Jesteście wspaniali!!!!
Te wszystkie wyświetlenia :)
Dziękuję za każdy komentarz jaki został napisany! <3
Przez Was ryczę ze szczęścia, jak to wszystko czytam.
Dziękuję, że jesteście :* :* :*
Przed wami kolejny rozdział wspaniałej historii Jessy i Zayna.
Kocham! xx
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Jessy*
Słońce świeciło mi w twarz, a pod głową nie miałam poduszki. Nie chciałam otwierać oczu, ale przypomniałam sobie, że dzisiaj wyjeżdżamy i muszę się naszykować. Złapałam rąbek kołdry i ją odrzuciłam.
- Mmm... - usłyszałam mruczenie po lewej.
Z wytrzeszczonymi oczami przypomniałam sobie wczorajszą noc. Byłam święcie przekonana, że to zwykły sen, a raczej marzenie, ale Malik w moim łóżku całkowicie to urealnił. Nie budziłam go tylko wstałam i poczłapałam do łazienki. Odbyłam poranną toaletę i wróciłam do pokoju, żeby się ubrać. Narzuciłam dżinsy i luźną koszulkę, a do tego rozsuwaną bluzę. Sięgając do torby podręcznej zobaczyłam, że na szafce nocnej leży mała kartka. Przeczytałam ją i nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Tony, Alex, Max i Austin wrócili do domu beze mnie. Każą mi wracać z grupą "Wolfs".
Zajebiście.
To pismo Tony'ego, czyli był tutaj i nas widział. O mój Boże! Musi być mega wkurwiony. Pewnie podejrzewa, że przespałam się z Zaynem. W sumie...
- Zayn. - szturchnęłam chłopaka. - Obudź się.
Chrapnął jedynie i przewrócił się na drugi bok. Miałam go zrzucić na podłogę? Hmm... Kuszące. Wdrapałam się obok niego jak najciszej umiałam i klęknęłam tuż za jego plecami. Już miałam go z całej siły pchnąć, kiedy odwrócił się gwałtownie i przycisnął mnie do materaca. Unieruchomił mi nadgarstki po obu stronach mojej głowy. Zmrużył oczy badawczo.
- Czy ty chciałaś zepchnąć mnie z łóżka?
- Właściwie... tak.
Uśmiechnęłam się niewinnie.
- Niegrzeczna. - mruknął, nachylając się do mojej szyi.
Złożył delikatny pocałunek. Najpierw jeden, potem drugi, trzeci, czwarty, a po piątym przestałam liczyć. Niestety byłam zmuszona to przerwać.
- Tony tu był. - mówiąc to zmarszczyłam nos, czekając na reakcje chłopaka.
Podniósł się szybko i zaczął chodzić po pomieszczeniu w jedną i drugą stronę. Ej, ja tez się denerwowałam. To ja się z nim przyjaźnię i nie wiem czego mam się spodziewać po powrocie do domu.
- Widział nas. - stwierdził po jakimś czasie.
- Serio Sherlocku? - popatrzyłam na niego z miną "Are You Fucking Kidding Me?"
Zmroził mnie wzrokiem i chodził dalej.
- Weź usiądź, bo zaczynasz mnie wkurzać. - rzuciłam, masując skronie. - Nie rozumiem dlaczego panikujesz?
- Nasze grupy się kolegują, a przez tą sytuację może powstać konflikt, który nie wyjdzie nam na dobre.
Zatrzymał na środku i włożył ręce do kieszeni. Wstałam.
- Co to ma znaczyć?
- Mieliśmy podjąć współpracę z wami jako grupą, która odpadła. Nie chcieliśmy żebyście odpadli z konkursu całkowicie przez jeden nieudany bieg. - oznajmił.
- Dawno się dogadaliście? - zapytałam podejrzliwie.
Mulat kiwnął głową na "tak".
- I nikt mi nie powiedział?
Teraz zaczynałam być zła.
- Nie jestem w waszej drużynie, więc dlaczego miałem cię o tym informować. To było w obowiązku twoich kolegów. - wzruszył ramionami. - Będę się zbierał.
- Um, tak w ogóle, to mam wrócić z wami. - podrapałam się po karku, kryjąc niezręczność.
- Co?
- Masz. - podałam mu zawiniątko, które ściskałam w dłoni. - Przeczytaj.
Zabrał je ode mnie i uważnie zeskanował. Jego mina nie wyrażała kompletnie nic. Może, że trochę coś jakby skupienie, ale nie byłam pewna.
