środa, 15 kwietnia 2015

Rozdział 66

*Jessy*

- Pospiesz się! - krzyknął Zayn zza drzwi.
Zajmowałam łazienkę od dwudziestu minut. To wcale nie było dużo czasu. Nie dla mnie.
- Już wychodzę! - odkrzyknęłam, zakręcając ostatniego loka.
Skontrolowałam makijaż, jeszcze raz przyjrzałam się całości stroju i odetchnęłam głęboko. Złapałam za klamkę i zawahałam się.
Co, jeśli mu się nie spodoba?
Otworzyłam drzwi, ale nikogo nie zastałam. Powoli przeszłam do pokoju. Miałam bose stopy, więc nawet nie było słychać jak idę. Weszłam akurat w momencie, kiedy Zayn zapinał spodnie. Miał na sobie rozpiętą, ciemną koszulę, która idealnie pasowała do jego ciemnej skóry. Gęsia skórka opanowała moje ciało, a serce podskoczyło. Ciągle zadziwiał mnie fakt, że pomimo naszej długiej znajomości, tak bardzo mnie fascynował.
- Łał. - wydusiłam, czym zwróciłam na siebie jego uwagę.
Zatrzymał się, patrząc na mnie wilczym wzrokiem. Poczułam ciepło na polikach, kiedy skanował moje ciało od góry do dołu.
Nie wierzyłam, że działałam na niego tak, jak on na mnie.
Chłopak chciał coś powiedzieć, ale tylko otworzył usta, żeby
je zamknąć. Zachichotałam nerwowo.
- Podoba ci się? - zapytałam cicho.
Szybko założyłam szpilki, które stały tuż obok mnie. Jego szczęka opadła aż na podłogę. Milcząc, podszedł do mnie zwinnym krokiem. Przez chwile wpatrywał się w moje oczy, a potem złączył nasze czoła i przymknął powieki. Uniosłam kącik ust w nikłym uśmiechu i uspokoiłam oddech. Staliśmy w kompletnej ciszy.
- Jest idealnie. - wyszeptał. - Ty jesteś idealna i nie waż się myśleć inaczej.
Wstrzymałam oddech, a w moim brzuchu obudziło się stado motyli. Pogładziłam dłonią jego policzek, kierując jego oczy na moje.
- To ty sprawiasz, że tak się czuję i tylko ty możesz to zmienić. - powiedziałam cicho.
Mulat pochylił się i delikatnie musnął moje wargi swoimi. Ten gest był przepełniony bardzo silnym uczuciem, którego nie umiałam nazwać. Za każdym razem, kiedy odkrywał przede mną swoją uczuciową stronę, zadziwiał mnie. Sprawiał, że ziemia przestawała się kręcić. Przytulił policzek do mojej skroni. Nawet w szpilkach byłam od niego odrobinę niższa, minimalna różnica. Objęłam jego szyję i wtuliłam się w niego całym ciałem.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś. - wyznałam.
Zacisnął palce na moich bokach i przełknął ciężko ślinę. Czas mijał, a my staliśmy. W ten sposób, choć trochę dziwny, dzieliliśmy się sobą.
- Musimy się pospieszyć, bo się spóźnimy. - wymamrotał tuż przy moim uchu.
Z uśmiechem zrobiłam krok w tył. Bez słowa zaczęłam zapinać jego koszulę. Uważnie przypatrywał się moim dłoniom. Kiedy skończyłam, obdarzył mnie radosnym spojrzeniem.
- Dziękuję.
Uszczypnął mój policzek i wrócił po marynarkę. Upewniłam się, że w torebce mam wszystko, co potrzebuję  i czekałam na mojego chłopaka. Chwilę później stanął obok mnie.
- Masz świadomość, że mnie dekoncentrujesz? - zapytał niby od niechcenia.
- Naprawdę? - uniosłam wysoko brwi.
- Tak.
- Spokojnie. Na miejscu będziesz jeszcze bardziej zdezorientowany.
- Co? Czemu? - zdziwił się.
- Obiecuję ci, że będzie tam wiele dziewczyn, na których będziesz miał okazję zawiesić oko.
Zayn zacisnął szczękę i nie odpowiedział. Przygryzłam wargę, kiedy położył dłoń na dole moich pleców. Razem zeszliśmy na dół, gdzie czekał Niall i Melanie.
- Nareszcie. - bąknął blondyn, przewracając oczami.
- Nie zaczynaj, Niall. - ostrzegłam. - Nie chcę, żebyś popsuł ten wieczór.
- Nie zepsuję. Ja umiem trzymać ręce przy sobie.
- Sugerujesz coś? - Malik uniósł brew.
Brat obdarzył go litościwym spojrzeniem.
- Jakbyś nie wiedział.
- Powiedz to. - zażądał mulat. - Powiedz zanim wyjdziemy.
- Po prostu dajcie spokój na ten jeden wieczór. - jęknęła Melanie.
Swoją drogą wyglądała bardzo ładnie. Tak samo jak Niall. Razem prezentowali się wyśmienicie.
Obaj patrzyli na siebie zacięcie. Żaden nie miał zamiaru odpuścić pierwszy.
- Powiedz to, co miałeś na myśli. - powtórzył zniecierpliwiony Zayn.
- Przecież wiesz, o czym mówię. Wszyscy tutaj zebrani doskonale wiemy, że masz zamiłowanie do pięknych kobiet. Nie tak pięknych jak moja siostra, ale dość ładnych.
- Jesteśmy razem. Jeszcze to do ciebie nie dotarło? - warknął mulat.
Objęłam jego ramię i czekałam, żeby zainterweniować w razie rękoczynów. Wiedziałam, że ta rozmowa musiała się kiedyś odbyć.
- Tak samo było zanim ją zraniłeś. Nadal nie pojmuję, dlaczego ci wybaczyła. Na jej miejscu wyrzucił bym cię za próg, jak psa.
- Ciekawe, że wypowiadasz się nie znając szczegółów naszej znajomości.
- Wiem wystarczająco.
- Lepiej zajmij się swoim związkiem, bo w końcu staniesz się kimś, kto nie będzie zasługiwał na taką wspaniała dziewczynę jak Melanie.
- Odszczekaj to. - syknął Niall. - Nie masz prawa tak mówić.
Malik prychnął sarkastycznie i ostentacyjnie przewrócił oczami.
- Widzisz? Ty możesz wtrącać się w nasz związek, a ja nie mogę nic powiedzieć na temat twojego?
Brat nie odpowiedział, ciskał gromami z oczu.
- Tak myślałem. - zaśmiał się Zayn. - Sądzę, ze wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- To moja siostra i mam prawo o nią dbać.
- Zadbam o nią wystarczająco dobrze. Zajmij się sobą.
- Nie pozwolę ci jej skrzywdzić kolejny raz.
- Kocham ją i nic tego nie zmieni. Nikt nie jest idealny, Niall. Nikt, nawet ty.
Zdziwiło mnie, ze Zayn powiedział to w obecności innych osób. Już mi mówił to rzadko, a skoro zrobił to przy kimś, to musiało coś znaczyć. Blondyn zacisnął usta w wąską linię, a dłonie w pięści. Czekałam na wybuch, ale nie nastąpił.
- Jeden fałszywy ruch względem niej i urwę ci jaja. - rzucił, łapiąc Mel za rękę. - Chodźmy.
Malik uśmiechnął się zwycięsko i również splótł nasze palce. Szybko cmoknęłam go w policzek, dając znak uznania. W dość napiętej, ale już mniej wrogiej atmosferze pojechaliśmy na miejsce imprezy sylwestrowej wynajętą taksówką.

