PIERWSZA SPRAWA!
Ogromnie dziękuję Nobody za ten piękny i długi komentarz pod ostatnim rozdziałem (rozdział 29).
Jesteś kochana! Wywołałaś uśmiech na mojej mordce :)
Dziękuję z całego serca!
xx
DRUGA SPRAWA!
Już jestem z nowiutkim, świeżutkim rozdziałem :)
Mam nadzieję, że się cieszycie.
Cieszycie się?
Jeśli byście chcieli rozdziały dwa razy w tygodniu (częściej nie dam rady :/ ), to dajcie znać w komentarzu. Wiem, że też macie szkołe i naukę, więc nie wiem czy ktoś by zaglądał w ciągu tygodnia i czy jest sens, żebym poświęcała cenny czas na sprawdzanie rozdziału i poprawianie go w tygodniu.
Uwielbiam dla Was pisać i póki co, nie zamierzam przestać :)
Życzę miłego czytania i dziękuję za każde odwiedziny.
Kocham! xx
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Jessy*
- Już myślałem, że sobie odpuściłaś.
Pierwsze słowa Malika, kiedy zobaczył mnie w drzwiach swojego mieszkania. Fakt, że się przeprowadził bardzo mnie cieszył, gdyż nie będę go spotykała na każdym kroku. Tak, jak to było dwa lata temu.
- Dawaj, nie pierdol. - weszłam i się rozgościłam.
Wkroczyłam do pomieszczenia, które służyło mu za salon i sypialnie. Rozsiadłam się na fotelu. Zayn był jeszcze ubrany w swój strój roboczy. Spodnie miał umazane smarem, tak samo jak bluzkę. Zdarzyło się, że gdzieś na ciele też miał plamki, jak na przykład na skroni i przedramieniu.
- Jest popołudnie i dopiero wróciłem z roboty, więc może byłabyś łaskawa poczekać aż doprowadzę się do porządku? - rzucił zmęczonym głosem.
Spojrzał na mnie przelotnie.
- Spoko, czuj się jak u siebie. - rzuciłam z przekąsem, na co mulat westchnął niedbale.
Tyle go widziałam.
Po chwili usłyszałam szum wody. Prawdopodobnie, właśnie teraz Malik bierze prysznic, jest nagi i namydla swoje wysportowane ciało boga, masuje tors, te wyćwiczone mięśnie brzucha i zjeżdża dłońmi do... STOP!
Potrząsnęłam głową zszokowana własnymi myślami i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Lokum chłopaka składało się z małego korytarza, łazienki, niedużej kuchni i sporej salono-sypialni. Tutaj gdzie siedziałam miał kanapę, fotel, ławę, regał i komodę, telewizor, a w kącie skromne biurko z komputerem. Całkiem tu spoko. Nie widziałam kuchni...
Zmieńmy to!
Wkroczyłam do wspomnianego pomieszczenia i zeskanowałam je powoli. Regały, kuchenka, mikrofalówka, lodówka, stół na dwie osoby przy oknie, do tego dwa krzesła, kosz na śmieci. W sumie nic specjalnego. Typowa kuchnia. Do łazienki nie będę zaglądała.
Póki co, oczywiście.
- Za zwiedzanie pobieram opłatę. - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się gwałtownie. Trochę się wystraszyłam.
- Ja mam dożywotni karnet, prawda słońce?
Tak, te słowa wyszły prosto z moich ust.
- Mmm... Słońce? - uniósł zadziornie jedną brew. - A gdzie się podziało "kochanie"?
Wzruszyłam ramionami i zlustrowałam jego sylwetkę. Ubrał się w dżinsy i podkoszulkę z nadrukiem. Włosy miał jeszcze wilgotne.
- Wprowadzam różnorodność.
- Spoko. - zaśmiał się.
- To jak? Gdzie moja wódka?
Przechyliłam głowę w prawo i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Gdzie moja usługa? - powtórzył mój ruch.
- Ty pierwszy.
- Chodź.
Udaliśmy się ponownie do salonu. Chłopak ukucnął przy komodzie i wyciągnął z niej litrową butelkę czystej wódki.
- Dzięki wielkie. Teraz idę świętować z Melanie. - sięgnęłam po moją należność, ale Zayn schował
rękę za plecy. - Co ty robisz?
- Teraz twoja kolej. - rzucił zachęcająco.
Co ja mam mu powiedzieć? Rozłożyć ręce i "Rób co chcesz!"? Na pewno nie!
- Weź nie kombinuj, noo. - zrobiłam minę męczennika.
- W takim razie, skoro nie masz pomysłu, co mi ofiarować, to wypijemy to razem. Póki co, odpuszczę ci.
- Dobra. - powiedziałam z przegraną w głosie i usiadłam na podłodze, opierając się plecami o łóżko.
- Z przepoją? - postawił trunek na ławie i skierował pytający wzrok na mnie.
Skinęłam głową, a on poszedł do kuchni i za chwilę wrócił z napojem.
- Ostatnio waliłaś bez. - zaśmiał się.
Uniosłam brwi wysoko.
- Ostatnio?
- Ostatnio, kiedy razem piliśmy. - wyjaśnił.
- Wtedy było inaczej. - westchnęłam. - Wszystko było inaczej... - wyszeptałam.
Malik zmarszczył czoło, ale wspaniałomyślnie udał, że nie usłyszał moich ostatnich słów. W tamtej chwili byłam mu za to ogromnie wdzięczna. Nie lubiłam wracać do przeszłości.
- Zaczynajmy. - klasnął i usiadł obok.
***
- Historia lubi się p-powtarzać. - wybełkotałam.
Nasunęło mi się wspomnienie naszego ostatniego opijania się alkoholem.
- Wtedy wypiliśmy więcej.
Nasze pijackie rozmowy były wręcz epickie. Normalnie godne jakiejś nagrody.
- Nie wiem, co ty... - czknęłam. - teraz kupiłeś, ale ma niezłego kopa.
- Niestety już się skończyło.
Wziął pustą butelkę do ręki i przyjrzał się jej.
- Och, jaka szkoda.
Znowu czknęłam.
Między nami chwilowo zapadła cisza przerywana beknięciami i czknięciami.
- Pieprzyłaś się z kimś przez te dwa lata? - zapytał Malik wpatrując się we mnie niewyraźnym wzrokiem.
- Tak. - odpowiedziałam bez wahania. - A ty?
- Było ich kilka. - machnął lekceważąco ręką. - Nie pamiętam...
Nagle zaczęłam się śmiać.
Bardzo.
Wręcz zanosiłam się ze śmiechu.
- C-co cię tak śmieszy? - zmarszczył czoło.
- Znowu siedzę z tobą, znowu się napierdoliłam i powiedz mi jeszcze, że znowu się będziemy pieprzyć.
Z całej siły starałam się opanować śmiech. Niestety nie wychodziło mi.
- Kurwa, rzeczywiście. - zaśmiał się. - Pieprzymy się? - dodał poważniej.
Nie kontrolując się i nie zwracając uwagi na swoje ruchy, usiadłam Malikowi okrakiem na kolanach. Nie wspomniałam, że tym razem siedzimy na kanapie. Przenieśliśmy się jakiś czas temu, bo strasznie
rozbolały nas tyłki. Była zdecydowanie wygodniejsza niż podłoga.
Zamruczał podniecająco i palcem wskazującym przesunął po mojej żuchwie.
- Chyba myślimy o tym samym.
- Zdecydowanie tak. - puściłam mu oczko.
Pora się zabawić!
Wplotłam dłonie w jego włosy i powoli musnęłam kilka razy jego usta. Droczyłam się.
Chłopak przytrzymał mnie za kark i pogłębił pocałunek. Wraz ze wzrostem napięcia dołączyliśmy języki.
Jak ja uwielbiałam go całować!
Dopiero teraz to do mnie dotarło. Pochyliłam się i zaczęłam składać pocałunki po kolei na żuchwie mulata, tuż za uchem, szyi i obojczyku. Ręce przeniosłam na tors, a on wsunął swoje pod moją koszulkę. Uśmiechnęłam się przez pocałunek, po czym wpiłam się zachłanniej. Chwyciłam krańce koszulki Malika i jednym zwinnym ruchem się jej pozbyłam. Potem pozbyłam się również swojej.
- Co my, kurwa, robimy? - zapytał, pocierając nosem moja szyje.
- Zamknij się. - mruknęłam nie przerywając pieszczot.
- Miałaś błagać o mój dotyk.
- Sam nie umiesz się opanować, żeby mnie nie dotykać.
Zjechałam palcami na pas towarzysza miłosnych uniesień i uśmiechnęłam się złowieszczo. Zayn, widząc mój wyraz twarzy, złapał mnie za tyłek i mocno ścisnął. Pisnęłam zaskoczona. Przerzucił mnie tak, że leżałam głową na podłokietniku kanapy, a on między moimi nogami. Dość przyjemna pozycja. Malik powędrował ustami w dół, zatrzymując się tuż nad linią moich majtek. Przerwał i wstał. Też się podniosłam i czekałam na jego kolejny ruch.
Nic nie robił, więc postanowiłam go zachęcić.
Musnęłam jego podbrzusze zahaczając o krawędź spodni i przygryzłam wargę.
Dalej wszystko potoczyło się samo. Złapał mnie pod uda i uniósł, co spowodowało, że oplotłam go nogami. Znowu zaczęliśmy się całować. Bardzo, bardzo, BARDZO zachłannie.
Oparł mnie plecami o ścianę w tym samym czasie zsuwając swoje spodnie. Nawet nie wiem jakim cudem udało mu się ściągnąć moje. Chwilę potem nie mieliśmy na sobie majtek.
- Prezerwatywa. - wysapałam, odchylając głowę do tyłu, kiedy on pieścił moją pierś przez cienki materiał stanika.
Nie odezwał się, postawił mnie, podszedł do szafki i wrócił nakładając gumkę na pokaźną erekcję. Uśmiechnęłam się łakomie na ten widok. Wróciliśmy do poprzedniej pozycji i wreszcie się we mnie
zanurzył. Krzyknęłam z rozkosznego uczucia wypełnienia. Malik poruszał się miarowo, nie odrywając ust od mojej szyi, szczęki i warg. Wydawał urywane jęki i pomrukiwania.
Czułam się zajebiście!
Jęczałam głośno i sapałam z podniecenia. Po kilku mocniejszych pchnięciach i zaciśnięciu przeze mnie mięśni wokół niego, doszliśmy równocześnie, jęcząc nieskładne "kurwa".
Wyszedł ze mnie i przeniósł nas na łóżko okrywając pierwszym lepszym kocem. Z racji, że nie miałam żadnej poduszki, ułożyłam się na klatce piersiowej mulata. Przed odpłynięciem poczułam jeszcze jego dłoń na dole moich pleców.
Z uśmiechem na ustach zanurzyłam się w krainie pięknych snów.
***
Obudziło mnie słońce, które świeciło mi prosto w twarz. Nie otwierając oczu, ziewnęłam. Czułam się dziwnie dobrze. Z zamiarem zrobienia siku chciałam się odwrócić, żeby zejść z łóżka. Coś mnie blokowało. Otworzyłam oczy i dopiero teraz zarejestrowałam ciepło na moich plecach.
Co do cholerki?
Nagle ktoś za mną chrapnął. Otworzyłam szeroko oczy. Wszystko zaczęło mi się przypominać. Przyszłam do Malika, bo chciałam odebrać nagrodę, piliśmy wódkę, śmialiśmy się i... O mój Boże!! Znowu!
Znowu to zrobiliśmy...
Spanikowana okryłam się szczelniej kocem i zacisnęłam mocno powieki, żeby się uspokoić. Wzięłam głęboki oddech i powoli wypuściłam powietrze. Tylko spokojnie... Przeanalizujmy.
Leżałam właśnie, praktycznie naga, na kanapie z Zaynem przyklejonym do moich pleców. W innej sytuacji powiedziałabym, że to wspaniale, ale teraz... Nie! To nie miejsce, w którym miałam się dzisiaj obudzić. Poza tym, pewnie Niall i Mel się martwią.
Ostrożnie się podniosłam. Siedząc chwyciłam swoje majtki z podłogi i je założyłam. Wstałam, zebrałam ciuchy i weszłam do łazienki. Trochę ciasna, ale całkiem przytulna. Doprowadziłam się do porządku i jak najciszej umiałam, wykradłam się z mieszkania. Zaraz po delikatnym zamknięciu drzwi puściłam się biegiem po schodach w dół.
Chłodne poranne powietrze owiało moja twarz. Zerknęłam na zegarek w telefonie. Równiutka siódma rano. Poszłam na przystanek autobusowy, znalazłam odpowiadający mi autobus i usiadłam na ławeczce. Jakaś starsza pani przyglądała mi się w skupieniu. Posłałam jej nieśmialy uśmiech, przez co ona niewzruszona odwróciła wzrok. Pewnie wyglądałam jak siedem nieszczęść, ale czułam się wyjątkowo dobrze. Żeby nie powiedzieć "wspaniale".
"Po takim seksie? Pff, kochaniutka! Kto by się tak nie czuł?" - moja podświadomość obudziła się do życia.
Jakieś dziesięć minut później byłam już w drodze do domu.
***
Udało mi się cichaczem zakraść do pokoju. Na szczęście Niall zostawił otwarte drzwi. Pewnie wiedział, że zabalowałam i wrócę nad ranem. Kochany jest.
Wykąpałam się, co mnie pobudziło. Zeszłam do kuchni, żeby coś zjeść. Strasznie burczało mi w brzuchu. Zjadłam kanapki, wypiłam kawę i przeniosłam się do salonu przed telewizor. Przeskakiwałam po kanałach, bo o tej porze nie grali nic, co było godne mojego zainteresowania. Niedługo zejdzie Niall i pewnie zacznie się o wszystko wypytywać.
Halo! Jestem dorosła! Mam 20 lat!
To nie moja wina, że mózg zatrzymał mi się na etapie buntowniczej 17-latki.
Ups.
- Jednak wróciłaś.
Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam w drzwiach zaspanego blondyna.
- Miałam nie wracać? - zbita z tropu zmarszczyłam czoło.
- Mogłaś mnie łaskawie poinformować, ze wrócisz rano. Martwiłem się. - po tych słowach wyszedł.
Z przekonaniem, że znajdę go w kuchni, tam się skierowałam. Nie myliłam się. Pił właśnie wodę i drapał się po brzuchu.
Stanęłam dwa kroki przed nim.
- Przepraszam.
Odstawił powoli szkoło na blat.
- Mnie? Za co?
- Za to, że nic nie powiedziałam. - spuściłam wzrok. - Uwierz, że nie planowałam zostawać tam tak długo.
- Tam, czyli gdzie?
Wiedziałam, że będzie pytał. Eh...
- U znajomych. - bąknęłam i podniosłam głowę. - Wybaczysz? Więcej tak nie zrobię. Nie lubię jak się na mnie gniewasz.
- Um... no dobra. - powiedział z lekkim uśmiechem. - Jako wynagrodzenie zrobisz mi śniadanko.
- Aj, aj kapitanie! - zasalutowałam i stanęłam na baczność. - Jakie zamówienie?
- Jajecznica z czterech jajek z szynką. Do tego dwie kromki chleba żytniego z masełkiem.
- Już się robi!
Chwyciłam fartuszek i szybko go włożyłam. Niall zaśmiał się wychodząc z pomieszczenia. Piętnaście minut później, postawiłam na stole talerz parującej jajecznicy.
- Niall! - zawołałam.
Wiedziałam, że nie będę musiała długo czekać na to, aż się pojawi. Uwielbiał śniadania, które robiłam. Jeszcze zanim się wyprowadziłam, dzieliliśmy to między siebie, ale wiedziałam, że wolał kiedy ja gotowałam. Może nie byłam jakimś mistrzem kuchni, ale moje potrawy były w całości jadalne i całkiem smaczne.
