu.
- Rodziny się nie wybiera. - mruknęłam zirytowana.
- Wołałem cię na śniadanie, ale nie schodziłaś, więc użyłem radykalniejszego sposobu. - zaśmiał się złwieszczo.
- Wielkie dzięki za pobudkę. - czujecie ten sarkazm?
- Nie ma za co, a teraz chodź, bo jajecznic i tosty wystygną. - wziął wiadro z ziemi i wyszedł.
Zostawił mnie taką mokrą i zdezorientowaną. Głupek.
Mamrocząc pod nosem przekleństwa, ubrałam się ładnie, ale nie sztywno i zeszłam do kuchni.
- Nareszcie! - Niall uniósł ręcę jak ksiądz w kościele. - Ileż można na ciebie czekać?
Przewróciłam oczami i zajęłam miejsce przy stole. Chłopak usiadł na przeciwko mnie posyłając mi wesoły uśmiech. Nie odwzajemniłam go. Jestem zła za pobudkę.
- Jesteś zła? - zapytał i zaczął jeść tosta. - Jess?
- Nie gada się z pełną buzią. - skarciłam go.
- Od kiedy to przestrzegasz zasad dobrego wychowania przy stole? - zaśmiał się.
Miał racje. Kiedy z nim jadłam robiłam milion rzeczy naraz plus gadanie. Wychodziło mi to mistrzowsko. Niestety dzisiaj mam zły humor, więc cały dzień będę marudzić. Dzięki Niall.
- Od zawsze. Mam własne zasady. - wzruszyłam ramoionami i nałożyłam sobie jajecznicę.
- To był żart! - krzyknął śmiejąc się.
- Zobaczymy jak ja cię kiedyś tak obudzę. Ciekawe, co wtedy powiesz! - zdenerwowałam się.
- Będę sie śmiał! - rzucił we mnie kawałkiem tosta.
- Zaraz ci nakopię i przestaniesz się szczerzyć! - wstałam gwałtownie.
- Woah! Co tak ostro? - również wstał.
- Zamknij się! - warknęłam. - Mam wystarczająco problemów.
Niall podszedł do mnie i mocno przytulił. Wtuliłam sie w jego klatkę i zaszlochałam, ale nie zamierzałam płakać. Co to, to nie! Jestem silna i z powodu jakiegoś głupiego Malika nie będę marnowała łez.
- Co się stało? - powiedział spokojnie i pogładził mnie po plecach.
- Nie ważne. - westchnęłam.
- Powiedz braciszkowi, braciszek wysłucha. - pocałował mnie w czoło.
Uwielbiam takiego Nialla! Jest taki słodki!
- Już nic. - głupio było mi przyznać, że chodzi o Zayna.
To trochę krępujące.
- Chodzi o tego twojego kochasia? - zapytał, jakby czytał mi w myślach.
- On nie jest moim kochasiem! - burknęłam cały czas się tuląc. - Tak, chodzi o niego.
- Dobra. Jeszcze nie jest. - czułam jak się głupio cieszy. - Coś ci zrobił? - jego mięśnie się napięły.
- Nie, nic mi nie zrobił. - odchyliłam głowę, żeby na niego spojrzeć.
Był strasznie poważny.
- Na pewno? - zmarszczył brwi przyglądając mi się.
- Tak. Jest ok. - uśmiechnęłam się delikatnie. - Po prostu nie daje mi spokoju, a ja już nie mam siły się z nim uganiać. Jest taki nachalny.
- Chcesz pomocy? - zasugerował. - Mogę go...
- Przestań! - klepnęłam go w ramię nie dając mu skończyć. - Jestem duża, poradze sobie.
Zaśmiał się tak, jakby coś mu się przypomniało.
- O co ci chodzi? - zaciekawiłam się i puściłam go robiąc krok w tył.
- Mam rozumieć, że już nie jesteś zła za popranną pobudkę? - uniósł brew.
Westchnęłam i skrzyżowałam ręce na piersi. Zastanowiłam się chwilę.
- Nie, nie jestem. Tym razem ci odpuszczę, ale spodziewaj się zemsty. - próbowałm ukryć uśmiech.
- Super! - krzyknął, objął mnie w pasie i zakręcił dookoła.
- Głupek! - zaśmiałam sie.
On i to jego dziecinne zachowanie.
- Nie lubię się z tobą kłócić. - wyznał jak już mnie odstawił.
- Ja też nie. - wzruszyłam ramionami. - Ide do Melanie. - oznajmiłam i wyszłam.

***

Gadamy już jakieś 3 godziny popijając kawę mrożoną. Opowiedziałam Melanie wszystko, co dotyczyło Malika. Musiałam się komuś wygadać, a ona jako jedyna orientowała się cokolwiek i w sumie, to przez nią mam kłopoty. Do cholerki, przecież dała mu mój numer!! Ale nie o tym teraz... Właśnie zastanawiamy się, jak odzyskać moje nagranie. Zero pomysłów.
- Moze po prostu się z nim spotkaj... - zasugerowała ruda.
- Chyba do reszty oszalałaś! - zgromiłam ją wzrokiem.
- Tak? To co masz zamiar zrobić? - skrzyżowała ręce na piersi i patrzyła na mnie karcąco.
- Nie wiem... - mruknęłam. - Nie mam bladego pojęcia.
- Właśnie. - uniosła brew. - Do tej pory się z tobą nie skontaktował, a jest już niedziela wieczór.
- Może odda mi jutro w szkole... - zastanowiłam sie przez chwilę i uznałam, że to nie jest taka głupia myśl.
- Serio w to wierzysz? - prychneła. - On ewidentnie chce się z tobą spotkać.
- Ale ja nie chcę. - marudziłam.
- To nie dzyszkasz nagrania. - wzruszła ramionami.
Westchnęłam zrezygnowana.
Jeśli nie wyślę im tego do jutrzejszego wieczora, to nie zdążą się tego nauczyć i nie będę mogli wystąpić. Przez mnie! Po porostu bosko! Co ja takiego zrobiłam, no!?
- Jeśli jutro nie odda mi karty z nagraniem, to sie z nim spotkam i ją odbiorę. - oznajmiłam.
- Ciekawe czy przydzie do szkoły, bo ostatnio nie robi tego zbyt chętnie. - Melani zamyśliła się na chwilę.
- No ba! Przeciez jest takim bad boyem. - napuszyłam się i napięłam jak jakiś mięśniak.
Ruda zaczęła się śmiać jak nienormalna. Dołączyłam do niej i razem tarzałyśmy się po podłodze.
- Dobra. Stop. - uniosłam rękę i starałm się uspokoić. - Nie wyrabiam.
- Umieram. - wysapała dziewczyna leżąca obok mnie.
Podniosłam się ociężale. Otrzepałam ubranie i poprawiłam włosy.
- Musze się zbierać. - powiedziałam spoglądając na wyświetlacz komórki.
Na dworze zaczęło się już ściemniać.
- Idziesz sama? - zapytała ruda stając obok mnie. - Może zadzwonisz po Nialla. - zasugerowała nieśmiało.
- Serio? - spojrzałam na nią miną typu "myślisz, że jestem idiotką?" - Sama nie możesz?
- Wstydze się, bo on... bo my ostatnio... no... - zacięła się, a na polikach wykwitł jej rumieniec.
- Wiem, wszystko mi powiedział. - położyłam rękę na jej ramieniu.
Zrobiła się jeszcze bardziej czerwona, ale nic nie powiedziała.
- Dobra, zadzwonię do niego, ale i tak wrócę do domu sama, żeby on tu został. - westchnęłam z politowaniem.
- Naprawdę?? - otworzyła szeroko oczy. - Dziekuje!! - rzuciła się na mnie.
- Tylko, żeby znowu wam ktoś nie przeszkodził. - mruknęłam. - Kiedy wracają twoi rodzice?
- Jutro wieczorem! - pisnęła ciągle się do mnie tuląc.
- Macie dużo czasu. - zaśmiałam się. - Mel, duszę się. - wychrypiałam na żarty.
- Matko! Przepraszam! - odskoczyła jak oparzona.
- Żartowałam! - pstryknęłam ją w nos i wysłałam Niallowi SMS-a o treści: "Ruszaj dupę z kanapy i przyjedź po mnie do Mel xx P.S Teraz!!".
- Głupia! - prychneła. - Jak wyglądam? - zapytała poprawiając włosy i wygładzając ubranie.
