środa, 19 listopada 2014

Rozdział 31

NIESPODZIANKA!

Macie ode mnie kolejny rozdział w środku tygodnia!

Fajnie co? :)

Życzę miłego czytania.

Kocham! xx

P.S. Matko! Nie uwierzycie! Zaczęłam czytać After - Harry Styles Fanfiction i o Boże! Jestem wręcz zachwycona! Jeśli ktoś jeszcze tam nie zajrzał, to serdecznie polecam i zapraszam:

after-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/


Całuski :)

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

*Jessy*

- Tak Melanie, wiem...
- Nieźle cię popierdzieliło.
- Powtarzasz się.
- Co zamierzasz z tym zrobić?
- Nic. Zapomnieć.
- A co na to Zayn?
- Nie obchodzi mnie to. Byliśmy pijani. To nie powinno się zdarzyć.
- Powinnaś z nim porozmawiać.
- Tak myślisz?
- Tak.
- Nie. Nie zrobię tego... Nie chcę.
- Będziesz musiała. Wyjaśnicie sobie wszystko i po sprawie.
- Eh, gdyby to było takie proste...
- Jest, jest.
- Nie Mel, nie jest. To już drugi raz, rozumiesz?!
- Byliście pija...
- Właśnie! Robimy to kiedy jesteśmy pijani. Czy to nie dziwne? Wtedy nie mamy żadnych zahamowań, a na trzeźwo strasznie się gryziemy.
- Lepiej zajmij się treningami, a nie będziesz się martwiła.
- Dopiero kazałaś mi to rozwiązywać.
- Zmieniłam zdanie. Poczekamy, zobaczymy.
- Jesteś dziwna. - zaśmiałam się. - Dziękuję za rozmowę. Pędzę na trening.
- Powodzenia i do zobaczenia.
Rozłączyłam się i wsadziłam komórkę do kieszonki spodni.
Po jakichś piętnastu minutach rytmicznego marszu byłam w parku. Tutaj umówiłam się z chłopakami, bo mamy zamiar zacząć trenować do zawodów, które nieubłaganie się zbliżają.
Nie było jeszcze nikogo, więc zaczęłam małą rozgrzewkę. Kiedy robiłam ostatnie skłony, ktoś zaszedł mnie od tyłu i złapał za biodra. Uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że to Tony. Lubił takie żarciki.
- Hej, co ty ro...
Odwróciłam się z uśmiechem i zamarłam.
- Cześć, słońce.
- Zostaw mnie! - zaczęłam się wyszarpywać, ale niewiele to dało.
Chłopak ciągle mnie trzymał. Spowodowałam tym tylko śmiech Zayna.
- Musimy pogadać. - powiedział poważnie. - I wyjaśnić sobie kilka spraw.
- Najpierw mnie puść. - zażądałam w odpowiedzi.
Zrobił, co chciałam, a ja cofnęłam się o krok. Tak było o wiele lepiej. Przynajmniej mogłam się skupić.
- O czym chcesz rozmawiać? - skrzyżowałam ręce na piersi i popatrzyłam wyczekująco.
Uniósł brwi zdziwiony.
- Mówisz serio, czy udajesz głupią?
Przewróciłam oczami, na co on kontynuował.
- Jeśli chodzi o ostatni incydent, to chcę żebyś wiedziała, że to było pod wpływem alkoholu i nie miało żadnego znaczenia. Przynajmniej nie dla mnie. Z tego, co pamiętam, było całkiem dobrze i nie żałuję, ale wiesz... Z mojej strony to nie było nic głębszego, tylko pieprzenie. - skończył, wyciągnął paczkę papierosów i zapalił jednego. Zaciągnął się głęboko i wrócił wzrokiem na mnie.
Stałam tam jak ciele i w sumie nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Niby dla mnie to też nic nie znaczyło...
Tak jak z Tony'm.
Jesteśmy tylko przyjaciółmi i od czasu do czasu "coś tam" robimy. Nie uważa mnie za dziwkę. To nasz taki mały układ, za którym stoją obie strony. Sam to zaproponował, kiedy związek nam nie wyszedł. Pociągamy się tylko fizycznie. Tak dla przyjemności nie zaszkodzi. Nie angażujemy w to uczuć. Chociaż ostatnio, przez Malika, odstawiłam zabawy z przyjacielem... Nieważne. Ostatnie pieprzenie nie miało dla mnie znaczenia. Zdecydowanie.
