Już jestem, cieszycie się? ;)
Po pierwsze:
Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek!
Nieważne czy macie z kim obchodzić czy nie i tak powinniście się cieszyć. To nie musi być jedna osoba. Wokół was są ludzie, którzy kochają was nad życie i nie potrzebują takiego święta, żeby tą miłość do was żywić. Cieszmy się obecnością miłości na świecie, bo nie ma innego równie pięknego i czyniącego cuda uczucia.
Kochajcie siebie i kochajcie ludzi wam najbliższych a świat stanie się lepszy.
Kocham Was wszystkich!
Po drugie:
Mam niespodziankę...
Ze względu na moją długą nieobecność już jutro pojawi się kolejny rozdział :)
Kocham! xx
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Zayn*
Katy oniemiała z wrażenie na moje słowa. Nie spodziewała się takiego zwrotu akcji. Szczerze? Ja też nie...
- Która dziwka ma taki zaszczyt, co?! - krzyknęła, gwałtownie wstając od stołu.
- Uważaj na słowa.
W tym momencie byłem pieprzoną oazą spokoju, ale nie obiecałem, że taki pozostanę.
- Która to?! Znam ją?!
- Spuść z tonu, młoda. - syknąłem.
Nie mogłem pozwolić, żeby gówniara się na mnie wydzierała. Nawet jeśli była moją przyjaciółką. Dziewczyna odetchnęła głęboko i oparła sie o blat szafki.
- Powiesz mi kim jest ta szczęściara?
- Nie twoja sprawa. - bąknąłem, zaczynając ostatnią kanapkę.
- Co? Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Przyjaciele mówią sobie wszystko.
- A przede wszystkim nie śpią ze sobą.
- Och, przestań już z tym. - przewróciła oczami. - Nie chcesz, to nie. Było minęło. Odpuść.
- Jestem zmęczony.
Włożyłem brudne naczynia do zlewu i przystanąłem na środku pomieszczenia. Dziewczyna zmarszczyła brwi zdezorientowana.
- I?
- Chciałbym się położyć.
Zastanowiła się przez chwilę, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Mogę u ciebie zostać?
- To nie jest najlepszy pomysł, Kat. - pokręciłem głową. - Nie dzisiaj.
- Dobra. - bąknęła gniewnie pod nosem.
Odprowadziłem ją do drzwi i dałem pieniądze na taksówkę do domu. Musiałem wiedzieć, że trafi bezpiecznie do siebie. Mimo wszystko, zależało mi na niej. Nie w sposób aż bardzo uczuciowy. Bardziej jak na siostrze czy... przyjaciółce. Po jej wyjściu, położyłem się spać.
***
*Jessy*
Ja i moja przyjaciółka w ciepły, poniedziałkowy poranek popijałyśmy kawę w ogrodzie. Niall wyszedł do pracy.
- Weekend minął, a Zayn nawet się nie odezwał. - jęknęłam.
- Może pracował?
- Powiedział, że weekend ma wolny.
- Jessy, przestań się tak przejmować. Nikt nie powiedział, ze jesteście razem i musicie przebywać ze sobą non stop.
Ale mieliśmy spróbować!
- Dobrze wiesz, że nawet nie powinnam ci o tym mówić, Melanie. Nie po twoim ostatnim wygadaniu się Niallowi. - bąknęłam.
- Przepraszam...
Dziewczyna opuściła wzrok na swoje palce. Wiedziałam, że jest jej przykro z tego powodu.
- Nie przepraszaj. - westchnęłam. - Po prostu mnie pocieszaj.
Zarechotała, a ja się uśmiechnęłam. Wzięłam łyk kawy i oparłam głowę na leżaku, zamykając oczy.
- Jeszcze przyjdzie do ciebie na kolanach.
- Mówisz? - spojrzałam na nią.
- Mhm.
Przygryzłam wargę i wróciłam do poprzedniej pozycji. W głowie odtworzyłam sobie ostatnią naszą wspólną scenę - moją i Malika. Było tak cudownie... Nie mogłam pojąć tego, jak bardzo chciałam się z nim zobaczyć. Oddałabym teraz wszystko, żeby tylko zobaczyć jego oczy i szczery uśmiech, poczuć jego usta na moich albo po prostu go przytulić. Ehh...