- Jest ok. - spojrzałam na nią czule. - Ciągle nie mogę uwierzyć, że Niall ci się spodobał.
- On jest przesłodki. - rozmarzyła się.
- Dobra, przestań, bo rzygnę tęczą. - udawałam odruch wymiotny.
Ruda miała coś odpowiedzieć, ale w tym momencie rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Szybki jest.
- Jej! - dziewczyna pisnęła, podskoczyła i pobiegła otworzyć.
Podążyłam za nią wolnym krokiem. Kiedy już do niej dołączyłam, zobaczyłam też braciszka. Miał na twarzy swój uśmiech numer 5. Ten do wyrywania lasek. Typowy Niall. "Przecież ona już się w tobie zabujała" - pomyślałam.
- Hej Niall. - przerwałam im to wzajemnie rozbieranie się wzrokiem.
- Cześć siostra. - odpowiedział, ale nawet na mnie nie spojrzał.
- Dobra, to ja lecę. Nie będę wam przeszkadzać. - machnęłam na nich dłonią i ubierając się wyminęłam blondasa i rudowłosą.
- Gdzie ty się wybierasz? - zatrzymał mnie Niall.
- Do domu? - przewróciłam oczami.
- Przecież po ciebie przyjechałem. - zmarszczył brwi.
- Myslisz, że po co kazałam ci przyjechać? - delikatnie skinęłam głową w stronę Melanie.
- Aaaa... - pokiwał ze zrozumieniem głową. - Spadaj. - ponaglił mnie.
- Dzieki, braciszku. - rzciłam sarkastycznie i przesłałam rudej całusa.
Dziewczyna mi odmachała, a kiedy byłam juz na podjeździe wpuściła Nialla i zamknęła drzwi. Na moje szczęście do domu nie miałam daleko. Wygrzebałam słuchawki z kieszeni kurtki, podłączyłam do telefonu, uruchomiłam odtwarzacz i w rytm muzyki skierowałam się do domu.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
DOBRY WIECZÓR!
Widzę, że trudno wam nawet dobić jednego komentarza (od jakiegos czasu było już 3 kom.), żebym ja udostępniła post. Rozumiem, że wam się nie chce, ale nawet nie wiecie jak dlugo czekałam, aż ktoś doda ten ostatni warunkowy komentarz. W końcu jakaś wspaniała osóbka to zrobiła :)

Dziękuję za każdy komentarz od was.

Za ten wysiłek włożony w czytanie i komentowanie macie rozdział 11, tak jak obiecałam.
Myślę, że wam się spodoba, a jesli nie to przyjmę każdą konstruktywną krytykę.
Także do dzieła!

Dawajcie follow na TT, na pewno się odwdzięczę :)

7 komentarzy:

  1. Trochę za mało Zayn'a xd I jestem zazdrosna o Niall'a! xD Hyhyh do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohh dziękuję ze nazwałaś mnie cudowną osóbką ♥ Cudny rozdział tylko troche mało Zayna, ale jakoś to wytrzynam ;) Czekam na nexxt

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzie no co z wami? Komentujcie to cudoo :* Dziewczyna odwala kawał dobrej roboty a wy jej nawet nie jesteście w stanie podziękować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku *.* Sprawiłaś uśmiech na mojej twarzy tak pięknym komentarzem :) Dziękuję! xx

      Usuń
    2. Nie ma za co kochana :* życzę dalszej weny i większej wdzięczności od innych czytelniczek :)

      Usuń
  4. Po porstu kocham ten blog <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic dodać nic ująć po prostu coś niesamowitego x

    OdpowiedzUsuń