Chyba...
- Um, z mojej strony to samo. Bez znaczenia. - odpowiedziałam obojętnie.
Wpatrywał mi się w oczy, wypuszczając dym.
- Podobało ci się? - zapytał lekko zachrypniętym głosem.
Przeszły mnie ciarki. Co miałam mu powiedzieć?
- Szczerze? Podobało. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Fajnie. - uśmiechnął się i puścił mi oczko. - Może następnym razem będzie jeszcze lepiej.
- Kto powiedział, że będzie następny raz? - uniosłam prowokacyjnie brew.
- Ja.
- Chyba śnisz.
- Jeszcze zobaczymy.
- Spierdalaj.
- A było tak milutko. - rzucił niedopałek na ziemię, zgniótł go czubkiem buta i podniósł oczy ponad moje ramię.
Odwróciłam się, żeby zobaczyć czemu się przygląda. W naszą stronę zmierzała grupka chłopaków. Po sposobie w jaki się poruszali, wiedziałam kim są. Moje kochane tygrysy.
Ponownie spojrzałam na Zayna.
- Spadam, bo też mam trening. - rzucił od niechcenia, zerkając na wyświetlacz komórki.
Zmarszczyłam czoło.
- Też? Skąd wiesz, że mam trening?
Przecież nic mu nie powiedziałam. "Robiłaś przy nim rozgrzewkę idiotko!" - moja kochana podświadomość się odezwała. Mulat zbliżył się do mnie, objął dłońmi w pasie i nachylił się do ucha.
- Ja wiem wszystko, kochanie. - wyszeptał, a ciepły oddech owiał moją szyję. - Szczególnie jeśli chodzi o ciebie.
Zadrżałam.
Pocałował mnie w policzek i odsunął się ze zwycięskim uśmieszkiem. Odepchnęłam go, na co się zaśmiał. Kiedy odchodził, obejrzał się, a ja pozdrowiłam go środkowym palcem. Zrobił to samo i wkładając ręce do kieszeni, oddalił się z miejsca naszego "przypadkowego" spotkania.
Po chwili po mojej prawej stronie pojawił się Max, a po lewej Austin.
- Dlaczego tak mu się przyglądasz? - zapytał jeden.
- Wiesz, to przez te jego kocie ruchy. - dopowiedział drugi.
Dopiero teraz spostrzegłam, że cały czas patrzę w kierunku, w którym odszedł Zayn.
- Yyy... Zabierajmy się do roboty! - klasnęłam w dłonie i odwróciłam się do reszty. - Mamy do opracowania kilka ruchów, a już niedługo pierwsza runda.
- Tak jest, kapitanie! - krzyknęli Max, Alex, Austin i Tony.
Ten ostatni podszedł bliżej, objął mnie w pasie i pocałował krótko. Uśmiechnęłam się do niego.
- Moglibyście na osobności!? - oburzył się Alex.
- Widujecie to odkąd się znamy i akurat teraz zaczęło wam to przeszkadzać? - zapytał Tony z
mocną nutą sarkazmu.
- Nie, po prostu myślimy, że wasze zachowanie jest dziwne. - wypowiedział się Max.
- Dokładnie. Jesteście przyjaciółmi, a obściskujecie się na każdym kroku. - marudził Austin.
- Oj tam, przesadzacie. - machnęłam na nich ręką i przytuliłam Tony'ego.
- Fuu! - usłyszałam z ich strony.
- Okey, okey. - mój przyjaciel uniósł ręce w geście poddania i cofnął się o krok. - Tak lepiej?
Przewróciłam oczami i westchnęłam bezsilnie.
- Zaczynamy lamusy! - krzyknęłam i zaczęłam biec przed siebie.
Wiedziałam, że będą mnie gonić. Pod tym względem znam ich doskonale. Nie dadzą pokonać się dziewczynie, ale niestety jestem zwinniejsza od nich. Rzadko kiedy mają szanse mnie dogonić, albo chociaż wyrównać bieg. Przeważnie odpadają, bo są wykończeni. Może gdybyśmy wystartowali razem, mieliby jakieś szanse, ale tego nie zamierzać sprawdzać.
"Life is brutal" - jak to mówią.