- Jesteś gotowa? - zapytał, rzucając kartkę do kosza i ubierając bluzę.
Naciągnął buty i stanął w progu, patrząc na mnie wyczekująco. Wstałam, zarzuciłam torbę na ramię i chwyciłam walizkę.
- Daj. - zabrał ode mnie bagaż i ruszył do drzwi.
Zlokalizowałam klucz, upewniając się, że nic nie zostawiłam. Wyszliśmy na korytarz, a ja zamknęłam pokój. Przeszliśmy do pokoju "Wolfs".
- Zayn? - dobiegł nas głos z wnętrza pomieszczenia.
- To ja. - odstawił walizkę. - Kiedy wyjeżdżamy?
Szłam za nim do głównego pomieszczenia jak potulny piesek. Sama myśl, że spędziliśmy ze sobą noc na trzeźwo przyprawiała mnie o rumieńce. Spuściłam głowę, żeby nie zauważyli tego inni, siedzący na kanapie w salonie.
- Jeśli jesteś spakowany, to zaraz. W ogóle gdzie byłeś całą noc? - z łazienki wyszedł Steve. - O, cześć Jessy.
Mruknęłam ciche "hej" uśmiechając się nieśmiało. To przez Malika. Czułam się skrepowana w jego obecności i wydawało mi się, że reszta odczyta to, co się stało zeszłej nocy, z moich oczu.
Niefajnie.
- Ona wraca z nami. - oznajmił Zayn i zostawił mnie samą.
Dzięki, Malik.
- Dlaczego z nami? - wtrącił się Josh, który okupował telewizor.
- Sama nie wiem. - mruknęłam. - Zadecydowali o tym beze mnie.
- Może usiądziesz? - zaproponował Steve, zajmując fotel.
Przytaknęłam głową i klapnęłam na kanapę w bezpiecznej odległości od przyjaciela Malika. Założyłam nogę na nogę i oglądałam swoje paznokcie. Nie miałam ciekawszego zajęcia.
- Gdzie reszta? - rzuciłam pod nosem.
- Robią zakupy na drogę. Poszli kupić jakieś duperele, słodycze, chipsy, Bóg wie co jeszcze - wyjaśnił Josh. - Mam nadzieję, że kupią mi gumki tak jak prosiłem.
Wytrzeszczyłam oczy na jego ostatnie słowa. Zapadła cisza, bo chłopaki zapatrzyli się na wybory Miss Ameryki. Typowi faceci - pokazać im trochę biustu i tyłka i już się ślinią.
- Jesteśmy!
Dołączyli do nas Sam i Mark z pękającymi reklamówkami w obu dłoniach.
- Po co wam tyle tego wszystkiego? - uniosłam brwi. - Przecież droga trwa jakieś trzy godziny.
- Eh... Kobiety. - westchnął Sam.
- Nieważne. - machnęłam na nich ręka.
Na szczęście ze swojego pokoju wyszedł też Zayn i wszyscy byliśmy gotowi do powrotu. Razem zjechaliśmy windą do holu i oddaliśmy klucze w recepcji.
- Mam nadzieję, że pobyt był udany? - recepcjonista szczerzył się strasznie nienaturalnie.
Do tego taksował mnie wzrokiem od góry do dołu z chciwym uśmieszkiem.
- Tak, dziękujemy. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Chociaż... jajecznica mogłaby być mniej słona.
- Zapraszam ponownie. - puścił do mnie oczko, uśmiechając się jednoznacznie.
- Chodź, kochanie. - Zayn położył dłoń w dole moich pleców i popchnął w stronę wyjścia.
Mina recepcjonisty zrzedła, co mnie ucieszyło. Nie chciałam nachalnych adoratorów, mimo iż wiedziałam, że prawdopodobnie więcej się tu nie pojawię. Odsunęłam się w bok, żeby zwiększyć dystans mój i Malika. Ten posłał mi zdezorientowane spojrzenie, ale szybko się poprawił i wrócił do maski bez emocji. Jak zwykle...
Wywróciłam oczami i poprawiłam torbę, która zsunęła mi się z ramienia. Kiedy podniosłam leniwie wzrok przed siebie, zatrzymałam się tuż przed czyjąś klatką piersiową i na sto procent nie była to kobieta.
- Przepraszam. - bąknęłam, próbując wyminąć przeszkodę.
Facet był dosyć wysoki, więc nie widziałam jego twarzy i nie miałam zamiaru tego zmieniać. Odchrząknęłam zniecierpliwiona, ale ten ktoś wcale nie ustępował.
- Przepraszam, chciałabym przejść. - powtórzyłam głośniej.
Kątem oka zobaczyłam, że chłopaki minęli próg i zaczęli pakować bagaże do samochodu. Bijąc się z myślami uniosłam głowę i na chwilę zaparło mi dech. Przede mną stał bardzo seksowny mężczyzna, z ciemną karnacją, czarnymi włosami, lekkim zarostem, zielonymi oczami i uśmiechem pewniaka. Posturę miał postawną i bardzo umięśnioną, tak na pierwszy rzut oka. Był starszy ode mnie o jakieś cztery może pięć lat.
- Jak masz na imię, piękna panienko? - zapytał lekko ochrypłym głosem, ale odchrząknął.
Ściągnęłam brwi.
- Znamy się?
Kto używa takich zwrotów w dzisiejszych czasach?!
- Nie, ale możemy poznać.
Głos miał łagodny i spokojny, ale strasznie arogancki. Tak jak Zayn. Zdecydowanie wolałam głos Zayna. Wolałam Zayna... Całego Zayna.
- Nie mam ochoty na zawieranie nowych znajomości. - spięłam się, ale starałam się wyglądać na pewną siebie. - Spieszę się.
- Chyba cię skądś kojarzę. Brałaś udział w zawodach, prawda? - zmrużył oczy i przyjrzał mi się badawczo. - Jestem Drake.
- Musze już iść. - ścisnęłam pasek torby i zrobiła szybki krok w bok.
Idąc do wyjścia nie patrzyłam za siebie, ale czułam wzrok faceta na sobie.
- Do zobaczenia, piękna. - usłyszałam, kiedy byłam przy drzwiach.
Potrząsnęłam głową i przywołałam na twarz uśmiech. Co prawda wymuszony, ale niezbędny, żeby uniknąć wszelkich pytań ze strony chłopaków.
Usadowiliśmy się w aucie. Musiałam niestety zając kolana jednego z wilków. Jak myślicie czyje? Oczywiście, że Zayna. Po jego oczach i minie widziałam, że nie mam co dyskutować. Zawsze przy chłopakach był bardzo władczy wobec mnie. Nie wiem, co w niego wstąpiło. Jeszcze dzisiaj rano był strasznie chętny do pieszczot.
- Jessy, co cię tak długo nie było? - zapytał Josh. - Romansowałaś z recepcjonistą?
Reszta zaśmiała się na te słowa. Oczywiście oprócz Malika. Dziwak.
- Nie, Josh. Szukałam w torebce telefonu i się zagapiłam.
Miałam wielką nadzieje, że to łyknął.
- Kobiety i te ich torebki. - skomentował Steve.
Zaśmiałam się dla niepoznaki. Poczułam jak mulat oplótł mnie ramionami w talii i nachylił się lekko.
- Wiem, że coś się stało i wyciągnę to z ciebie, nawet siłą. - wyszeptał mi do ucha tak, że tylko ja słyszałam.
Zwróciłam twarz ku niemu, zbliżając się do jego ucha. Nieznajomy obserwator mógłby pomyśleć, że szepczemy sobie miłosne słówka, zupełnie jak zakochani. Nic bardziej mylnego.
- Nie będziesz miał kiedy.
Być może zabrzmiało to trochę jak wyzwanie.
- Oj kocie... Nie doceniasz mnie. - uśmiechnął się cwaniacko.
Przewróciłam oczami. Wróciłam do poprzedniej pozycji, a Malik obdarował mnie całusem w kark. Przymknęłam na chwilę oczy, napawając się dotykiem jego ust. Nie wiedzieć czemu, moja dłoń pokryła jedną z dłoni Zayna, a drugą podtrzymywałam torebkę na moich kolanach. Ciepło bijące od chłopaka niesamowicie grzało moje plecy. Do głowy przyszła mi głupia myśl, że miażdżę mu uda. Poruszyłam się niespokojnie, a Malik syknął cicho.
- Nie kręć się, kocie. - mruknął i ścisnął mocniej moją talię.
Uszczypnęłam go w zewnętrzną stronę dłoni, żeby trochę zluzował, bo gniótł mi wnętrzności. Nie podziałało, więc złapałam jego rękę i odsunęłam na kilka centymetrów. Niestety to też okazało się złym rozwiązaniem, bo kończyna Zayna znalazła się niebezpiecznie blisko mojej strefy intymnej. Stłumiłam pisk, kiedy kciukiem otarł się o wzgórek łonowy i szybko przełożyłam jego ciekawską dłoń na poprzednie miejsce. Czułam jego uśmiech przy mojej szyi. Pacnęłam go w udo, na co zaśmiał się krótko.
