niedziela, 21 grudnia 2014

Niespodzianka świąteczna - rozdział 37

A oto druga część NIESPODZIANKI :)

Drugi rozdział z otworzonego prezentu.

Miłego czytania i chętnego komentowania.

Kocham! xx

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

*Jessy*

Stałam własnie na starcie razem z resztą "Tigers" i "Wolfs". Zacisnęłam mocno kciuki i starałam się wesprzeć duchowo Austina. Musiał doprowadzić nas do kolejnego etapu. Nie ma mowy, żeby było inaczej.
- Gotowi? - zapytał głośno facet, którego poznałam na poprzednim wyścigu.
Mówili do niego Szefie.
Austin czekał na swojego przeciwnika. Podobno za chwilę się zjawi, coś go zatrzymało. Pewnie zwyczajnie stchórzył.
- Biegnie! - ktoś z tłumu krzyknął.
No tego to się nie spodziewałam. Moim oczom ukazał się Zayn. Wiedziałam, że będzie dzisiaj biegł, ale nie miałam pojęcia, że z Austinem.
Niezręcznie.
- Co jest, kurwa? - usłyszałam za sobą zły głos Tony'ego. - Dlaczego nie powiedzieliście, że Zayn z nim konkuruje?
- Nie wiedzieliśmy. - zastrzegł Steve z wytrzeszczonymi oczami. - Przysięgam. Miał biec jakiś inny chłopak.
- Nie chcieli nam powiedzieć z kim będzie biegł. - dodał Josh. - Austin nic nie mówił?
- Nie. - rzucił Max.
Wszyscy zasznurowali usta, a ja ponownie zwróciłam się w kierunku zawodników. Spotkałam wzrok Malika. Posłał mi twarde spojrzenie i skupił się na unormowaniu oddechu. Zmarszczyłam czoło i uśmiechnęłam się pokrzepiająco do Austina, który odwzajemnił gest ale bardziej nerwowo. To nie był jego pierwszy bieg, ale obawiał się o trasę. Podobno jest trudniejsza od poprzedniej.
- Zgodnie z tradycją zapraszam dwie ślicznotki, które przez pocałunek przekażą szczęście naszym drogim biegaczom. - głęboki głos zabrzmiał w głośnikach.
Zapanowało poruszenie, ale żadna dziewczyna się nie wychyliła. Z racji, że stałam prawie na samym przodzie trochę się bałam. Udawałam, że szukam ochotniczki razem z chłopakami.
- Mamy jedną odważną piękność. - długonoga czarnula stanęłam obok Zayna. - I już znalazłem drugą ślicznotkę.
Nie miałabym nic przeciwko, gdybym tą "druga" nie była ja. Moi koledzy wypchnęli mnie przed szereg, a Szef złapał za nadgarstek i przyciągnął do Austina.
- Do dzieła dziewczynki! - krzyknął zachęcająco.
Zapanowała niesamowita cisza jak na takie miejsce. Zbliżyłam twarz do twarzy chłopaka, kładąc ręce na jego karku. Uśmiechnęliśmy się do siebie radośnie. Nie miałam żadnego problemu z pocałowaniem przyjaciela. Austin przyciągnął mnie za boki i się pocałowaliśmy. Przedłużyłam pieszczotę, tak dla pewności żeby Malik dobrze się przyjrzał, co właśnie traci. Na koniec przytuliłam mocno kolegę i wróciłam na swoje miejsce. Znowu spotkałam oczy Zayna wpatrzone w moja osobę. Odczytałam w nich irytację, coś jakby mówił "Jeszcze będziesz żałowała, że całowałaś go na moich oczach".
A kij mu w oko! Czy ja jestem jakąś jego własnością? Nie.
Tłum zaczął klaskać, to ja też. Pisnęłam, żeby dodać więcej otuchy naszemu tygrysowi, a po chwili zabrzmiał głos Szefa krzyczący "Start!". Zniknęli mi z oczu.