***

Dzisiaj jest ten dzień.
Jestem strasznie podekscytowana! Zawody odbywają się gdzieś za miastem, sama nie wiem gdzie. Jedziemy tam samochodem, który Alex pożyczył od wujka, u którego mieszkają. Nie wiem kto będzie prowadził. Mamy tam spędzić dwa dni. Odpadną najsłabsi, za tydzień kolejni, a ci co wygrają półfinał będą mogli, jeśli będą chcieli, dołączyć do siebie jakąś przegraną drużynę. Weźmiemy najlepszych z tych odrzuconych, w razie wygranej oczywiście.
Siedziałam w salonie i przeglądałam telefon, kiedy usłyszałam klakson. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Zobaczyłam uśmiechniętego Max'a.
- Przyszedłem pomóc ci z torbą. - wyprostował się bohatersko.
- Skoro tak, to proszę. - wskazałam na pakunek stojący obok lewej nogi. - Dałam radę zmieścić się w jedną dużą torbę i zabrałam też swoją podręczną.
- Sukces normalnie. - prychnął i chwytając torbę ruszył w drogę powrotną do auta.
Podążyłam za nim raźnym krokiem. Nie mogłam się doczekać tych zawodów! W sumie, to moje pierwsze, ale i tak jestem podekscytowana, że aż mam ochotę skakać.
- Dzięki. - rzuciłam i cmoknęłam Max'a w policzek, kiedy włożył moją torbę do bagażnika.
Połaskotał mnie w odpowiedzi, a ja zachichotałam. Usadowiłam się na miejscu pasażera. Pozwolili mi tu siedzieć z tego względu, że jestem jedyną dziewczyną w składzie i muszą mi ustępować.
Kto ma cycki, ten ma władzę panowie!
- Gotowa na trzygodzinną podróż? - zapytał Tony, który zasiadł za kierownicą.
- Jasne, ale i tak pewnie ten czas prześpię. - wzruszyłam ramionami, kładąc torebkę pod nogi.
Chłopak zaśmiał się na moje słowa.
- Sam będziesz prowadził, czy się wymieniacie? - zerknęłam na niego kątem oka.
- Zmieniamy. - przytaknął. - Po półtorej godziny jazdy zastąpi mnie Austin.
- Aha. - bąknęłam i wtuliłam się w fotel opierając głowę o szybę. - Dobranoc.
Max, Austin i Alex odpowiedzieli mi odgłosami przypominającymi zwierzęta z buszu, a Tony ścisnął moje kolano. Nic nie poradzę, że jestem niewyspana. Mam wakacje, a na zegarku widnieje dopiero dwanaście minut po dziesiątej.
Strasznie rano, nieprawdaż??

***

- Hej kochanie, obudź się. - usłyszałam niewyraźnie męski głos.
Stwierdziłam, że to musi być Tony, bo kto inny?
- Mhm. - mruknęłam, jeszcze bardziej wtulając się w siedzenie. - Już idę, skarbie. Tylko momencik...
- Zayn chodź po swoje bagaże! - ktoś krzyknął z oddali.
Chłopak obok mnie się poruszył.
- Już idę! - odkrzyknął ten sam, który się podnosił.
O kurwa.
Uchyliłam leciutko powieki, żeby nie zauważył, że już nie śpię, ale nie musiałam się tego obawiać, bo właśnie odchodził w kierunku jakiegoś budynku.
Nazwałam go "skarbem"!
Podniosłam się, poczekałam chwilę i wstałam na równe nogi. Rozglądając się po terenie zauważyłam, że jesteśmy na parkingu jakiegoś hotelu. Nie widziałam nikogo z "Tigers", więc pewnie już byli w środku, a mnie tu zostawili na pastwę losu. Wnioskując, że jest tu Zayn, to reszta "Wolfs" również. No tak... Przecież też zapisali się na te zawody. Czemu mnie to dziwi?
- Wreszcie wstałaś. - silne ramiona objęły mnie w pasie.
Stałam przodem do naszego auta. Wzdrygnęłam się na myśl, że to znowu może być Malik. Odwróciłam się powoli i z kamienną twarzą.
- A, to ty.
Odetchnęłam z ulgą, widząc Tony'ego.
- A kto inny? - zmarszczył zabawnie brwi. - Zostawiam cię na chwilę, a ty już szukasz innego samca?
Zaśmiałam się.
- Nie, nie szukam. Ty mi w zupełności wystarczysz. - pstryknęłam go w nos.
- To dobrze. - nachylił się żeby mnie pocałować, ale zatrzymał się w połowie, bo usłyszeliśmy głosy.
- Ups, chyba wam przerwaliśmy. - odezwał się Sam.
Zatrzymał się niedaleko nas razem z Joshem.
- Nie, spoko. - posłałam im ciepły uśmiech. - Właśnie szliśmy do hotelu.
Chwyciłam rękę przyjaciela i pociągnęłam do budynku.
- To gdzie nasz pokój? - zapytałam, kiedy czekaliśmy na windę.
- Mój i twój, czy całej grupy? - poruszył brwiami, ręką oplatając mnie w pasie.
- Zboczeniec! - szturchnęłam go żartobliwie. - Miałam nadzieję na osobny pokój. Nie wytrzymałabym z czterema tygrysami w jednym pomieszczeniu.
- Do wilków też masz taki stosunek? - znikąd pojawił się Malik.
Stanął po mojej lewej stronie, gdyż prawą zajmował Tony.
- Um, ja... To znaczy... Chcę sama pokój i tyle. - tym pytaniem zbił mnie z tropu.
Co chciał tym osiągnąć?
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - przyjaciel pochylił się i złożył całusa na mojej skroni.
- Serio?
- Tak. Twój pokój to numerek 525, a nasz 531. - oznajmił. - Piąte piętro.
Winda dała znać, że jest zwarta i gotowa, żeby unieść nasze ciała. Weszliśmy wszyscy. To znaczy ja, Zayn i Tony. Na trzecim piętrze dołączyła do nas starsza pani z kotem pod pachą. Mega grubym kotem. Zaczęłam się zastanawiać, czy czasem nie jest wypchany.
- Dlaczego taka odległość od naszych pokoi? - uniosłam głowę, żeby widzieć twarz przyjaciela.
- Nie wiem. - wzruszył ramionami. - Wolałem tak, niż żebyś była na innym piętrze.
- Och. - zmarszczyłam czoło. - Okey.
Zayn się nie odzywał, ale cały czas miał głupi uśmiech na twarzy. Hmm... Może dlatego, że jest głupi. Nieważne.
Wysiedliśmy na tym samym piętrze, a urocza staruszka z monstrualnym kotem pojechała dalej. Zdziwiłam się, że Malik wyszedł z nami. Czyżby też miał pokój na tym piętrze?
- Twoja walizka jest już w pokoju. Idź się rozpakować i odpocząć, bo wieczorem idziemy poćwiczyć przed jutrem.
Tony cmoknął mój policzek, podniósł dłoń do mulata i odszedł w swoją stronę. Odwróciłam się na pięcie i wyciągając kluczyk z kieszeni, odnalazłam właściwe drzwi. Czułam czyjąś obecność za plecami.
- Co tu robisz? - uniosłam jedną brew na widok Malika opierającego się o drzwi po przeciwnej stronie korytarza.
- Przyszedłem do swojego pokoju, żeby odpocząć przed treningiem. - wzruszył ramionami i schował dłonie do kieszeni spodni.
- To idź.
- Nie muszę. Już jestem.
- Czyli... Czyli to twój pokój?
Brodą wskazałam drzwi, o które się opierał.
- Dokładnie tak. - mrugnął do mnie i przeręcając zamek zniknął w środku pomieszczenia o numerze 526.
Zajebiście!
Przez dzisiejszy wieczór i calutkie kolejne dwa dni będę miała pod nosem Malika. Normalnie jakbym wygrała w totolotka... ale kupę gówna.
Weszłam do siebie i zatrzasnęłam drzwi. Zła pognałam do torby, wyciągnęłam ręczniki i wparowałam do łazienki. Musiałam zmyć z siebie negatywne emocje. Nic mi nie popsuje tego wyjazdu i zawodów. Nawet idiota Malik.
Koniec, kropka.

