wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 59

SUPRAJS!!!

Taki mały bonusik za to, że ostatnio zdarzało mi się mijać z terminem dodawania, który sama ustaliłam ;)

Miłego czytania! xxx

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

*Jessy*

- Chodź już. - marudziłam.
Staliśmy przed domem piętnaście minut i nie mogłam go przekonać, żeby wszedł do środka. Stwierdził, że poczeka na mnie na zewnątrz.
- Mam tu być do świat, a ty razem ze mną, więc nie wymyślaj.
Spojrzał na mnie ze strachem w oczach.
- Nie wierzę, że wielki Zayn Malik, postrach z Bradford, boi się moich rodziców. - zadrwiłam.
- Nie boję. - bąknął zły.
- W takim razie idziemy.
Pociągnęłam go za rękę do środka.
- Już jestem! - krzyknęłam w głąb.
- W kuchni! - odkrzyknęła mama.
Oboje rodzice powinni być już po pracy. Wzięłam głęboki, uspokajający oddech i weszłam z Zaynem do wspomnianego pomieszczenia.
- Cześć. - przywitałam się cicho.
- Cześć, córeczko. - mama cmoknęła mnie w policzek. - A cóż to za przystojny młodzieniec?
- Nie widziałem cię wcześniej, chłopcze. - tata zmrużył oczy badawczo. - Jesteś z Kalifornii?
- Powoli. - przerwałam dalsze pytania. - Mamo, tato, to jest Zayn.
- Dobry wieczór. - przywitał się chłopak. - Miło mi państwa poznać.
- Zayn jest moim chłopakiem. - dodałam.
- Ach tak! - zachichotała mama. - Opowiadałaś mi o nieziemsko przystojnym młodzieńcu, więc wnioskuję, że mówiłaś właśnie o nim.
- Ta. - mruknęłam, czerwieniąc się.
- Ile jesteście razem? - zapytał zaciekawiony ojciec.
Zmroziłam go spojrzeniem.
- Pięć miesięcy. - odpowiedział Malik.
- Mieszkasz w Bradford? To tam poznała cię moja córka?
- Tak, panie Horan.
- Pracujesz, prawda?
- Tato. - upomniałam z poważną miną. - Daj już spokój z wywiadem badawczym. Później porozmawiacie. Zayn jest zmęczony podróżą.
Przysunęłam się bliżej niego i ścisnęłam mu dłoń za jego plecami, tak dla otuchy. Uśmiechnął się lekko na ten gest.
- Cóż... Dobrze. - tata zgodził się niechętnie.
- Witaj w rodzinie Horanów. - rzuciła, nad wyraz zadowolona, mama.
Bała się, że zwiąże się z którąś z małp z mojej drużyny. Skoro już wiedziała, że Tony jest zajęty, nie mogła spokojnie znieść, że jest jeszcze trzech wolnych.
- Jesteście głodni? - dodała.
Popatrzyłam na Zayna i już wiedziałam, że miał ochotę... ale nie na jedzenie.
- Musimy się rozpakować. - wybrnęłam. - Zejdziemy na kolację.
Mama skinęła głową, myjąc naczynia, a tata przyglądał się mulatowi bez żadnej emocji widocznej na twarzy. Zawsze taki był w stosunku do kręcących się w moim pobliżu chłopaków.
- Czuj się jak u siebie, Zayn. - rzucił za nami.
Wzięliśmy torby z samochodu, po czym poprowadziłam nas do mojego pokoju. Na szczęście był na samym końcu domu, z daleka od salonu, kuchni i sypialni rodziców. Zayn opadł na łóżko i przetarł twarz dłońmi. Stanęłam przed nim.
- Mówiłam ci, ze będzie dobrze.
Podniósł na mnie wzrok i otworzył kolana, przyciągając mnie bliżej. Przytulił głowę do mojego brzucha.
- Nie było najgorzej. Pierwszy raz zostałem przedstawiony rodzicom dziewczyny, z którą się spotykam.
- Z żadną nie zaszedłeś tak daleko? - zapytałam niepewnie.
Bolało mnie wspominanie jego byłych, mimo że nie były to związki jak nasz.
- Proszę cię. - prychnął. - Nawet się nie przytulałem, ale nie chodziłem z nimi za rękę. Natomiast ty jesteś wyjątkowa.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Cieszy mnie to, panie Malik. Oficjalnie witam pana w rodzinie zwariowanych Horanów.
Zaśmiał się krótko i pociągnął mnie tak, że usiadłam bokiem na jego kolanach.
- Wiesz na co mam ochotę? - zapytał, błądząc wzrokiem po mojej twarzy.
Przygryzłam wargę i powoli ją wypuściłam.
- Myślę, że wiem.
Pochyliłam się i przycisnęłam wargi do jego warg. Zayn pogłębił pocałunek, kładąc nas na łóżko.