Skończyłyśmy się relaksować i wróciłyśmy do domu. Melanie zajęła się sprzątaniem domu po weekendzie, co było bardzo w jej stylu, a ja poszam się przejść. Nim się obejrzałam, dotarłam do centrum miasta. Zdawało mi się, że rozpoznaję okolicę, ale nie byłam pewna.
- Jessica? - usłyszałam za plecami.
Obróciłam się na pięcie w kompletnym zaskoczeniu. Zobaczyłam przed sobą młodą, ładną dziewczynę i wtedy mnie olśniło.
- Katy? - zmarszczyłam czoło. - To ty?
- Tak! - pisnęła i rzuciła się na mnie.
Odwzajemniłam uścisk. Nie żebym się jakoś specjalnie cieszyła z tego spotkania... To nie tak, że miałam jej za złe pieprzenie się z Zaynem przez ostatni rok. Nie, nie jestem zazdrosna!
- Co u ciebie? - zapytałam udając zainteresowanie.
Wzruszyła leniwie ramionami.
- W sumie po staremu.
- Wydoroślałaś. - puściłam jej oczko.
Katy się zaczerwieniła, a ja zbyt przesadnie spojrzałam na wyświetlacz telefonu, sprawdzając godzinę. Niestety nawet nie załapała.
- Dziękuję. Ty też wyładniałaś.
Czyli rok temu byłam brzydka? Ałć.
- Um, dziękuję. Wiesz...
- Nie, nie spotykam się już z Zaynem. Jesteśmy przyjaciółmi.
Zdziwiłam się na jej słowa. Nawet nie miałam zamiaru o to pytać.
- Chciałam tylko powiedzieć, że trochę się spieszę, ale... yyy... okey?
- Och, wybacz. - uśmiechnęła się gorzko. - Po prostu muszę się komuś wygadać.
- Może...
- Tak! - pisnęła i pociągnęła mnie za rękę.
Usiadłyśmy na najbliższym przystanku, a dziewczyna zaczęła opowiadać szczegóły ich relacji, których naprawdę nie chciałam znać.
- Wiec ty i Zayn to tylko przyjaciele? - dopytywałam.
Dla własnego spokoju chciałam wiedzieć jak jest między nimi.
- Tak, zdecydowania. Ostatnio zaproponowałam mu przyjaźń z przywilejami, ale się nie zgodził. Do tego powiedział bardzo okropną rzecz. - wykrzywiła się.
W jej oczach widziałam wyraźną złość.
- Co takiego powiedział?
- Że... że ma dziewczynę.
Po tych słowach, mój świat się zatrzymał. Serce roztrzaskało mi się na miliony kawałeczków, a dusza uleciała razem z wszelkimi emocjami. Jak on mógł mi to zrobić?
- Przepraszam, ja.. już muszę iść. - powiedziałam mechanicznie.
Wróciłam do domu otępiała. Nie miałam ochoty na kontakt z nikim. Po prostu chciało mi się płakać.
***
- Jessy!
Przyjaciółka krzyczała i waliła w drzwi do mojego pokoju, ale byłam nieugięta. Nie wychodziłam stąd już dwa dni. Jest środa, a ja ani na chwilę nie wystawiłam nosa za próg. Nie czułam głodu, a picia miałam pod dostatkiem - zawsze trzymałam w pokoju zapas soków, które trzymałam u siebie, bo Niall lubił mi je wypijać. Nie miałam ochoty się umyć, chociaż wiedziałam że powinnam. Po co miałam robić cokolwiek?
Miałam plan bycia tutaj do końca sierpnia, a później wyjścia jakby nigdy nic. Byłam świadoma, że znowu nie zobaczę tego dupka przez rok, ale po tym czasie już tu nie wrócę. Nie będę miała po co...
Ziewnęłam i przeciągnęłam się. Od ciągłego spania i leżenia bolało mnie ciało. Musiałam się rozruszać. Zrobiłam małą rozgrzewkę, jakbym miała prowadzić zajęcia i odpaliłam laptopa. Nie znalazłam w nim nic ciekawego, więc go wyłączyłam. Sprawdziłam telefon. Dopiero jak zobaczyłam czarny ekran przypomniałam sobie, że wyłączyłam go w poniedziałek, zaraz po spotkaniu z Katy. Zastanowiłam się chwile, po czym włączyłam komórkę. Natychmiast zaczął się nieprzerwany sygnał oznaczający masę wiadomości, które przyszły do mnie w czasie "chwilowej nieobecności". Myślałam, że będzie tak pikała kolejne dwa dni, ale pięć minut później było po wszystkim. Miałam 30 nieodebranych wiadomości i 20 nieodebranych połączeń. Wszystkie od Malika. Wszystkie, co do jednego. Oczy mnie zapiekły pod wpływem wstrzymywanych łez bólu. Myślałam, że już wszystkie już wypłakałam. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Jessy... - usłyszałam głos brata. - Wyjdź z pokoju.