***

Po kąpieli pogadałam chwil przez telefon z Melanie i Niallem. Siedzą razem u nas w domu i udało mi się dowiedzieć, że dziewczyna zostaje na noc.
Pewnie będą niegrzeczni tej nocy!
Nie wiem dlaczego ciągle nie mogę się przyzwyczaić, że Niall rozdziewiczył rudą już jakiś rok temu.
Pamiętam jak była zadowolona, kiedy gadałyśmy o tym na Skype. To takie dziwne mimo tego, że są razem dwa lata, jak nie więcej. Tylko ja jestem taka głupia, że nie umiem znaleźć sobie porządnego chłopaka i żyć w szczęśliwym związku. Jeśli się zastanowić, to Tony jest taką małą odskocznią od faktu, że nie mam kogoś naprawdę bliskiego. Przy nim na chwilę mogę o tym zapomnieć, bo zachowuje się w stosunku do mnie tak słodko i miło. I te jego gesty... Jestem w pełni świadoma, że on nic do mnie nie czuje w TEN sposób. Widzę to po jego oczach, kiedy na mnie patrzy. Jest tam tylko czysta przyjacielska miłość i troska. Z mojej strony jest to samo i nie zmieni tego nawet fakt, że Tony jest mega przystojny. Jeśli chodzi o sprawy łóżkowe, to jest dobry i taki delikatny, chociaż...
O nie...
Nie mogłam tak pomyśleć!
Nie, nie, nie, nie, nie!
Właśnie pomyślałam, że...
Pomyślałam, że...
Że seks z Malikiem był...
Był o niebo lepszy.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Taki spokojniejszy :)

Dzięki, że jesteście!
xx

2 komentarze:

  1. i zawsze bedziemy ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie niespodzianki ;3

    Polecam przy okazji przeczytać opowiadanie Crazy mind, które jest remake'iem autorki opowiadania o tym samym tytule. Dostępne jest na Wattpadzie i blogspocie z tego co wiem.

    http://www.wattpad.com/80812212-crazy-mind
    http://haveyougotcrazymind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń