środa, 25 marca 2015

Rozdział 60

Z OSTATNIEJ CHWILI! (przeczytaj notkę pod postem)
Nie wiem, co robić... Pewnie już wiecie, że Zayn odszedł z zespołu. Jak dodawałam ten rozdział, to jeszcze tego nie wiedziałam. Na myśl, że Zayn nie jest już częścią 1D, mam wątpliwości co do kontynuowania opowiadania...
Pewnie dla niektórych jest to ciężkim szokiem, tak jak dla mnie. Nie mogę przyswoić wiadomości, że już więcej nie usłyszę jego anielskiego głosu. Jest mi trudniej tym bardziej, że jestem Zayn's Girl, a on jest moim największym crush'em. Zawsze będę go kochała i szanowała, ale nie wyprę myśli, że to nie ten sam zespół.

Myślicie, że powinnam normalnie kontynuować opowiadania?
Może powinnam na chwilę zawiesić bloga, aż każdy ochłonie i będzie mógł spokojnie czytać tą historię?

Jestem w kropce :(

Proszę, pomóżcie mi. Doradźcie... Cokolwiek.
Póki co, jestem w szoku i mam ochotę płakać.

Trzymajcie się i nie ważcie się zostawić resztę zespołu ;)

#WeLoveYouZayn
#AlwaysInOurHeartZaynMalik
#YouAreAlwaysOurZaynFrom1D

--------------------------------------------------------------------------------------------------------  

Jejku, za nami już 60 rozdziałów historii Zayna i Jessy.
Nie mogę uwierzyć, że to tak szybko zleciało. Naprawdę się cieszę, że mam dla kogo pisać. Jestem wam strasznie wdzięczna, że wytrzymaliście ze mną do tego momentu. Wiem, że czasem rozdziały były nudne jak flaki z olejem, że zdarzyło mi się nie dodać postu w terminie, ale wiedzcie, że uwielbiam pisać i jestem ogromnie szczęśliwa, że komukolwiek się to podoba.
Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do końca (tak, ta historia kiedyś się skończy xD)

Miłego czytania.

Kocham! xxx



P.S Przyjmę wszelkie słowa KONSTRUKTYWNEJ krytyki :)

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

*Jessy*

Zayn opadł na miejsce obok mnie. Przeżyłam z nim najlepsze pół godziny w moim życiu. Podsunęliśmy się wyżej na poduszki i przykryliśmy miękkim kocem. Malik przyciągnął mnie do siebie, leżąc na wznak. Ułożyłam wygodnie głowę na jego piersi, a palcem zaczęłam rysować kółka na jego brzuchu.
- Nie spodziewałem się tego po tobie. - wymruczał z uznaniem.
- Czego? - zapytałam figlarnie.
Nie widzieliśmy swoich twarzy.
- Byłaś taka umm... śmiała i zadziorna. Spodobało mi się to. - powiedział poważnie. - Chociaż, kiedy jesteś nieśmiała i wstydliwa nakręcasz mnie równie mocno.
Zawstydziłam się, ale na szczęście nie widział mojej purpurowej twarzy. Te niegrzeczne słowa w jego ustach naprawdę  mnie podniecały. Postanowiłam zadać pytanie, które nurtowało mnie od jego przyjazdu.
- Kiedy musisz wrócić do Londynu?
Westchnął ciężko i milczał przez kilka sekund.
- Dopiero przyjechałem.
- Wiem, ale chciałabym się przygotować psychicznie na kolejne miesiące rozłąki.
- Póki co, cieszmy się chwilą, kocie.
Czułam jak się porusza, a potem pocałował mnie w czubek głowy. Uwielbiałam małe gesty.
- Będę się nad tym zastanawiać. - marudziłam.
- Nie musisz. Jestem tutaj, cały twój.
Przeszedł mnie dreszcz podniecenia.
- Będziesz ze mną do końca przerwy świątecznej?
- Mhm.
Ucieszyłam się, chociaż wolałam, żeby został dłużej.
- Masz wolne w przerwę zimową? - zapytał niby od niechcenia.
- Tak.
- W takim razie nie pozbędziesz się mnie aż do połowy stycznia.
Wytrzeszczyłam oczy i zszokowana podniosłam się do siadu. Kawałkiem koca zakryłam piersi. Wiedziałam, że nie powinnam się wstydzić, ale brak stanika zaniżał moją bezwstydność.
- Żartujesz?! - pisnęłam.
- Jestem całkowicie poważny.
Zakryłam otworzone usta dłonią, jak podczas zajęć, kiedy zobaczyłam go po tak długim czasie. Mogłoby wydawać się to tak odległe, ale przyleciał do San Diego zaledwie kilka godzin temu. Przetrwał taką drogę dla mnie. Nagle zmarkotniałam. Zayn ściągnął brwi razem i przyjrzał mi się badawczo.
- Co się stało?
- Ja... nic takiego. - bąknęłam, unikając jego wzroku.
- Jessy. - westchnął. - Jesteśmy razem. Powinnaś mówić mi co cie trapi, tak?
- Powinnam, ale...
- Więc słucham?
- Bo ja... Bo wiesz... Nigdy nie spędzaliśmy ze sobą czasu, będąc parą. Boję się, że po prostu zobaczysz jaka jestem na co dzień i wcale ci się to nie spodoba. Poza tym, nie wiemy jak będziemy zachowywać się względem siebie, widząc się dwadzieścia cztery na dobę.
- Panikujesz.
- Nie, Zayn, nie panikuję. - podniosłam lekko głos.
- Twoi rodzice. - napomniał.
Przewróciłam oczami.
- To ja powinienem się o to martwić, a nie ty. - rzucił szybko.
- Jak to?
- Dobrze wiesz, że nie jestem idealny. Mam dużo za uszami, niektórych spraw nie dociągnąłem do końca. Moja przeszłość wisi nade mną jak gilotyna. To wszystko czeka, aż będę miał wystarczająco dużo tego, na czym mi zależy i nagle mi to odbierze. Tak już się stało i czuję, że stanie się to ponownie. Wiem to.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie ruszyłam się. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Tak nagle powiedział mi o swoich głębokich uczuciach. Nie wiedziałam jak zachować się w tej sytuacji, więc postanowiłam posłuchać instynktu.
- Zakochałam się w tobie już dawno. Sama tego do siebie nie dopuszczałam, ale tak było. Wtedy kiedy my... Kiedy się nienawidziliśmy, ja tak naprawdę byłam zła na samą siebie, że oczekuję czegoś więcej od takiego kogoś jak ty.
Wiedziałam, ze moje słowa go ranią, ale musiałam dobrnąć do końca.
- Podświadomie zależało mi na tobie cały czas. Wtedy zaczęliśmy spędzać ze sobą czas i do tego te wspólne noce... To wszystko się skumulowało i zrozumiałam, ze jeśli tego nie przerwę, będę cierpiała. Starałam się ciebie ode mnie odsunąć, pozbyć się z mojego życia, ale nie potrafiłam. Uczepiłeś się mnie jak ośmiornica swoimi mackami. Świadomie raniłam samą siebie i swoje kruche serce. Do tego całego bagna usłyszałam jak pieprzysz się z Katy w schowku. Nie wytrzymałam... Na moje szczęście, albo nieszczęście, pojawił się pomysł wyjazdu z Drake'em. Zgodziłam się.
- Dlaczego?
Nie wiem, jakim cudem zeszliśmy na ten temat.
- Zraniłeś mnie. Liczyłam, że skoro my przespaliśmy się na trzeźwo, były te całe miłe słówka, że to coś znaczyło, ale wtedy ty i ona...
- Przepraszam. - wyszeptał ze skruszoną miną.
- Nie, nie przepraszaj. Nie wiedziałeś. Powinnam była ci powiedzieć. Nie obwiniam cię za to, co robiłam. Wyjechałam z nim, co okazało się totalną masakrą.
- Jak to?
- Miałeś rację, co do niego. - przyznałam ze smutkiem.
- Od początku wiedziałem, co ten chuj knuje. - warknął. - Wiedziałem.
- Nie wiń się za to. Starałeś się mnie ostrzec, ale byłam zaślepiona bólem i złością. To też była moja decyzja i mój błąd. Nauczyłam się, żeby nie działać pod wpływem impulsu i już miałam opanowane to do perfekcji, ale wtedy zjawiłeś się ty...
- Ja?
- Kiedy zobaczyłam cię w klubie tuż za swoimi plecami wiedziałam, że zaczęły się kłopoty. Moja zdolność myślenia wtedy zniknęła, wyparowała. Miałam doskonały plan odcięcia się od przeszłości, od ciebie, od ranienia samej siebie i innych. Nie chciałam, żeby te wszystkie uczucia do mnie wróciły. Cierpiałam jeszcze z powodu Drake'a, a ty się pojawiłeś. Moja serce skakało z radości, ale umysł krzyczał "uciekaj". Zaproponowałeś spotkanie i świadomie się zgodziłam.
- Żałujesz?
- Powiem tylko, że to była najlepsza decyzja jaką podjęłam do tamtego czasu.
Kąciki ust mulata uniosły się lekko ku górze.
- Zostaliśmy parą i jesteśmy tutaj. - zakończyłam. - Więc nie pieprz mi teraz, ze rzucę cię z powodu twoich wad, które swoją drogą zdążyłam poznać.
- Ale to co innego...
- Nie, to o to chodzi. Skradłeś moje serce mimo tego, że byłeś największym chujem wobec mnie w szkole i później. Zwodziłeś mnie, raniłeś, ale ja się w tobie zakochałam, rozumiesz?  Torturowałam siebie byciem obok ciebie. Bałam się, że jeśli ci powiem, to wyśmiejesz mnie i zamienisz moje życie w piekło. Nie chciałam tego, a z drugiej strony chciałam ciebie. Pojebane co?
- Jesteśmy pojebani. - przyznał. - A ty jesteś najlepsza rzeczą jaka przytrafiła mi się do tej pory.
Położyłam się i wtuliłam w jego klatkę piersiową.
- A ty moją. - wyszeptałam tak, żeby usłyszał.
- Nie jestem idealny.
- Nikt nie jest, kochanie.
Wstrzymał oddech, kiedy powiedziałam słówko na "k". Nie był przyzwyczajony, że ktoś tak do niego mówi i to mnie strasznie cieszyło. Jednak mogłam go czymś zaskoczyć.
- Nawet ja. - dodałam.
- Nie jesteś świadoma tego, co ze mną robisz. - westchnął.
- Co takiego?
- Przy tobie wariuję. Nie jestem już taki twardy. Znaczy mój przyjaciel tak, ale... - szturchnęłam go
w żebro, a on się zaśmiał. -  Sprawiasz, że mięknę i dostrzegam te wszystkie pierdoły. Chciałbym cię przytulać i całować już do końca życia. Uwielbiam z tobą rozmawiać, słuchać twojego głosu.
- Słodziak.
- Nie mów tak. - wycedził przez zęby. - Chłopak nie może być słodki. Chłopak musi być męski.
- Ale ty jesteś i słodki i męski.
- Przestań.
- Dobrze, słodziaku. - droczyłam się.
Uszczypnął mnie w biodro, przez co lekko podskoczyłam.
- Nie rób tego więcej. - ostrzegłam.
- Ja nie mogę? - zapytał niewinnie.
- Nie.
- W taki razie znajdź sobie inną poduszkę.
Malik zabrał rękę z moich pleców i fuknął obrażony. Złożyłam delikatny pocałunek na jego obojczyku i świeżej malince.
- Oj przestań, mój słodziaku.
Obdarzył mnie lodowatym wzrokiem.
- Jeszcze raz tak powiesz i obiecuję, że nie dam ci spać tej nocy i każdej innej mojego pobytu tutaj.
- Czyżby kusząca oferta? - przygryzłam wargę, wstydząc się własnych myśli.
- Jeśli tego chcesz.
- Myślę, że moi rodzice zaczęliby się martwić, gdybym nagle zaniemogła w chodzeniu i ogólnie poruszaniu się.
Zaśmialiśmy się jednocześnie.
- Chciałbym ci tyle powiedzieć. - westchnął.
Moje powieki stały się nagle jak z ołowiu.
- Powiedz.
- Nie potrafię. - jęknął. - Poza tym... Zostawiłabyś mnie.
- Nieprawda.
- Nie mów hop...
- Bez ciebie nie skaczę.
Zachichotał na moją nielogiczną odpowiedź.
- Jesteś urocza.
- Jesteś kochany.
- Dziękuję.
- Za prawdę się nie dziękuje. - wymamrotałam.
Ziewnęłam niekontrolowanie.
- Idź spać, kocie.
- Rozmawiajmy.
- Innym razem. - obiecał.
Skinęłam leniwie głową i mlasnęłam.
- Wymęczyłeś mnie. Jesteś potworem.
- Seksownym potworem? - zagaił figlarnie.
- Oj tak. - ostatkiem sił przewróciłam oczami.
- Przyzwyczaisz się, kochanie.
Zadrżałam słysząc moje, a raczej nasze, ulubione słówko.
- Śpij. - dodał.
- Kocham cię, kochanie. - powiedziałam dość wyraźnie.
- Kocham cię, Jessy.