Głos miał spokojny i proszący. Nie wiedział, co się ze mną dzieje. Tez bym się o niego martwiła gdyby siedział zamknięty w pokoju przez dwa dni.
- Nie chcę. - odpowiedziałam lekko zachrypniętym głosem.
Od ostatnich kilkudziesięciu godzin z nikim nie rozmawiałam.
- Musisz.
- Nie.
Westchnął ciężko.
- Ktoś do ciebie przyszedł.
Zmarszczyłam czoło, zastanawiając się kogo przywiało. Nikt nie przychodził mi do głowy oprócz... Nie. Tylko nie ON.
- Powiedz mu, żeby się dopierdolił. - warknęłam. - Nie mam ochoty go oglądać.
Niall zaśmiał się dźwięcznie. W moich słowach nie było nic śmiesznego!
- Sam miałem ochotę go udusić, chociaż tak naprawdę nic mi nie zrobił.
Nie odezwałam się. Szybko podeszłam do okna, z którego miałam widok na front domu. Zauważyłam ciemny samochód chłopaka, a kiedy wychyliłam się bardziej i spojrzałam w prawo, zobaczyłam jego głowę. Odskoczyłam od parapetu jak oparzona i panikując usiadłam na łóżku. Nie chciałam się z nim widzieć. Nie teraz. Na pewno powiedziałabym coś, co złamałoby mi serce.
- Jessy... - Niall wrócił pod moje drzwi. - On nie chce odejść.
- Wypierdol go! - krzyknęłam.
Byłam zła, bo nie wiedziałam, co mam robić. Iść do niego czy nie?
- Wierz mi, ze próbowałem. - jęknął.
Potem usłyszałam kroki na schodach i zapanowała cisza. Poszedł sobie. Podjęłam szybką decyzję i zarzucając na znoszone ciuchy dużą bluzę, wyślizgnęłam się z pokoju. Po drodze z kuchni zgarnęłam cukierka miętowego i podeszłam do drzwi. Niall i Melanie "oglądali telewizję", ale tak naprawdę
słuchali, co się będzie działo. Otworzyłam.
Zayn wpatrywał się we mnie brązowymi oczami, w których mogłam zobaczyć złość, strach, wkurwienie i troskę. Dziwna kombinajcja, co?
- Nie będę z tobą rozmawiała. - powiedziałam beznamiętnie i chciałam zamknąć drzwi, ale powstrzymał je ręką.
- Będziesz. - syknął. - Nawet teraz.
Westchnęłam.
- Nie, Zayn. Nie mamy o czym rozmawiać.
Skanował moją twarz w milczeniu. Panowała między nami niezręczna cisza, a ja przez chwilę poczułam się ohydna. Stałam przed Malikiem w ciuchach, których nie zmieniałam dwa dni!
- Dlaczego nie odbierałaś?!
Jeszcze większe zdenerwowanie zawitało na jego przystojnym obliczu. Przystawiłam palec wskazujący do ust, dając znak, żeby był cicho i wypchnęłam go na zewnątrz. Zamknęłam za sobą wejście i podeszłam do samochodu mulata.
- Słuchali. - odpowiedziałam na pytający wyraz twarzy Zayna.
Kiwnął w zrozumieniu głową i oparł się o bok samochodu. Wyszłam na dwór specjalnie, bo przy sąsiadach nie będzie mógł się drzeć. Chyba...
- Nie nachodź mnie, nie dzwoń, nie pisz. Po prostu usuń się z mojego życia. - skrzyżowałam ramiona na piersi, odcinając się od niego. - Zrozumiałeś?
- Co! - warknął.
- To, co słyszałeś.
- Nie.
- Co? - teraz ja byłam zdziwiona.
- To tak się nie skończy, nie tym razem! - podniósł głos.
- Nie krzycz. - skarciłam go. - O co ci chodzi? To ty nie dałeś znaku życia w weekend. Czekałam na ciebie. Znowu...
- Musiałem przemyśleć kilka spraw. - bąknął pod nosem.