- Bez obściskiwania, okey? - burknął Mark. - Nie musicie tego robić przy wszystkich.
O! A temu co??
- Wyluzuj stary. - rzucił leniwie Josh. - Niech robią, co chcą. To ich sprawa. Tylko, żeby nie przeszkadzali mi we śnie. - ułożył głowę na szybie i mlaszcząc zamknął oczy.
Tył dzieliliśmy własnie z Markiem, który siedział na środku i Joshem. Kierował Steve, a miejsce pasażera zajął Sam. Kilka minut później oglądanie widoków za oknem mi się znudziło. Chcąc nie chcą, oparłam głowę na prawym ramieniu mulata, na tym od okna. Czułam jego oddech w zagłębieniu między szyja a obojczykiem. Nie chciało mi się sprawdzać, ale byłam prawie pewna, że uciął komara. Oddychał miarowo i spokojnie. Nawet podczas snu nie zrezygnował z trzymania mnie blisko siebie. Jeśli miałam być szczera, to wcale mi to nie przeszkadzało. Lubiłam kiedy mnie dotykał. Jakoś tak wyszło...
Inaczej pewnie bym nie zniosła wspólnych "zabaw" i tym bardziej się na nie nie godziła.
Z myślami pełnymi obrazów nagiego Malika zapadłam w drzemkę.
***
Zacisnęłam mocno powieki i przeciągnęłam się leniwie. Dopiero, kiedy całkowicie się obudziłam, zrozumiałam, że nie jestem już w samochodzie z chłopakami, tylko na łóżku we własnym pokoju. Podniosłam się do siadu i jeszcze raz przeciągnęłam. Spuściłam nogi na podłogę z zamiarem udania się do łazienki. Byłam w całodniowych ciuchach i musiałam się wykapać. Sprawdziłam godzinę na komórce, której wyświetlacz wypalał mi oczy. Równa północ.
Rozejrzałam się po pokoju i zamarłam. Na fotelu przy biurku siedziała ciemna postać. Bawiła się moim długopisem, rysując bazgroły na najbliższej kartce. Wytężyłam wzrok i rozpoznałam go.
- Co ty tu robisz? - wychrypiałam.
W gardle miałam istną pustynię.
- W końcu się obudziłaś.
- Czekałeś aż wstanę? Jest środek nocy.
Chłopak podniósł się i oparł tyłkiem o blat. Ręce skrzyżował na piersi.
- Mamy do pogadania. - oznajmił niewzruszonym głosem.
Nieważne, że jest noc, a ja jestem jeszcze pomiędzy jawą a snem. Ledwo, co kojarzę fakty, a on chce ze mną o czymś rozmawiać. Okey?
- Widocznie to jest tak ważne, że musiałeś siedzieć jak psychol i obserwować mnie podczas snu. Bardzo ciekawe. - prychnęłam.
Potarłam oczy, ziewając. Malik westchnął ciężko i bez patrzenia wiedziałam, że wywrócił oczami.
- Po prostu powiedz, co cię zatrzymało wtedy w hotelu.
Uniosłam wysoko brwi i dotarło do mnie, że już w trakcie jazdy chciał coś ode mnie wyciągnąć, ale się nie dałam. Miałam mu powiedzieć o tym dziwnym, ale przystojnym kolesiu? Dlaczego to go tak interesowało?
- Po co ci to wiedzieć? - wstałam na równe nogi, bo w pozycji siedzącej czułam się słabsza i dużo mniejsza od niego.
- Po prostu powiedz. - warknął.
- Możesz już iść. - wskazałam ręką na drzwi. - Dzięki za przetransportowanie mnie do domu i w ogóle za podwózkę. Przekaż podziękowania reszcie.
- Jessy. - syknął. - Nie po to tyle czekałem, żebyś mnie teraz wyrzuciła za drzwi.
- Kazałam ci czekać? Kto powiedział, że coś ci powiem? - teraz ja skrzyżowałam ramiona.
Staliśmy w bardzo podobnej pozycji. Odetchnęłam głęboko, żeby się uspokoić. Nie mogłam się na noc denerwować.
- Jeśli tego nie zrobisz, sam to z ciebie wyciągnę. - zagroził. - Nawet siłą.
Zachłysnęłam się powietrzem, kiedy w ciągu sekundy znalazł się tuz przed moim nosem. Stał tak i wpatrywał się w moją twarz, jakby zapamiętując jej każdy szczegół. Uniósł dłoń, żeby mnie dotknąć ale nagle zrezygnował. W środku poczułam dziwne, palące uczucie.
Dlaczego pohamował się przed dotykaniem mnie?
Niespodziewanie wpił się w moje wargi tak, że o mały włos nie upadłam na podłogę. W porę chwycił mnie w talii i przysunął mocno do siebie. Wbił palce w moje biodro, a ja jęknęłam w jego usta. Zamruczał seksownie i przygryzł moją wargę. Musnęłam językiem jego usta, a on się uśmiechnął. Złapał mnie za tyłek, ścisnął i klepnął. Westchnęłam zaskoczona.
- Podoba ci się to, prawda? - wymruczał przy mojej szyi.
- Zayn, ty wiecznie niezaspokojony człowieku, przestań na chwilę. - wywróciłam oczami, wplątując palce w jego kruczoczarne włosy.
- Nie potrafię. - wyszeptał.
Jego oddech ogrzał moje ucho. Przymknęłam oczy na to doznanie.
- Przestań, to powiem ci, co mnie zatrzymało. - westchnęłam, bo zębami kąsał skórę na moim obojczyku.
Odsunął się z widocznym triumfem na twarzy.
- Mówiłem, że to z ciebie wyciągnę.
Jęknęłam na jego zuchwałość.
Ehh... irytujący z niego człowiek.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to teraz nasuwają się pytania!
- Kim jest Drake?
- Czemu Zaynowi tak zależy na prawdzie?
TUM TUM DUUUUUM!
Kocham to! I Ciebie również - za to, że piszesz :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... No co ja mogę powiedzieć? Perfekcja w każdym słowie ♡
Tony postąpił dziwnie, nie ogarniam go, ale dzieki niemu przeżyłam tą słodka podróż samochodem ⌒.⌒
Drake pewnie nie zwiastuje nic dobrego. Myślę, że Zayn go zna i może minęli się przed hotelem, a teraz chce wiedzieć czy to właśnie on zatrzymał Kociaka? Idk takie moje przemyślenia :P
No cóż wszystko okaże sie w następnym rozdziale, którego juz sie sie mogę doczekać, tak swoja drogą :D
Xoxo
Roxy
I ugfdthcddthv
OdpowiedzUsuńCudowny
No idealny!
Brak słow!
Kocham :* @QeenCyrus
Kiedy konejny? :D odpisz :*
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeśli znajdę trochę wolnego czasu, to już niedługo ;) Być może w środę.
UsuńWczoraj ktoś polecił mi to ff. I już wszystko przeczytałam! Oby było jeszcze duuuużo rozdziałow. Super! /Ola
OdpowiedzUsuńBędzie dużo :) Obiecuję :*
UsuńJednym słowem ZAJEBISTE
OdpowiedzUsuńNo po prostu brak słów >>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńnext!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo jest niesamowite
Po prostu zajebiste
Dodaj już kolejny! Plissss :* taki mini prezęcik poświąteczny :) wspaniałe jest to ff :* + podasz swojego tt? :D
OdpowiedzUsuńMój tt jest na blogu po lewej stronie na górze ;)
UsuńNASTĘPNY ! TERAZ ! ZARAZ ! JUŻ!
OdpowiedzUsuńŚwietny boże kocham cię jak najszybciej następny kocham to jak piszesz
OdpowiedzUsuńZaje kurwa biste!
OdpowiedzUsuńNext!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNie umiem się doczekać.
To jest zajebiste
Masz wielki talent.
Hgeedfbfqdhutwf jest cudowne! Fgeqefgggvssrgbfd proszę dodaj jutro tak na moje 15 urodziny, plissss :* /Klaudia
OdpowiedzUsuńSuper :* dodaj już kolejny :D
OdpowiedzUsuńKocham to ff i Ciebie :* ale myślę, że to najsłabszy rozdział w całej Twojej historii pisarskiej ;) ily :*
OdpowiedzUsuńUuuu i jest dawaj kolejnego <3 nie mozemy juz dluzej czekac
OdpowiedzUsuńAmtjrrqn jesteś cudowna! Najwspanialsze ff pod słońcem :* :* :*
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńBo zajebistym trzeba się urodzić
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniała, lecz to najsłabszy rozdział, ale i tak ily ;*
OdpowiedzUsuńmogłabyś mnie informować na tt? - @bromalikx
OdpowiedzUsuńprzeczytałam twoje ff w ok. 5 godzin ♥
no cudowne<3 będzie dziś next? :) @91LOUEH
OdpowiedzUsuń