***

Kciuki bolały mnie od ciągłego ich ściskania. Miałam wrażenie jakby czas wlókł się nieubłaganie, a tak naprawdę biegł miał się kończyć. Tony przykleił swój tors do moich pleców i nie odstępował mnie na krok. Nie wiem, co mu się stało, ale zachowywał się dosyć dziwnie.
- Tony? - popatrzyłam na niego przez ramię.
- Tak, kochanie?
Był zbyt zainteresowany wypatrywaniem zawodników by zwrócić na mnie uwagę.
- Czemu się tak do mnie kleisz? - palnęłam najzwyczajniej w świecie.
- Kleję? - tym razem niechętnie na mnie spojrzał. - O co ci chodzi?
- Pilnujesz mnie jak jakieś dziecko. - przewróciłam oczami. - Coś się stało?
- Nie. - wzruszył ramionami. - Przeszkadza ci to?
Przez chwile nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Yyy... nie, ale czuję się trochę osaczona. - wyjaśniłam. - To przez ten pocałunek z Austinem?
- Co? - udał, że nie dosłyszał.
Odwróciłam się przodem do niego i zmroziłam go ostrzegającym wzrokiem.
- Chyba zrobiłem się zazdrosny. - przyznał niepewnie.
- Oszalałeś? - oburzyłam się. - Myślałeś, że obściskuję się z każdym przyjacielem jakiego mam? Pocałowałam go, bo takie są zasady i nie oznaczało to nic innego jak gest na szczęście! Dobrze wiesz, że nas łączyło coś więcej dlatego było tak, jak było. Nie rozumiem dlaczego jesteś zazdrosny o PRZYJACIELA, skoro wszystko sobie wyjaśniliśmy, tak? Czy ty traktujesz mnie jak swoją własność?! Na taki układ się nie umawialiśmy! Myślisz, że ja już nie mogę całować nikogo prócz ciebie?! Nie jesteśmy parą, do cholery!
Odepchnęłam go od siebie i złapałam się za głowę.
- Jessy... Ja nie miałem tego na myśli. - chciał się zbliżyć, ale zatrzymałam go stanowczym gestem.
- Nieważne, teraz nie ty jesteś najważniejszy. - pokręciłam głową w niedowierzaniu. - Austin ma swoją chwilę.
Zignorowałam jego przepraszający wzrok i przeszłam na drugą stronę toru. W tym momencie na horyzoncie pojawiła się niewyraźna sylwetka. Ścisnęłam kciuki jeszcze mocniej z nadzieją, że to członek "Tigers". Tłum zamarł w oczekiwaniu.
- Zwycięzca jest... - zaczął prowadzący. - Zayn Malik, proszę państwa!
Świat mi się zawalił. To miał być Austin. Najgorsze jest to, że nie przeszliśmy do kolejnego etapu i jednocześnie eliminuje nas to z dzisiejszej imprezy. Przepchnęłam się przez rozentuzjazmowany tłum. Nie chciałam czekać na przegranego, bo zwyczajnie jeszcze bardziej bym go zmartwiła. Przeszłam obok mulata, a ten złapał mnie za łokieć.
- Nie pogratulujesz mi? - uniósł brwi pytająco.
- Puść. - wyszarpnęłam się.
Moje nogi same skierowały się do hotelu, a później pokoju. Po wejściu do siebie upadłam na łóżko wpatrując się w sufit. Trzeba się pożegnać z jakąkolwiek wygraną. Nie zmawialiśmy się z żadnym zespołem, żeby nas do siebie przyłączył. Gdyby tak było, chłopcy z pewnością by mi powiedzieli. Westchnęłam zrezygnowana i zakryłam twarz dłońmi. Nawet nie wiem, kiedy zapadłam w sen.