- Mmm... Co tak pięknie pachnie? - chłopak usiadł przy stole. - Czyżby to było moje śniadanie?
- Wszystko zgodnie z zamówieniem. - oznajmiałam z dumą.
Sama nałożyłam sobie jedzenia, którego zrobiłam więcej. Tak na wszelki wypadek, gdyby ślinka mi pociekła. Dosiadłam się do niego.
- Smacznego, siostrzyczko. - wyseplenił , przeżuwając pierwszy kęs.
- Smacznego, braciszku. - uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
Widok jego trzęsących się uszu, co było oznaką, że mu smakuje, wywołał we mnie silne emocje. Nagle nie potrafiła zrozumieć, jak wytrzymałam bez niego te całe dwa lata.
Przecież to absurdalne!
Już zdążyłam zapomnieć, jak to było, kiedy mnie budził do szkoły. A te jego żarciki? Ja nie mam pytań! Melanie w zupełności na niego zasłużyła, a on na nią. Doskonale się uzupełniali, a ja cieszyłam się ich szczęściem.
- Mel nie nocowała u ciebie? - zapytałam, przełykając resztki jedzenia.
Niall zjadł już dawno, a teraz raczył się owocową herbatką.
- Dzisiaj rano musiała iść pomóc temu fotografowi. - bąknął niemrawo.
- Przystojny jest, co?
- Ja nie rozumiem, jak mogła się tam zatrudnić?!
Przeczesał nerwowo włosy.
- Jesteś zazdrosny i tyle. To normalne w związku.
Powiedziała ta, która nie potrafi żyć w normalnej relacji z płcią przeciwną.
- Jak cholera. - przyznał.
- Melanie nie jest taka. - zapewniłam i dobrze wiedziałam, co mówię.
Blondyn obdarzył mnie niepewnym spojrzeniem.
- Tak myślisz?
- Niall, ja to wiem!
- Skoro tak mówisz...
- Nawet nie wiesz z jaką pasją i uczuciem o tobie mówi. O tych rzeczach, które razem robicie. Przeżywa nawet to, kiedy siedzicie przytuleni i oglądacie głupkowatą komedię. Strasznie lubi jak całujesz ją w czoło albo nos. Uważa to za słodkie i to jest dla niej bardzo czuły i wbrew pozorom, intymny gest. Kocha to! Nie powinnam ci tego mówić, ale...
- Co? - Niall wyraźnie się zainteresował.
- Nie, już nic. - machnęłam dłonią.
Specjalnie podsycałam jego ciekawość.
- Jessy, do cholery! - mocno chwycił krawędź stołu. - Mów!
- Dawno temu zwierzyła mi się, że...
- Że?
Żyłka na jego szyi pulsowała w zawrotnym tempie.
- Um... Ona sama powinna ci to powiedzieć.
- Dzięki. - prychnął.
Zdenerwowany wstał od stołu. Na szczęście, lub nie, jego złość przeszła na mnie, a nie na rudą. Włożył nasze talerze i kubek do zlewu i skierował się do wyjścia.
- Niall...
- No?
- Melanie powiedziała, że ubóstwia twoje niebieskie oczy i kiedy intensywnie i z uczuciem wpatrujesz się głęboko w jej oczy, to ma ochotę się na ciebie rzucić i przelecieć.
Na twarzy braciszka pojawiło się zdziwienie, a w oku dostrzegłam błysk. Pędem wypadł z kuchni, a dalej nie wiem, co się z nim stało, ale przepadł. Po prostu wyszedł z domu. Podejrzewam, że poszedł odwiedzić ważną osobą w jego życiu.
Jeśli nie najważniejszą...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dobra, wiem.
Niall jest taki kochany, co?
Uwielbiam go!
<3
Dzięki, że jesteście.
xx
Czekam na następny
OdpowiedzUsuńCzęściej rozdziały?
OdpowiedzUsuńNo ba :D Jasne :*
Ps. Genialeeeeee :** <3
Czekam na next :)
OdpowiedzUsuń