- Tak? Ojej, jak mi przykro. - wyjechałam z sarkazmem. - Jest coś takiego jak telefon, wiesz?
- Przestań używać sarkazmu. - warknął. - Nie miejsce i nie pora.
- Mam rozumieć, że w weekend byłeś zbyt zajęty swoją dziewczyną?
Musiałam zadać to pytanie.
Chłopak zmarszczył czoło skonsternowany.
- O czym ty mówisz?
- Już ty powinieneś wiedzieć.
- Chodzi ci o Katy?
- Katy jest twoją "przyjaciółką", której powiedziałeś, że masz dziewczynę i dlatego nie chcesz z nią sypiać! - krzyknęłam.
- Co kurwa?! Chyba sobie żartujesz!
- Powiedziała mi to, rozumiesz?! Powiedziała! - niechciana łza spłynęła po moim policzku. - Zrobiła
to!
- Ja pierdole.
Malik przeczesał włosy obiema dłońmi i zaczął chodzić w tę i z powrotem. Mało brakowało, a bym się rozpłakała. Na szczęście lata praktyki zrobiły swoje.
- Poczułam się odrzucona i niechciana. Najpierw łamiesz obietnicę, a potem ja dowiaduję się o twojej dziewczynie. Żegnaj. - otarłam policzki, kiwnęłam do niego głową i się odwróciłam.
Chciałam już położyć się na łóżku i wypłakać się w poduszkę.
- Jessy, zaczekaj. - poszedł za mną.
Wzięłam głęboki wdech i się odwróciłam. Wtedy poczułam ciepłe usta chłopaka na moich.
Pocałował mnie. Zrobił to w takiej chwili. Złamał mnie doszczętnie. Nie oddałam pieszczoty, ale nie przerwałam jej. Kiedy skończył, przytuliłam się do niego najmocniej jak umiałam. Staliśmy na środku podjazdu, na widoku wszystkich sąsiadów jak i mojego brata.
- Bo mnie udusisz. - zaśmiał się.
Odsunęłam się o kilka centymetrów tak, żeby widzieć jego twarz.
- To nie jest właściwe, Zayn. - westchnęłam. - Tak nie można. Ranimy się nawzajem. Ta relacja nas wykończy.
- Można.
- Masz dziewczynę.
Znowu się zaśmiał, wywracając oczami.
- Katy jest gadułą, co nie oznacza, że zawsze mówi prawdę.
Zmarszczyłam czoło, starając się przyswoić jego słowa. Katy mnie okłamała?
- Ale ona wyglądała na tak szczerą. Jak nigdy.
- Powiedziałem jej tak, żeby się odczepiła. Jak już wiesz, chciała ze mną sypiać.
Wzdrygnęłam się na wyobrażenie Zayna i Katy w łóżku podczas TEGO. Zemdliło mnie.
- Naprawdę?
Skinął głową.
Uśmiechnęłam się.
- Nie rób tego więcej, dobrze? - zapytał z bólem w pięknych oczach. - Nie odcinaj mnie od siebie. Odrzuciłaś mnie z powodu kłamstwa, o które nawet mnie nie zapytałaś. Nie wierz w rzeczy, które ludzie o mnie mówią. Nie znają mnie takiego, jakim jestem z tobą i dzięki tobie.
Nie wierzyłam w to, co się właśnie działo. Czułam się jak w jakimś pieprzonym śnie.
- Przepraszam. - przytuliłam się do niego. Uwielbiałam to robić. - Ja tylko myślałam, że chciałeś się mną zabawić, a potem pozbyć jak starej rzeczy. Moje serce pękło w momencie wypowiedzenie tych okropnych słów przez Katy.
Słyszałam jak serce mulata galopuje.
- Naprawdę?
- Mhm.
Pogłaskał mnie po plecach i pocałował w czubek głowy.
- Wiesz, co?
- Hm? - podniosłam na niego wzrok.
- Mówiąc, że mam dziewczynę, miałem na myśli ciebie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Super! :*
OdpowiedzUsuńO ja pierdziele! Zawsze musisz kończyć tak zajebiście i łamać mi serce?! :( rozdział idealny, czekam na jutro :* ily @ZenFapFap
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńCzekam na Jutro!!
Pozdrawiam :)
No ja wiedziałam że Katy coś namiesza tym swoim paplaniem ale na szczęście sobie wszystko wyjaśnili i nawet Malik przyznał ze gdy to mówił to myślal o niej awwww
OdpowiedzUsuń