***

Pakując się zauważyłam, że na zegarku widnieje godzina dwudziesta.. Impreza trwała od dobrych dwóch godzin, a ja nie miałam ochoty się ruszać. Sądziłam, że jednak się dostaniemy i będę mogła w niej uczestniczyć, ale jakoś nikt nie przybył ze wspaniałą wiadomością, że jednak któraś drużyna nas zechciała.
Usiadłam po turecku na środku pokoju. Nie myślałam o niczym, po prostu siedziałam. Rozbolał mnie
tyłek, więc automatycznie przeniosłam się na łóżko. Musiałam przysnąć, bo wyświetlacz mojej komórki wskazywał północ.
Cztery godzinki spania, nie ma co!
Usiadłam i przetarłam oczy. Rozejrzałam się po pokoju i kurwa! O mały włos nie spadłam na podłogę.
- Wiesz jak mnie wystraszyłeś?! - krzyknęłam.
Złapałam się za serce, które biło milion razy na minutę. Normalnie zdawało mi się, że Malik też je słyszy.
- Śpisz w dziwnych pozycjach. - stwierdził mulat po dłuższym namyśle.
Odruchowo poprawiłam włosy.
- Jak tutaj wszedłeś?
- Może nie wiesz, ale jest coś takiego jak drzwi, ewentualnie okno. - też wyczuliście ten sarkazm?
- Dlaczego nie jesteś na imprezie?
- Bo jestem tutaj.
Zachciało mu się być sarkastycznym chujem wobec mnie, tak?
- Odpowiadaj normalnie, albo od razu możesz stąd wyjść. - wskazałam ręką w stronę wyjścia.
- Wiem, że nie chcesz żebym wyszedł. - uśmiechnął się cwaniacko.
- Ty to powiedziałeś.
Skubnęłam z kołdry niewidzialny paproch.
- Pamiętasz, że mieliśmy coś dokończyć?
Oho!
Podniósł tyłek z krzesła, na którym do tej pory siedział.
- Yyy...nie? - uśmiechnęłam się niewinnie.
Myślałam, że może się nabierze, ale się myliłam. Szedł zgrabnym i powolnym krokiem w moją stronę. Wcale mu się nie spieszyło.
- O której jutro wyjeżdżacie? - zapytał, zdejmując buty.
- Nie wiem... hmm... pewnie po śniadaniu. - przygryzłam wargę. - A co?
- Mamy dużo czasu. - puścił mi oczko.
Zanim się obejrzałam Malik stał przede mną bez skarpet, bluzy i butów. Zostawił tylko spodnie i koszulkę, ale ta też za chwile leżała na podłodze. Uśmiechnęłam się zadziornie, poddając się swojemu ciału, które niesamowicie go pragnęło. Przeciągnęłam swoją bluzkę przez głowę, a za spodniami pomógł mi Zayn. Mało co ich nie zerwał, tak się spieszył. Wdrapał się nade mnie, po części blokując moje ciało swoim. Nie powiem, żeby mi się to nie podobało. To było całkiem przyjemne.
- Co teraz? - mruknął do mojego ucha.
- Sen? - zapytałam kokieteryjnie.
- O nie, moja droga. Mam inne plany wobec ciebie.
Scałował ścieżkę na mojej żuchwie zatrzymując się na brodzie. - Co chcesz żebym zrobił?
Tak się bawimy? Wchodzę w to.
- Pocałuj mnie w jeden i drugi kącik ust. - zażądałam.
Zrobił to z wielkim uśmiechem.
- Teraz kolejno szyja, obojczyk, dekolt, między cyckami, żebra i brzuch.
- Już się robi. - rzucił szybko i zabrał się do roboty.
Z każdym składanym przez niego pocałunkiem drżałam z rozkoszy. Miał takie miękkie usta. Jeden mały jęk wydobył się spomiędzy moich warg.
- Teraz ty.
Położył się obok dając znak, że mam usiąść na jego biodrach.
- Słucham cię, skarbie.
Skoro on się bawi w słodkie słówka, to ja też mogę.
- Podbrzusze, brzuch, przepona, między sutkami, dekolt, szyja, obojczyk i pod uchem. - oznajmił,
przymykając oczy.
Wykonałam życzenie, każdy całus zmysłowo przeciągałam, a obojczyk musnęłam koniuszkiem języka. Chyba mu się spodobało bo usłyszałam stłumione "ugh".
- To co teraz? - zapytałam, podnosząc się do siadu.
- Jesteś już rozgrzana? - uniósł zadziornie brew łapiąc moje biodra.
- Powiedzmy. - pokazałam dłonią "tak sobie".
Nim mulat zareagował, zaatakowałam jego usta. Oddał pocałunek z lekkim opóźnieniem. Uśmiechnęłam się między pieszczotami. Chłopak przygryzł moją wargę i delikatnie pociągnął. Zanurzyłam dłonie w jego gęstych włosach i pociągnęłam. Jęknął w moje usta. Zawachałam się na chwilę.
- Co jest? - zdziwił się.
Zamrugałam zdezorientowana wpatrując się tępo w twarz chłopaka.
- Jesteśmy trzeźwi...
- Tak jesteśmy. - przytaknął, przyciągając mnie za szyję. - Proszę, nie przerywaj.
Odrzuciłam niepewności na bok i postanowiłam delektować się chwilą. Teraz Malik jest cały mój i mogę z nim robić, co tylko zechcę. Poczucie władzy prawie uderzyło mi do głowy. Prawie, bo nie byłam aż tak odważna i szalona. Całowaliśmy się naprawdę namiętnie i za cholerę nie chciałam tego przerywać. Zgrywaliśmy się idealnie.
Złapałam za rozporek Zayna z zamiarem pozbycia się jego spodni. Wyprzedził mnie i kiedy odrzucił mnie na łózko, pozbył się niepotrzebnej części garderoby, zostając w bokserkach. Wrócił do mnie kontynuując to, co przerwał. Odchyliłam się, żeby spojrzeć w jego ciemne oczy.
- Masz gumkę? - wydyszałam.
- Pff! Pytanie. - pomachał nowiutką prezerwatywą przed moim nosem.
- To na co czekasz? - zachęciłam go całusem w szyję.
Tym razem to on górował, a ja nie chciałam tego zmieniać.
- Momencik kochanie. - wychrypiał i zniżył się na poziom mojego brzucha.
Przytrzymał moje biodra i przejechał językiem od podbrzusza do cycków.


