środa, 9 lipca 2014

Rozdział 12

*Jessy*

Schowałam słuchawki i wyjęłam klucze. Droga do domu nie zajęła mi dużo czasu. Zdążyłam przesłuchać tylko 3 piosenki. Złapałam za klamkę, wsadziłam klucz i już miałam przekręcić zamek, kiedy coś zobaczyłam. Tuż przed moimi oczami, na powierzchni drzwi wisiała przyklejona karteczka. Zerwałam ją jednym ruchem, szybko weszłam do domu i zakluczyłam drzwi.
- Ja pierdole!  - wyspałam gdyż moje serce niebezpiecznie podwoiło swoją pracę.
Rozebrałam się i usiadłam w kuchni przy blacie. Powoli rozłożyłam kawałek papieru i skupiona śledziłam każdą literkę. Całkiem ładne pismo.
Jej treść brzmiała:


"Chcesz odzyskać swoje seksowne nagranie? Czekam jutro w parku za szkołą. O 15.00. Pięć minut spóźnienia i więcej się nie zobaczymy. Wiem, że ci zależy.
Do zobaczenia, KOCIE ;)
Z xx "

- Co to ma być?! - krzyknęłam i odrzuciłam kartkę na blat.
On chce się ze mną jutro spotkać! Ale ja kończę lekcje o 15.15. Jak ja mam wyjść z klasy?? Do tego mam francuski. Pani Brown mnie nie cierpi! Będę udupiona jeśli ucieknę. Nie wiem, co mam robić. Jestem w dupie. Czarnej dupie!
Z braku siły do zrobienia czegokolwiek postanowiłam iść spać. Mam nadzieję, że nie zostanę ciotką, bo zostawiłam Nialla u Melanie. Nie, ona nie jest taka głupia.
Chyba...
Szybko się wykąpałam, załatwiłam wieczorną toaletę i wtuliłam w cieplutką kołderkę. Już po 5 minutach wędrowałam po krainie Morfeusza.

***

Właśnie zaczął się francuski. Melanie ma hiszpański, więc obejdzie się bez zbędnych pytań, co do mojego zachowania.  Jeśli chodzi o braciszka, to wrócił wczoraj nad ranem cały w skowronkach. Jestem ciekawa, co mi powie jak wrócę do domu. Od Melanie nie mogłam nic wyciągnąć, ale zauważyłam że jest niewyspana i rozanielona. Coś się musiało stać. Coś dobrego.
Nerwowo patrzyłam na przesuwające się wskazówki zegara ściennego. Jeszcze jakieś 10 minut  i przedstawienie się zacznie. Nagle powróciły do mnie wspomnienia z mojej pierwszej lekcji francuskiego. Jeszcze z Malikiem... Na samą myśl się uśmiechnęłam. Droczyliśmy się ze sobą. Pamiętam, to było hmm... całkiem fajne. Otrząsnęłam się i sprawdziłam godzinę - 14.54. Wymusiłam na twarzy minę męczennika i podniosłam rękę.
- Słucham cię Jessy? - pani Brown skierowała na mnie swój zniecierpliwiony wzrok.
Matko, przerwałam jej niekończący się monolog. Katastrofa normalnie!
- Strasznie boli mnie brzuch. - jęknęłam cicho. - Mogę iść do pielęgniarki?
Posłałam jej najsmutniejsze spojrzenie jakie tylko potrafiłam zrobić. Nauczycielka westchnęłam i spojrzała na zegarek.
- Dobrze, idź. - przymknęła oczy. - Możesz już nie wracać, bo jest koniec lekcji, ale musisz zadać sobie pracę domowa, bo sprawdzę czy ja masz. W duchu  podskoczyłam ze szczęścia.
- Dziękuję i na pewno odrobię. - zrobiłam słaby uśmiech i zabierając plecak skierowałam się do wyjścia.
Po zamknięciu drzwi i minięciu pierwszego skrętu puściłam się biegiem do tylnego wyjścia ze szkoły. Mam nadzieję, że nie spotkam po drodze dyrektorki. Na moim wyświetlaczu widniała już godzina 14.58. Mam 2 minuty, żeby pokonać odległość między szkołą a parkiem. Myślę, że zdążę. W końcu jakaś kondycja jest.
Kiedy dotarłam na ścieżkę rozejrzałam się gwałtownie, ale nikogo nie zauważyłam. Podeszłam do pierwszej ławki z brzegu i oparłam się ręką o jej oparcie. Starałam się unormować oddech.
Prawie doszłam do siebie, kiedy czyjeś ręce oplotły mnie w talii. Pisnęłam wystraszona, ale szybko zakryłam usta ręką, bo nie chciałam żeby ktoś odkrył, że tu jestem.
- Nie sądziłem, że urwiesz się z francuskiego. - wymruczał dobrze znany mi głos, a ja poczułam ciepły oddech na karku. - Dzielna dziewczynka. - klepnął mnie w tyłek.
Odwróciłam się gwałtownie i zrobiłam krok w tył.
- Nie pozwalaj sobie. - wysyczałam i poprawiłam torbę na ramieniu. - Oddaj nagranie.
- Co będę miał w zamian? - uniósł lewą brew.
- Nic? - spojrzałam na niego jak na idiotę. - Oddaj mi to, co należy do mnie.
- Ja też muszę coś zyskać z tej wymiany. - uśmiechnął się złowieszczo.
Serio Malik? Serio?
- Ty mi to zabrałeś! - wkurzyłam się.
- Cicho. - syknął. - Chcesz żeby ktoś nas przyłapał?
W odpowiedzi posłałam mu nienawistne spojrzenie. Przez jakieś 5 minut trwała niezręczna cisza, której nie miałam zamiaru przerywać. Czekałam, co Zayn wymyśli.
- Ok. - westchnął. - Mam kompromis.
- No? - skrzyżowałam ręce na piersi. - Czekam Panie Wspaniałomyślny.
Zgromił mnie wzrokiem.
- Nie przeginaj, kocie. - ostrzegł cierpliwie.
- Kto tu przegina. - powiedziałam do siebie, ale chyba usłyszał, bo kaszlnął wymownie.
- Chcesz odzyskać to nagranie, czy nie?
- Chcę. - burknęłam i teatralnie odwróciłam głowę w bok.
- Oddam ci, jeśli się ze mną umówisz. - walnął prosto z mostu. Nie ma co!
- Co?! Chyba cię pogięło! - popukałam się w palcem czoło patrząc na niego zszokowanym wzrokiem.
- Nie, to nie. - wzruszył ramionami. - Ja nie nalegam, ale twoi znajomi nie będą zadowoleni.
Pomachał mi kartą od aparatu przed nosem i schował do kieszeni. Nie chciałam się go prosić i upokarzać przed nim, ale "Cramps" jest dla mnie ważniejsze. Nabrałam powietrza i wydusiłam to niechciane słowo.
- Zgoda.
- Wiedziałem! - uśmiechnął się zwycięsko. - Widzimy się w piątek. Dam ci jeszcze znać o której będę.
Odwrócił się z zamiarem odejścia.
- Ej! - zatrzymałam go.  A co z moim nagraniem? - wyciągnęłam dłoń w jego kierunku.
- Oddam ci po randce. - mrugnął do mnie.
- Muszę mieć je dzisiaj! - spanikowałam. - Jeśli nie wyślę im tego wieczorem, nie zdążą nauczyć się kroków.
- Jeśli oddam ci teraz, to jaką będę miał pewność, że mnie nie spławisz w piątek? - zmrużył oczy.
- Musisz uwierzyć mi na słowo. - oznajmiłam. - Obiecuję, że wyjdę z tobą w piątek.
- Obiecujesz?
- Tak. - oddaj mi ta kartę idioto!
- Dobrze. - wyciągnął rękę z małym przedmiotem w moim kierunku.
Już miałam ją chwycić, kiedy złapał mnie z nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Ale jeśli nie dotrzymasz słowa, to nie obejdzie się bez konsekwencji. - wyszeptał prosto do mojego ucha.
Zadrżałam i odsunęłam się delikatnie.
- Zaufaj mi. - powiedziałam cicho, na co Malik się spiął.
- Ja nie ufam nikomu. - oznajmił chłodno. - Do zobaczenia.
Wcisnął mi moją własność i odszedł.
Tak po prostu.
Znowu

***

Weszłam do domu całkiem otępiała. Właśnie umówiłam się z Zaynem na randkę, której za wszelką cenę chciałam uniknąć. Niestety obiecałam... Strasznie się spiął, kiedy powiedziałam mu, żeby mi zaufał. Dziwny jest.
- Hej! - krzyknęłam zdejmując buty.
- Siema! - usłyszałam z kuchni. - Co tak szybko?
No tak! Przecież powinnam wrócić za pół godziny.
- Yyy... Zwolnili nas z francuskiego. - podrapała się po głowie i usiadłam przy stole.
- Spoko. - Niall od razu to łyknął.
Dobrze, że nie interesuje się mną tak bardzo.
- O której wczoraj wróciłeś? - zręcznie zmieniłam temat.
Blondyn lekko się spiął i zawahał.
- Niall? - ponagliłam.
- Yyy... jakoś nad ranem. - wymamrotał stojąc tyłem do mnie.
Coś gotował. Jeszcze nie wiem co takiego, ale ładnie pachnie.
- Nad ranem, czyli o której? Trzeciej? Czwartej? - przewróciłam oczami.
- O szóstej. - bąknął, a ja zachłysnęłam się powietrzem.
Tyle siedział u Melanie?! Na pewno się coś wydarzyło! Na 100%!!
- Niall... - zaczęłam spokojnie. - Co robiliście tyle czasu?
Odwrócił się do mnie, a ja przybrałam minę niewiniątka. Nie mógł wiedzieć, o czym właśnie pomyślałam.
- Gadaliśmy... - odwrócił wzrok.
- Tylko? - uniosłam lewą brew z niedowierzenia.
- Tak! Odczep się! - krzyknął i wrócił do przerwanej czynności.
Jak się okazało, gotował zupę i właśnie kroił marchewkę.
- Uuu... - zabuczałam. - Czyli było coś więcej! Zboczuchy! - klasnęłam w dłonie z nieukrywaną radością.
Mój "kochany" braciszek wreszcie znalazł sobie NORMALNĄ dziewczynę, którą w dodatku lubię.
- Co u Zayna? - zaskoczył mnie tym pytaniem.
Wie, że się z nim dzisiaj spotkałam? Mam nadzieję, że tylko strzelał.
- Skąd mam wiedzieć? - starałam się wyglądać na obojętną i całkiem nieźle mi to wychodziło.
- Wiesz, to w końcu twój kochaś. - zaśmiał się i spojrzał na mnie przez ramię.
- Nie prawda! - oburzyłam się. - On jest okropny!
- Tylko tak mówisz. - poruszył brwiami, kiedy ponownie się do mnie odwrócił,
- Bo się skaleczysz. - syknęłam.
- Czyli coś jest na rzeczy... - pokiwał w zamyśleniu głową.
- Nie, nie jest. - zaprzeczyłam stanowczo.
- Oj Jessy, daj spokój. Jesteś moją siostrą, wiem kiedy kłamiesz. - posłał mi spojrzenie
typu "nie jestem głupi, tylko tak wyglądam".
- Ideznimnarandke. - mruknęłam na jednym wydechu.
- Co? Nie dosłyszałem. - nadstawił ucho.
- Na randkę... - spuściłam głowę i zaczęłam nerwowo bawić się palcami.
- Możesz głośniej? - on robił to specjalnie.
- Idę na randkę z Zaynem, ok?! - krzyknęłam wstając energicznie. - Zadowolony??
- Nawet nie wiesz jak. - zaśmiał się. - Randka mówisz? - poruszył brwiami z tym swoim wścibskim uśmieszkiem.
- Tak, ale ja tego nie chciałam. - opuściłam ręce w rezygnacji.
- Serio? - zdziwił się. - Przecież to jest MEGA ciacho! - pisnął jak baba.
Okey...
- Może i jest przystojny i w ogóle, ale porządnie mnie wkurwia.
- Nie tak ostro, siostro. - zaśmiał się. - Będzie dobrze, zobaczysz. Jeszcze się zdziwisz.
- Chciałabym. - bąknęłam i skierowałam się do wyjścia z kuchni. - Nie mam ochoty na obiad, idę odpocząć.
- Mojej słynnej zupy nie zjesz?! Foch! - usłyszałam krzyk blondasa, jak już byłam na schodach.
Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Po chwili waliłam pięścią w poduszkę. Musiałam się wyładować. Kiedy już opadłam z sił, wzięłam się za lekcje. Szkoły olać nie mogę. Nie zdążyłam otworzyć podręcznika od matmy i dostałam SMS-a od Melanie.

NADAWCA: Mel
Widziałam cię dzisiaj przez okno, kochana. Czekam na wyjaśnienia :)

Ale jak!? Widziała mnie! Jeśli ona tak, to inni też. Dobrze, że nie widziała Malika, przynajmniej taką mam nadzieję. Nie odpisałam. Jakby coś, to powiem, że się uczyłam i nie mogłam. Najważniejsze, że odzyskałam filmik. Właśnie! Musze go wysłać, bo Amy mnie zabije.

Po jakże męczącym dniu i ciągnącej się w nieskończoność wieczornej toalecie, z wielką chęcią  położyłam się spać.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
HEEEEEJ!
Przepraszam :(
Zawaliłam, bo znowu mało Malika, ale akcja musi się jakoś łączyć i tak wyszło, że raz go więcej a raz mniej.
Nie bijcie za to :)
Wszystko musi grać i być złożone w miarę zgrabną kupę, że tak powiem xD
Obiecuję, że akcja coraz bardziej się będzie rozkręcać, a i Malika będzie więcej.

OGROMNE PRZEPROSINY za opóźniony rozdział, ale nie miałam dostępu do netu, bo moje WI-FI się zbuntowało i przestało działać :/

Dziękuję za komentarze i życzę miłego czytania kochani! :*

2 komentarze:

  1. UUU! xd Randeczka! :D Hihuhihuhiuh w następnym musi być mnóstwoo Zayn'a i mógłby być trochę dłuższy xd Znowu narzekam.. xD Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Cię dziewczyno :* Jesteś wspaniała i (znów się powtórzę) mam nadzieje że inni docenią twoje starania i będą komentować

    OdpowiedzUsuń