Mulat zniżył się na moją szyję i obsypał ją pocałunkami.
- Tak bardzo tęskniłem za zapachem twojej skóry. - wymruczał.
- Tęskniłam za całym tobą, k... - urwałam.
- Powiedz to.
- Nie. - bąknęłam wstydliwie.
- Nie wstydź się. Proszę, powiedz to.
- Um, ja...
- Proszę.
Spojrzał mi głęboko w oczy i najwidoczniej nie zamierzał zmienić pozycji. Pokonałam swój wewnętrzny strach. Bałam się, że on nie poczuje tego, co ja kiedy to on do mnie mówi.
- Tęskniłam, kochanie. - powiedziałam cicho, patrząc głęboko w brązowe tęczówki.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem i wyglądał jakby przyswajał wypowiedziane słowa.
- Ile mamy czasu do kolacji? - zapytał szeptem.
- Która jest godzina?
Rzucił okiem na zegarek na moim stoliku nocnym.
- Siedemnasta czterdzieści.
- Czyli zaledwie dwadzieścia minut. - jęknęłam.
- Nie zdążę się tobą nacieszyć, kocie. - posmutniał.
- Mam propozycję... - zaczęłam, a Zayn położył się obok mnie.
- Słucham cię uważnie.
- Może spokojnie zjemy kolację, a potem wrócimy tutaj i...
Zaczerwieniłam się nim skończyłam zdanie. O czym ja właściwie myślałam!?
- Wchodzę w to. - zaśmiał się. - Ciągle słodko się rumienisz.
- Spadaj. - uderzyłam go w pierś.
- Nigdy. - wyszeptał.
- Wiem.
Wtuliliśmy się na łyżeczki i w takiej pozycji doczekaliśmy kolacji, przed którą wzięłam prysznic.

***

Siedzieliśmy przy stole już jakąś dobrą godzinę. Malik trzymał dłoń na moim kolanie i niespokojnie poruszał palcami. Wsunęłam rękę pod stół i splotłam nasze palce. Póki co, tata się nie odzywał, ale wiedziałam, że miał zamiar przemaglować mulata. Mama powoli podniosła się z krzesła i zaczęła zbierać brudne naczynia.
- Pomogę ci pozmywać. - zgłosiłam się.
Nie chciałam zostawiać Zayna samego, ale musiałam pogadać z rodzicielką. Poszłam za nią do kuchni, wysyłając pospiesznie współczujące spojrzenie chłopakowi.
- Miły z niego chłopak. - odezwała się pierwsza.
- Tak. - przytaknęłam. - Jest... um, bardzo miły.
- Miłość?
Zaskoczyła mnie tym pytaniem, więc przez chwilę nie odpowiadałam.
- Zdecydowanie. - odrzekłam cicho.
Zachichotałyśmy jak nastolatki, do której mi było bliżej niż mamie.
- Myślałaś nad przyszłością z nim? - zapytała z powagą.
Podeszła do zlewu i zaczęła zmywać. Stanęłam obok niej ze ścierką, żeby wycierać naczynia do sucha.
- Nie wiem, co wydarzy się jutro, a miałam myśleć nad naszą wspólną przyszłością?
- Wiesz córeczko, masz już dwadzieścia jeden lat. Myślę, że pora powoli się statkować. Znalazłaś pracę, teraz masz mieszkanie...
- Mamo, proszę. - jęknęłam. - Ja i Zayn wiele przeszliśmy. Żadne z nas nie jest wprawione w byciu w związku.
Popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Przecież byłaś z Tony'm.
Westchnęłam ciężko.
- To było skomplikowane i nie wyglądało tak, jak bym tego chciała.
- Dobrze, rozumiem. - uśmiechnęła się. - Jednak z niecierpliwością czekam na wasze ślubne zaproszenie dla nas.
Zaśmiałam się, a rodzicielka dołączyła do mnie. Dokończyłyśmy sprzątać i wróciłyśmy do naszych mężczyzn.
- Przeżyłeś? - szepnęłam do ucha spiętego mulata, kiedy usiadłam obok.
Wykrzywił twarz w grymasie, a ja starałam się nie wybuchnąć śmiechem. Gdzie się podział mój twardy i sarkastyczny chłopak?
- Tato, czy mogę już zabrać Zayna, żeby odpoczął?
Ojciec skierował twardy wzrok na mnie. Czyżby coś się stało?
- Zaprowadź kolegę do pokoju i przyjdź do mnie na chwilę.
Zmarszczyłam lekko czoło zdezorientowana. Razem wstaliśmy od stołu i przeszliśmy do mojej sypialni.
- Co mu powiedziałeś? - napomniałam zaraz po zamknięciu drzwi.
Malik wytrzeszczył na mnie oczy.
- Ja? Nic.
- Na pewno?
- Tak.
- Dobrze. - westchnęłam. - Zaraz wracam.
Spięta i niespokojna wróciłam do salonu.
- Już jestem.
Tata stał za kanapą, opierając się ramionami o oparcie.
- Dobrze.
- Coś się stało? - zapytałam niepewnie.
- Nie, czemu?
- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami. - Odkąd jest tutaj Zayn, jesteś strasznie poważny.
- Naprawdę? - zdziwił się.
- Mhm.
- Przyprowadziłaś do domu swojego chłopaka. Jesteś moją jedyną córeczką i nie chcę, żebyś cierpiała przez kogokolwiek.
- Na zaręczyny Nialla zareagowałeś inaczej. - wymamrotałam niezadowolona jego słowami.
- Niall to całkowicie inna sprawa. Nie porównuj siebie do niego.
- Co innego, bo jest chłopakiem? - rzuciłam. - Dlatego?
Tata nie odpowiedział.
- Jestem silniejsza niż myślisz i poradzę sobie, jeśli coś będzie nie tak. Mówisz, że jestem dorosła i powinnam zadbać o siebie, a teraz zastraszasz osobę, którą kocham?!
- Nie unoś się, młoda damo. - napomniał mnie.
- Przepraszam. - bąknęłam ciągle zła. - Powiedziałam to, co miałam na myśli.
- Nikogo nie zastraszyłem. Po prostu z nim rozmawiałem. Nie wiem czemu się tak spiął, przecież jestem fajnym tatuśkiem, prawda?
Uśmiechnęłam się z ulgą. Powoli wracał MÓJ tata.
- Czyli dasz mu spokój?
- Tak.
- Poważnie?
- Powiem ci, że nawet go polubiłem.
Pod wpływem emocji rzuciłam się ojcu na szyję.
- Dziękuję! - pisnęłam.
- Już dobrze, dobrze. - zaśmiał się. - Idź, bo uschnie z tęsknoty za tobą.
Żartobliwie pokazałam mu język i wyszłam. Mama stała z boku i obserwowała całą sytuację z uśmiechem. Zamaszyście otworzyłam drzwi do mojego pokoju.
- I co?
Mulat chodził niespokojnie w tą i z powrotem.
- Wiesz... - zaczęłam dramatycznie.
- O matko. - wydusił z przerażeniem.
Długo nie potrafiłam utrzymać maski bez emocji, więc roześmiałam się głośno.
- Lubi cię! - krzyknęłam.
Stanął jak słup soli i nie mógł się ruszyć. Nadal nie potrafiłam uwierzyć, że tak bardzo zależało mu na opinii moich rodziców.
- Naprawdę? - wydukał.
Pokiwałam głową na "tak". Chłopak odetchnął z ulgą i opadł tyłkiem na łóżko. Wgramoliłam się okrakiem na jego kolana i położyłam dłonie na jego policzkach.
- Przestań. - wyszeptałam. - Przestań się tak denerwować.
- Łatwo ci mówić.
- Zayn...
Spojrzał na mnie.
- Co?
- Zależy mi na tobie i nie obchodzi mnie, co myślą rodzice.
- Ale...
- To ze mną chodzisz, tak? - przerwałam mu.
- No tak.
- Więc przestań, okey?
Zastanowił się chwilę.
- Dobrze.
Przytuliłam go mocno, a on schował twarz w mojej szyi. Czarne włosy łaskotały mnie w policzek.
- To na czym skończyliśmy? - zapytałam figlarnie.
Natychmiast podniósł głowę do góry i zmierzył mnie spragnionym spojrzeniem.
- Jesteś pewna, że chcesz to zacząć? Tym razem się nie zatrzymam. - ostrzegł.
- Nigdy nie byłam bardziej pewna.
Nim się obejrzałam, leżałam na łóżku pokryta częściowo ciałem mulata. Pocałował mnie mocno i głęboko. Z radością odwzajemniałam to, co mi ofiarował. Jego ręka błądziła po moim boku, a drugą się podpierał. Obsypał pocałunkami moją twarz, szyję i dekolt.
- A tego się pozbędziemy. - wymruczał, ściągając ze mnie koszulkę.
- Myślę, że twoja też jest nam niepotrzebna. - zasugerowałam słodko.
- Myślisz? - podniósł się tak, że okraczał moje biodra. - Skoro tak, to okey.
Teraz w całości mogłam podziwiać jego boskie tatuaże na boskim ciele. Może nie był specjalnie umięśniony, ale wielkie mięśnie nie były mi do niczego potrzebne. Miał smukłe, seksowne ciało i to mi wystarczało.
- Mój przystojniak. - wyszeptałam, śledząc koniuszkami palców tusz pokrywający ciemną skórę.
- Moja ślicznotka. - pochylił się i cmoknął mój nos.
Przyciągnęłam go za kark i wpiłam się w jego wargi. Jęknął cicho, kiedy przygryzłam i pociągnęłam jedną z nich.
- Mogę zrobić ci malinkę? - zapytałam.
- Co?
- Proszę. - błagałam.
Przewrócił oczami i przytaknął. Ucieszona popchnęłam go tak, że wylądował obok na plecach. Usiadłam na jego biodrach i pochyliłam się nad klatka piersiową.
- Łaskoczesz. - zachichotał.
Pierwszy raz usłyszałam ten dźwięk, ale od tej minuty chciałabym go słyszeć częściej.
- Nie ruszaj się. - rzuciłam i przyssałam się do skóry pod obojczykiem.
Syknął, a ja się uśmiechnęłam. Zadowolona ze swojej pracy, odsunęłam się i oceniłam moją robotę na szóstkę z plusem.
- Możemy przejść dalej? - niecierpliwił się.
Zamknęłam mu usta pocałunkiem po czym, nie przerywając, powoli rozpinałam mu spodnie.
- Widzę, że ostro napalona. - droczył się.
Pomógł mi z guzikiem, a ja ściągnęłam materiał z jego nóg. Został w samych bokserkach. Zeszłam z łóżka i upewniłam się, że zamknęłam drzwi na klucz.
- Niegrzeczna. - mruknął z uznaniem i oblizał wargę.
Zaczerwieniłam się. Nie wiedziałam, że potrafię tak się zachowywać, ale w tym momencie nie liczyło się nic innego. Musiałam się nim nacieszyć. Stanęłam nad nim i zdjęłam swoje spodnie. Zostałam w beżowym staniku i figach do kompletu. Oczy chłopaka pociemniały. Uznałam to za dobry znak. Pociągnął mnie za nogę, przez co opadłam na miejsce obok niego.
- Teraz ja się trochę porządzę.
Przysunął się do mnie na maksymalną odległość, a twarz miał tuż nad moja. Położył dłoń na moim brzuchu i leniwie zjeżdżał w dół.
- Co ty...
W głowie miałam obawy przed uprawianiem seksu pod obecność rodziców. Nigdy tego nie robiłam i bałam się, ze zostaniemy przyłapani, albo wszystko będzie słychać. Z drugiej strony, ta świadomość trochę mnie podniecała.
- Ćśś. - uciszył mnie.
Przygryzłam wargę, kiedy objął moją kobiecość. Złapał za delikatny materiał majtek i ściągnął je jednym, zwinnym ruchem. Zatrzymały się w kostkach, więc je skopałam na podłogę. Zayn zanurzył jeden z palców w środek mnie i oboje jęknęliśmy. Ja z rozkoszy, a on? Sama nie wiem, ale to było mega seksowne.
- Gotowa. - musnął moje usta. - Tylko dla mnie.
Nie mogłam oderwać oczu od jego twarzy. W tym momencie pełnym pasji, mogłam odczytać wszystkie emocje przebiegające przez jego piękne, brązowe oczy. Niestety nie miałam czasu się nad nimi zastanowić.
- Proszę. - wydusiłam błagalnie.
- Wszystko dla mojej księżniczki.
Sięgnął do kieszeni swoich spodni, wyjął małą, foliową paczuszkę, zabezpieczył się i przeniósł między moje nogi. Ciało pokazywało jak bardzo go pragnęło. Nie umiałam się kontrolować.
- Kocham cię. - wyszeptał i wszedł we mnie powoli.
Zatraciliśmy się w doskonałym świecie szalejących zmysłów i wielkich doznań.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jessy and Zayn Moments!!!!!!!!!!!!!!!!

Zadowoleni? ;)

Kolejny tak jak napisałam wcześniej, czyli w środę.

4 komentarze:

  1. Omg taktaktak zadowoleniii! Cudowny rozdział! Nareszcie oni razem :* super niespodzianka! Oby takich więcej! Już jutro rozdział gffhjkhdt czekam :* kocham mocno papa :* <3 <3 <3 @ZenFapFap

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuuu mega! :* mam nadzieję, że rozdział będzie na czas, zanim zasnę 'D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zallllll cudeńko no szok dziękuje kocham awwww ❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Cię skaebeńku :* perfekcyjny xoxo

    OdpowiedzUsuń