Tym ruchem rozpalił mnie jeszcze bardziej, że aż nie wytrzymałam.
- Ugh! Chodź tu. - przyciągnęłam go do swoich warg i wpiłam się namiętnie.
W międzyczasie, wspólnymi siłami, pozbyliśmy się mojej bielizny. Malik chwycił w dłonie moje piersi i ścisnął. Jęknęłam wijąc się z rozkoszy. Po nałożeniu gumki ustawił się przy moim wejściu. Cmoknął moje usta i się zanurzył.
- Zayn! - krzyknęłam, drapiąc jego plecy, kiedy on poruszał się powoli.
Świat zniknął, a ja słyszała tylko bicie swojego serca i sapanie z rozkoszy mojego towarzysza zabaw.
Kilka pchnięć później wzbiliśmy się na szczyt. Chłopak opadł na mnie bez sił. Później położył się obok, pozbył zabezpieczenia celując nim do kosza i po naciągnięciu bokserek okrył nas kołdrą. Byłam tak zajebiście zmęczona, że pozwoliłam mu się przytulić.
Razem zasnęliśmy błogim snem kochanków.

7 komentarzy:

  1. Yey! Zrobili to na trzeźwo !!! :D czekałam na to !
    Hmm prawdopodobnie jestem hipokrytką
    Uwielbiam sceny sexu miedzy nimi z drugiej jednak strony irytuje mnie fakt że wystarczy sypialnia aby ich wzajemna niechęć do siebie od tak zniknęła. No i Kociak. Jedno zboczone zdanie, które wypowiada Zayn a jej wewnętrzne monologi na temat tego że pójście z nim do łóżka to nie to, zmieniają się w 'och jak ja cie pragnę '
    Nie żeby mi to jakoś przeszkadzało czy cos bo oni są tacy fjckvkgdjvixy
    No po prostu nic dodać nic ująć ♡
    Tak, tak, wiem jestem popierdzielona :P
    W sumie to Ci współczuję, jeśli czytasz moje komentarze hahaha
    No ale co ja to chciałam...
    Ach! Rozdział boski ! Jak każdy inny. Cudnie piszesz :D
    Spodziewałam się, że Zayn wygra, jednak dlaczego z Austinem? Szkoda mi go :( Nie mógł biec z kimś innym? Yep, za dużo cukierków jak na jeden rozdział by było ale co tam :P
    Ej, ej, ej a może Wilki przygarną Tygryski??? Och to by było super :D
    I te ciągle spiny między Zaynem a Kociakiem pewnie byłyby w cholerę efektowne ...
    Nie za bardzo ogarniam Tonego (tak sie to odmienia? XD) jak dla mnie to jego uczucia względem Kociaka są głębsze niż przyjaźń, ale kto to wie? Chyba tylko Ty i Tony :P
    O matko co ja gadam tak właściwie?
    Chyba pójdę spać
    Och, och! A mówiłam już że uwielbiam te wszystkie gify? Tak, chyba tak :P
    Przepraszam Cię :) Nadmiar cukru i 1:40 w moim wydaniu to raczej kiepskie połączenie :D
    No i oczywiście bardzo dziękujemy za ten za***isty prezent ♡
    Buziaki i do następnego
    Xoxo
    ~Roxy

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś nominowana do Liebster Award więcej informacji tutaj:http://one-fairy-and-so-pretty.blogspot.com/2014/12/liebster-award.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurwa! Jakie zajebiste jest to ff! Zacznę je promować i rozsyłać znajomym! :* nie rozumiem, czemu tak mało komentarzy?! :D Kocham! Jesteś wspaniała :-* /@QeenCyrus

    OdpowiedzUsuń
  4. Będzie dziś rozdził?

    OdpowiedzUsuń