niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 73

No to kolejnyyyyyy!!!!!!!


Miłego czytania :) xxx

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

*Zayn*

- Proszę, Zayn! - nalegała Katy. - Jedźmy tam.
- Dlaczego akurat tam? - westchnąłem.
- Tylko tam jest mój ulubiony sklep. - marudziła.
Katy próbowała zaciągnąć mnie do sklepu, który mieścił się w galerii handlowej niedaleko domu Nialla i Melanie.
- Możemy tam jechać kiedy indziej? - zaparłem się.
Pracowałem całą noc i nie miałem ochoty ruszać się z kanapy. Oczy same mi się zamykały.
- Chyba żartujesz! - oburzyła się. - Potrzebuję czegoś na ślub,a to już jutro.
- Wiem, wiem. - wymamrotałem obojętnie.
- Nie bierzesz tego na poważnie! - oskarżyła mnie.
Ocknąłem się natychmiastowo.
- Nie masz prawa tak mówić. - syknąłem, wstając.
Stała w wejściu do kuchni ze skrzyżowanymi ramionami tuż nad zaokrąglonym brzuchem.
- Nawet nie wiesz, jak wiele dla ciebie i dziecka poświęciłem. - kontynuowałem. - Dla dziecka odciąłem się od dotychczasowego życia, a nawet nie mam pewności, że jest moje. - widziałem błysk wściekłości w jej oczach. - Porzuciłem wszystko i wszystkich, żeby tylko zapewnić ci opiekę. Miałaś i masz mnie pod ręką dwadzieścia cztery godziny na dobę. Czego jeszcze ode mnie oczekujesz?
Zrobiłem to.
Musiałem to z siebie wyrzucić. Kryłem swoje emocje przez ponad miesiąc. Nie powiedziałem jej całej prawdy, która skrzętnie skrywałem. Katy fuknęła pod nosem i odwróciła się na pięcie. Odetchnąłem, żeby uspokoić walące serce i podniesione ciśnienie.
Czasami naprawdę miałem dość....

***

*Jessy*

Dotarłam do galerii godzinę temu i byłam skazana na samotną wędrówkę po sklepach. Liczyłam, że może jednak Mel do mnie dołączy, ale im dłużej tu byłam, tym mniejszą żywiłam nadzieję. W tym momencie żałowałam, że nie zabrałam z Kalifornii Max'a. Wjechałam ruchomymi schodami na drugie piętro, szykując psychicznie się na przejście kilkudziesięciu sklepów. Postanowiłam być wytrwała w poszukiwaniach.
Właśnie miałam wejść do kolejnego sklepu, kiedy zauważyłam zbliżającą się znajomą sylwetkę.
- Katy? - mruknęłam pod nosem, mrużąc oczy.
Dziewczyna podeszła bliżej, a ja mogłam wyraźnie zobaczyć jej widoczny ciążowy brzuch.
- Jessy. - uśmiechnęła się, stając krok przede mną. - Miło cię widzieć.
Wyczułam ironię w jej głosie, ale nie dałam się sprowokować.
- Dobrze wyglądasz. - powiedziałam, posyłając jej nieszczery uśmiech.
- Prawda? - ucieszyła się. - Ciąża dobrze mi służy.
- Który miesiąc?
- Prawie siódmy... - zawahała się. - Znaczy szósty. - szybko sprostowała.
Zmarszczyłam czoło na jej pomyłkę. Nie była pewna, w którym miesiącu ciąży była? Dziwne.
- Jak ci się układa w Kalifornii? - zapytała, uważnie lustrując mnie od góry do dołu.
- W porządku, nie narzekam.
- U mnie też. - odpowiedziała, chociaż nie zapytałam. Nie obchodziło mnie to. - Widzę nowa figura.
- Kto jest szczęśliwym tatusiem? - zmieniłam temat.
- Zayn.
Zamarłam.
- Słucham? - wydusiłam. - Żartujesz sobie ze mnie, prawda?
- Jestem całkowicie poważna.
Wbiłam w nią tępy wzrok. Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie dane mi było usłyszeć. Zayn był ojcem jej dziecka?!
- To niemożliwe. - zaprzeczyłam ze złością.
- Myślisz, że dlaczego cię zostawił?
To był cios prosto w serce...
- Myślisz, że komu teraz poświęca całą swoją uwagę, co? - kontynuowała. - Zazdrościłam ci, że to ciebie wybrał, ale teraz już wiem jakie miałaś z nim życie i naprawdę czuję twój obecny ból. Los lubi płatać figle, co? On jest wspaniałym facetem. Nie bój się, będę o niego dbała.
- Kłamiesz. - prychnęłam. - To nie jest dziecko Zayna. To nie może być jego dziecko.
Starałam się wmówić to samej sobie, ale gdzieś głęboko w środku przebijała się myśl, że ona mówiła prawdę.
- Myślisz, że tak by się zaangażował, gdyby nie był ojcem? - uniosła brew prowokująco.
- Jesteś kłamliwą suką. - warknęłam. - Zniszczyłaś coś, co budowaliśmy przez lata.
- Ups. - wzruszyła ramionami z niewinnym wyrazem twarzy.
- Wiem, że oszukujesz. - syknęłam. - Jestem tego pewna. Niedługo wszyscy dowiedzą się prawdy. Kłamstwo ma krótkie nogi.
- Niedoczekanie twoje, kochana. Nie musisz się wysilać i złościć, bo i tak dopnę swojego. - odparła obojętnie.
- Jest tutaj z tobą?
- Tak i naprawdę świetnie się bawi.
Zacisnęłam zęby, tworząc w myślach plan zamordowania Katy i zakopania jej ciała.
- Och, jeszcze jedno... - zaczęła i rozejrzała się. - Jutro w południe ja i Zayn bierzemy ślub cywilny. Wpadnij jeśli nie będziesz zbyt zajęta swoim nudnym życiem. Może znowu zaczniesz spotykać się z moim bratem. Wiesz, znudziła mu się ostatnia dziwka, więc...
- Udław się tymi słowami, szmato. - prychnęłam. - Twój brat ma taki sam iloraz inteligencji jak ty, więc nie będę zniżała się do waszego poziomu, bo musiałabym ciągle leżeć na podłodze.
- Dziwne, że tak mówisz, skoro nabrałaś się sztuczny flirt Drake'a. On lubi takie naiwne dziwki.
Cmoknęła w moją stronę i wyminęła mnie. Obróciłam się, żeby śledzić jej znikającą na horyzoncie galerii sylwetkę. Marzyłam, że złapać ją za włosy, szarpnąć z całej siły i pokazać jej, gdzie jest jej miejsce. Miałam ochotę wrzasnąć i paść na podłogę, ale wiedziałam, że nie mogę.
Nie mogła mówić prawdy....
To nie możliwe, żeby zostawił mnie dla niej. Jeszcze ten śub.
Czy ja śnię?

***

*Katy*

Odeszłam od niej z uniesioną głową. Musiałam sprawić, żeby zapanowała w niej niepewność. Nie mogła popsuć tego, co stworzyłam przez ostatnie kilka tygodni. Nie teraz, kiedy układało się tak dobrze. Zayn uwierzył mi na słowo i doskonale się mną zajmował. Nie potrzebowałam do szczęścia skandalu wywołanego przez Jessy. To prawda, że kiedyś im pomogłam, ale cóż...
Ludzie się zmieniają.
- Cześć, kochanie. Już jestem. - wtuliłam się w bok Zayna, który stał w kolejce po kawę.
- Kupić ci coś? - zapytał, rzucając mi zniecierpliwione spojrzenie.
- Nie, dziękuję. - uśmiechnęłam się szeroko. - Mam wszystko, czego mi trzeba.
Skinął głową na moją odpowiedź i spojrzał na wyświetlacz komórki.
- Spieszysz się gdzieś? - zapytałam zdziwiona jego poddenerwowaniem.
- Szef chciał, żebym przyjechał wcześniej.
- Teraz?
- Katy. - ostrzegł.
- Dobrze. - bąknęłam.
Odebrał swoje zamówienie i razem przeszliśmy na parking do samochodu, żeby pospiesznie wrócić do mieszkania.

***

*Jessy*

Zadzwoniłam do Melanie, nie mogąc czekać z dotarciem do domu. Wiedziałam, że jeszcze nie wyszła z pracy, ale trafiłam na jej przerwę. Opowiedziałam jej całe zdarzenie z Katy i przytoczyłam każde słówko. Nie mogła uwierzyć tak samo jak ja. Przez chwilę nic nie mówiła. Bałam się, że powie wszystko Niallowi, ale przysięgła, że na pewno tego nie zrobi. Uwierzyłam jej, bo była niezawodną przyjaciółką mimo tego, że zdarzały nam się wzloty i upadki.
- Wracaj do domu i odpocznij. Nie błądź mi po mieście w takim szoku. - poprosiła.
Westchnęłam ciężko i potarłam palcami skronie.
- Nie jest aż tak źle. - prychnęłam sarkastycznie.
- Jessy, proszę.
- W porządku. - zgodziłam się.
Podświadomie wiedziałam, że w tym momencie to było najlepsze wyjście.

*Zayn*

Dostałem wiadomość od Melanie, kiedy stałem w kolejce po kawę i czekałem na Katy. Nie wiedziałem skąd wzięła mój nowy numer. Prawdopodobnie skontaktowała się z którymś z chłopaków z mojej paczki. Nalegała na spotkanie w cztery oczy, co mnie zaskoczyło. Zdążyłem wykasować wiadomość w momencie pojawienia się Katy.
Nie mogłem jej o tym powiedzieć.

*Melanie*

Postanowiłam porozmawiać  z Zaynem za plecami Jessy. Wiedziałam, że będzie na mnie zła, ale nie chciałam, żeby cierpiała jeszcze bardziej. Darzyła tego idiotę ogromnym uczuciem, a on nie zdawał sobie z tego sprawy. Podejrzewałam, że Katy mogła mieć coś wspólnego z ich rozstaniem, bo kilka dni temu widziałam ich razem na mieście. Myślałam, że mi się przewidziało.
Nie mógł tak po prostu odejść od Jessy. Widziałam jak na nią patrzył i na pewno nie odkochał się tak nagle, bo Katy powiedziała mu o dziecku. Nie wydawało mi się, żeby to było jego dziecko. Nie zrobiłby tego dobrowolnie.
Na pewno nie.

***

*Zayn*

Uwolniłem się od Katy i jej natarczywych pytań, wysadzając ją pod moim blokiem. Odjechałem dopiero, kiedy weszła do środka. Pięć minut później byłem w miejscu, gdzie umówiłem się z Melanie. Czekałem przed małą kawiarenką. Szczerze mówiąc, było mi głupio spotkać się z nią po tym wszystkim.
- Myślałam, że jednak stchórzysz i mnie wystawisz. - usłyszałem za plecami.
Odwróciłem się, żeby napotkać gardzący wzrok rudowłosej i jej bojową postawę. Czyżby wyładniała?
- Rozczarowałaś się? - zapytałem obojętnie.
Schowałem swoje uczucia za pancerzem skurwysyna, tak jak robiłem to kiedyś.
- Może lepiej nie mówmy o rozczarowaniu. - wywróciła oczami. - Chciałam się spotkać w innej sprawie.
- Wejdźmy. - wskazałem ręką drzwi, a ona poszła przodem.
Zajęliśmy stolik w głębi sali, żeby mieć jak najwięcej prywatności.
- Zamieniam się w słuch. - rzuciłem, opierając się nonszalancko na krześle.
- Nie będę owijała w bawełnę. - uprzedziła. - Jessy spotkała dzisiaj Katy.
- Co takiego? - uniosłem wysoko brwi zszokowany.
- Jessy była na zakupach i natknęła się na twoją kochaną przyjaciółeczkę. - zironizowała. - Ta mała wredota powiedziała jej, że jest z tobą w ciąży i dlatego z nią zerwałeś.
Siedziałem przez chwilę w ciszy. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Zaskoczyło mnie to w najgorszy możliwy sposób. Sądziłem, ze nie dojdzie do ich konfrontacji, ale widocznie się myliłem i to bardzo.
- Więc? - nalegała Melanie. - Skomentujesz to jakoś, czy znowu uciekniesz?
- Znowu?
- Zerwałeś z Jessy w najbardziej żałosny sposób jaki do tej pory spotkałam. - syknęła. - Nawet nie chcesz wiedzieć jakie teraz mam o tobie zdanie.
- Przeżyję bez tej wiadomości. Dzięki. - wywróciłem oczami. - Coś jeszcze?
- Nic nie powiesz?
- Po co?
- To prawda, że to twoje dziecko?
Nie odpowiedziałem.
- A więc tak to wygląda? - uśmiechnęła się szyderczo. - Sam nie wiesz, czy to twoje dziecko, ale postanowiłeś zabić miłość twoją i Jessy.
- Nie zabiłem jej. - podniosłem głos.
- Nie? - prychnęła. - Myślę, że Jessy ma odmienne zdanie na ten temat.
- Tak wyszło. - wzruszyłem ramionami.
- Kochasz ją?
- Katy?
- Nie, nie chodziło mi o tą sukę.
Odwróciłem wzrok, żeby uchronić się przed powiedzeniem prawdy, udając że nie słyszałem wyzwiska.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytała cicho. - Przecież wiem, ze nie odkochałeś się tak nagle. Nie po tym, co przeszliście.
Widziałem, że ją także męczyła ta sytuacja. Jej najlepsza przyjaciółka miała złamane serce, a ona musiała na to patrzeć. Mogłem jej tylko pogratulować cierpliwości. Na jej miejscu przyjebał bym sobie w twarz.
- Miałem inne wyjście?
- Tak, Zayn, miałeś.
- Jakie?
- Zostać z Jessy.
- Myślisz, że gdyby dowiedziała się o ciąży Katy, nie zerwałaby ze mną? - zmarszczyłem czoło, czekając na odpowiedz.
- Nawet nie wiesz, czy to twoje dziecko. - uniosła się. - Mogła się puścić, a teraz wmawia je tobie.
- Nie zrobiłaby czegoś takiego. - zaprzeczyłem niepewnie. - Przecież wtedy pomogła mi z Jessy, tak? Ona nie jest taka.
- Ona jest w tobie zakochana, Zayn. Nie widzisz tego?
- Wiem, że jest. Zauważyłem.
- No właśnie. - prychnęła. - Co z tego, że o tym wiesz?
Wzruszyłem ramionami.
- Katy chciała cię odzyskać i to zrobiła. - dodała.
- Nie naprawię tego, co zniszczyłem, Melanie. Nie mam żadnych szans. - westchnąłem zrezygnowany i opuściłem głowę.
- Musiałbyś z nią porozmawiać i... - zaczęła.
- Nie mam mowy. - przerwałem jej. - Jessy nie chce mnie znać, wiem to. Poza tym, nie mogę teraz zostawić Katy samej. Ona nie ma nikogo, kto mógłby się nią zaopiekować.
- Dlatego bierzesz z nią jutro ślub cywilny? - zapytała z sarkazmem.
Przemilczałem to pytanie. Nie moja wina, że to wszystko tak szybko się potoczyło. Dobra... Może to była moja wina, bo nie potrafiłem tego powstrzymać.
- Katy miała plan, a ty pomogłeś jej go zrealizować. Brawa dla ciebie, Malik. Jesteś największych chujem i tchórzem w jednym. Mogłeś chociaż zerwać z nią jak normalny człowiek, a nie uciekający pojeb. A i dzięki, ze przyszedłeś na nasz ślub.
Patrzyłem na rudą z obojętnością wymalowaną na twarzy. Dotknęły mnie jej słowa, ale nie zamierzałem tego okazać. Nie teraz i nie tutaj. Zrobiłem to, co było konieczne.
- Będziesz tego żałował. - rzuciła ze złością. - Nigdy nie zaznasz takiej miłości, jaką darzy cię Jessy.
Gwałtownie wstała z krzesła i opuściła kawiarenkę. Jej bujne, rude włosy podskakiwały od gwałtowności jej kroków.
Czy ona powiedziała "darzy cię"?
Jessy nadal mnie kocha?

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Okey... Trochę pomieszany rozdział, ale to było konieczne.
Mam nadzieję, że się połapiecie ;)

Kolejny przewiduję na wtorek.

2 komentarze:

  1. Wiec katy sie pomylila chociaż tyle i jessy to przemyśli bo widać ze to ściema ❤️❤️❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Suka -.- Jpr ... Ale to z drugiej strony trzeba mieć nie poklei w głowie żeby wrobić kogoś w ciąże. A teraz pozwól że sobie trochę po przeklinam bo jutro mam sprawdzian z biologi z 12 tematów. Tą starą panne do końca jebneło ! Tak samo mocno jak tego pierdolonego dupka Zayna. Noo... Myśle że są na jednym poziomie jebnięcia. Na miejscu Melani (nie mam zielonego pojęcia czy dobrze to napisałam xD) lałabym go po tym pustym łbie nie patrzyła czy żyje. A Jessy (swoją drogą to tak nazywa sie mój pies xD) bidulka. Trzeba było tą całą idiotke, debilke, suke, kurwe, zabrakło mi określeń, jebnąć po mordzie. Ale to tak porządnie. Noo.... Trochę sobie odreagowałam.... Czekam do wtorku :*

    OdpowiedzUsuń