***

Od dwóch dni męczyło mnie poczucie winy. Dzisiaj Wigilia, a ja nie miałam prezentu dla Zayna. Był poranek i liczyłam, że zdążę jeszcze skoczyć do sklepu. Czemu poczucie winy? W naszej ostatniej intymnej i głębokiej rozmowie nie pozwoliłam dojść do słowa Zaynowi. Chciał coś powiedzieć o sobie, a ja mu przeszkodziłam. Chciałam bardzo pokazać mu bardzo, ze naprawdę nie ważne co zrobił, jest dla mnie najważniejszy.
- Wychodzisz? - zapytał, kiedy zderzyłam się z nim przed wejściem do mojego pokoju.
Właśnie wracałam z łazienki już ładnie ubrana, umalowana i uczesana.
- Um, tak jakby.
- Idę z tobą. - powiedział zdecydowany.
Przełknęłam gulę w gardle. Nie mógł ze mną iść, bo to jemu chciałam kupić prezent.
- Ja... yyy... Nie możesz.
Uniósł jedną brew zaciekawiony.
- Dlaczego?
- Umówiłam się z Max'em. - wymyśliłam na szybko.
- W Wigilię?
Zmrużył czujnie oczy. To było słabe kłamstwo.
- Chciał się poradzić w sprawie prezentu dla rodziców.
- Kto kupuje prezenty na ostatnią chwilę?
Ja?
- Tylko niezdary. - zażartowałam, robiąc głupią minę.
- Tak, to prawda.
Uśmiechnął się półgębkiem.
- Poradzisz sobie beze mnie? - zapytałam.
Podeszłam krok bliżej i położyłam dłoń na jego policzku. Kciukiem pomasowałam kość policzkową.
- No nie wiem. - zrobił smutna minkę.
- Dasz radę.
Szybko cmoknęłam go w nos i weszłam do pokoju. Spakowałam torebkę upewniając się, żeby zabrać portfel. Mulat obserwował mnie z wejścia. Przechodząc obok, dałam mu na pożegnanie długiego całusa. Klepnął mnie w tyłek i popchnął w stronę wyjścia. Ze śmiechem na ustach wyszłam z domu. Wzięłam mój samochód, który jak kiedyś wspominałam, dostałam od rodziców. Jeździłam nim po całym mieście. Postanowiłam wysłać SMS-a do przyjaciela.

ODBIORCA: Max
Jedziesz ze mną na zakupy?

NADAWCA: Max
Muszę? :(

ODBIORCA: Max
TAK.

Och i ta kropka nienawiści. Musiałam to zrobić.

NADAWCA: Max
Czekam! xxx

Kilka minut później stałam pod domem chłopaka. Jego "czekam" było względne. Prawdopodobnie zaczął się szykować, kiedy zatrąbiłam. Od zawsze tak było. Czasami siedział w łazience dłużej niż ja. Twierdził, że musi zadbać o swoją urodę, bo nigdy nie znajdzie sobie "fajnej dupy". Moim zdaniem nie potrzebował żadnych ulepszaczy. Z natury był przystojny, a im był starszy, tym stawał się bardziej męski. Gdybym nie była zakochana, mogłabym powiedzieć, że mi się podoba.
- Jestem. - wysapał. - Przepraszam, ale się spieszyłem.
Przewróciłam oczami, wyobrażając sobie jego "spieszyłem się".
- Zgaduję, że byłeś w totalnym nieładzie i ogarniałeś się w ostatniej chwili, prawda?
Skinął smutno na moje przypuszczenia. Za dobrze go znałam.
- Po co tak właściwie ciągniesz mnie do sklepu w taki dzień?
- Zapomniałam o jednym prezencie.
Wytrzeszczył oczy.
- CO?! Nie wierzę! Ty?!
- Nie krzycz, prowadzę. - upomniałam. - Tak, zapomniałam. Zdarza się nawet najlepszym.
- Kto to?
- To Z... znaczy już wiem, co kupić tylko byłam ostatnio zbyt zajęta.
Prawie wygadałam się o Maliku. Chłopaki nie wiedzieli do tej pory, że się z nim spotykam i miałam nadzieję, że nie wyjdzie to przypadkiem. Byliby źli, naprawdę. Chciałabym im sama powiedzieć, ale strasznie się bałam. Z reguły mieli do Zayna uprzedzenia i nie wiem czy to uległo zmianie, czy nie. Nie widzieli się od dość dawna, więc liczyłam, że będzie dobrze, bo...
Moi przyjaciele przychodzą w drugi dzień świąt.
- Słyszysz mnie?
Otrząsnęłam się i dopiero teraz zauważyłam, że już zaparkowałam.
Wow.
- Co mówiłeś?
- Znowu mnie nie słuchałaś. - jęknął.
- Przepraszam. - bąknęłam. - Chodźmy.
Poczekałam aż chłopak też wysiądzie i zamknęłam auto. Pierwszy sklep, który odwiedziliśmy, to sklep z męską odzieżą.
- Więc ten ktoś jest mężczyzną? - zapytał podejrzliwie Max.
- Jak widać. - prychnęłam.
- To ktoś z "Tigers"?
- Nie.
- Jak to?
- Nie.
- Okey... - powiedział niepewnie.
- Przestań szpiegować i po prostu mi pomóż. - zdenerwowałam się.
Kompletnie nie miałam pojęcia, co kupić mulatowi. Jaki rozmiar nosi teraz? Lubi zegarki? Jaki rodzaj perfum preferuje? Ma jakąś biżuterię?
Jestem w kropce.
- Więc, czego szukamy? - zapytał, kiedy kręciliśmy się w kółko.
- Nie wiem. - jęknęłam żałośnie. - Nie mam cholernego pojęcia.
- No to klops.
- Nawet nie wiesz, jak wielki.
Max zaśmiał się głośno, a ja wtedy wpadłam na genialny pomysł.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejny rozdział PRAWDOPODOBNIE w niedzielę wieczorem (do 20.00).

Nie wiem, kiedy kolejny rozdział... Na ten moment nie mam ochoty pisać.
Potrzebuję przemyśleć kilka spraw.
Mam mieszane uczucia i przeżywam wewnętrzne rozdarcie.
Zrozumcie, proszę.

:(

Do usłyszenia!

12 komentarzy:

  1. Perfekcyjny jak zawsze! :* :* :*


    Jaka cholera krytyka?! Jak można to krytykować?!


    Mam nadzieję, że to, że Zayn odszedł z zespołu nie sprawi tego, że przestaniesz pisać :( kocham Cię papa @ZenFapFap

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam ale ja nie moge niestety odcinam sie od wszystkich ff nie moge rozpadlin sie n skawali odcinam sie od wszystkiego przepraszam ask nie moge

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś autorką?

      Usuń
    2. Jestem autorką tego ff :) Rozumiem cię i nie musisz przepraszać. Mam nadzieję, że sobie poradzisz z jego odejściem, co jest trudne dla nas wszystkich. Pamiętaj, że nie jesteś sama. Ja też jestem w szoku i sama nie wiem, co mam zrobić z tym ff i w ogóle z tym wszystkim... :/

      Usuń
    3. Dziękuje za zrozumienie płacze bo sama nie wiem ale strasznie to przeżywam to straszne jest czekam aż sam cos ogłosi a nie i może jest szansa ze wróci bez sensu zaczynać solowa karierę jeżeli odszedł z zespołu to brak szacunku dla reszty ;) powodzenia i byłam z tobą od początku tego twojego ff ;) /w

      Usuń
    4. Brak szacunku? Chyba nie doczytałaś dokładnie :) Zayn ma szacunek i powiedział, że chłopcy są dla Niego ważni. Zayn chce mieć życie zwykłego 22latka i powoli się ustatkować. Zayn kończy definitywnie. Nie zaczyna żadnej solowej kariery :)

      Usuń
    5. Moge sobie dać rękę uciąć ze on długo nie pociągnie bdz miał kiedyś wyrzuty sumienia i bdz teraz sie staczał przez to może być tak samo jak z innymi gwiazdami tez jestem fanka ale powinien nam to sam wyjaśnić tt lub na koncercie od początku do końca wyjaśnić a nie ze dowiadujemy sie z czegoś tam powinien chociaż tyle dla nas zrobić ?

      Usuń
    6. To jego prywatne życie. Chcę by był szczęßliwy. On sam podjął taką decyzję. Nie sądzę by team 1D zrobił to za Niego. Ktoś przecież musiał napisać tę informację, a Simon to potwierdził :) ale oczywiście masz prawo mieć swoje zdanie, a inni mają prawo podejmować decyjzje jakie oni chcą :)

      Usuń
  3. Jest mi ciężko, tak jak Tobie, też byłam, NADAL kurwa JESTEM Zayn Girl :*

    A co do opowiadania, to ja chcę czytać i myślę, że to ff wesprze mnie sychicznie i będę miała jeszcze uśmiech na twarzy. To ff podtrzymuje mnie przy Zaynie i wiem, źe on z nami jest :)


    Ale to też zależy, czy masz siły i czy jesteś w stanie prowadzić to ff :) jeśli nie, to zrób sobie chwilę przerwy, ale nie usuwaj bloga :*

    Liczę na to ff :*
    Może po prostu powinnaś zwolnić i np. 1rozdział na tydzień, czy na dwa :) to zależy od ciebie, czy masz jeszcze chęci dla nas pisać i czy jesteś w stanie :*


    Bardzo Cię kocham i to ff również :*
    Czekam na mam nadzieję kolejne rozdziały
    Trzymaj się miś <3<3<3

    @ZenFapFap

    OdpowiedzUsuń
  4. Dasz znać miś jaką podejmiesz decyzję :) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Też jestem Zayn's girl i bardzo dobrze cie rozumiem

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście rozumiem :* bylebyś nie zdejmowała tego ff :* obyś pociągnęła to do końca, tak jak miałaś to zaplanowane :) nie zwracaj uwagi na to co się stało :* to nadal jest One Direction, Zayn zawsze tam będzie :* :D

    OdpowiedzUsuń