***

- Poproszę jeszcze jedno Mojito! - krzyknęłam do kelnera.
Wśród tego hałasu nie dało się normalnie rozmawiać. Bawiłam się znakomicie od samego początku, czyli od  jakichś trzech godzin. Już niedługo będziemy odliczali północ.
- Tu jesteś! - krzyknęła mi do ucha Melanie. - Zamówiłaś też dla mnie?
- Nie. - zaśmiałam się.
Zrobiła oburzoną minę i uderzyła mnie w ramię. Skinęłam na kelnera, pokazując mu dwa palce. Zrozumiał i wziął się za robienie drugiego drinka.
- Dziękuję! - pisnęła rudowłosa.
Odebrałyśmy nasze napoje i chwiejnym krokiem wróciłyśmy do naszego stolika. Zayna nie był, a Niall niecierpliwie czekał na swoją narzeczoną.
- To wy sobie pogruchajcie gołąbeczki, a ja znajdę mojego księcia. - oznajmiłam.
Koncentrowałam się na tym, żeby nie rozlać alkoholu, co nie było prostym zadaniem w tym stanie, a buty na obcasie wcale nie pomagały. Nawet nie zwróciłam uwagi na zdziwiony wyraz twarzy brata.
Przeciskałam się między tańczącymi ludźmi w kierunku toalety. Wszyscy dookoła mnie byli ubrani elegancko i naprawdę dobrze się bawili. Ogólnie impreza była trafiona, nie mogłam narzekać. Nawet Zayn się rozluźnił, czym byłam pozytywnie zaskoczona. Stanęłam w długiej kolejce do damskiej toalety, ale po dwóch minutach stwierdziłam, że nie mama ochoty na siku, a z drinkiem nie wejdę. Chwilę poczekałam niedaleko drzwi męskiego kibla, ale nie doczekałam się swojego chłopaka. Lekko zirytowana odepchnęłam się od filara i skierowałam do wyjścia. Za progiem przywitało mnie bardzo zimne powietrze. Zadrżałam. Nie zabrałam ze sobą okrycia, które zostało na oparciu krzesła razem z moją torebką. Rozglądałam się uważnie dookoła, kiedy poczułam uderzenie w pośladek. Odwróciłam się gwałtownie i skrzyżowałam spojrzenie w przystojnym mężczyzną, który właśnie wchodził do środka. Puścił mi oczko, a ja uśmiechnęłam się słodko.
Byłam pijana, okey?!
Ostrożnie zeszłam ze schodków i poszłam za najbliższy róg budynku. To był dobry wybór. Malik stał w kurtce oparty o ścianę i... Palił papierosa.
- Szukałam cię. - powiedziałam, podchodząc. - Dlaczego palisz?
- Musiałem.
Westchnęłam.
- Zayn.
- Co?
- Który to papieros?
Popatrzył na mnie kątem oka.
- Pierwszy. Jakiś koleś mnie częstował, więc to skorzystałem.
- Przecież rzuciłeś.
Na szczęście zdążył się zaciągnąć jakieś dwa razy, bo papieros był praktycznie cały.
- Wiem, Jessy. - westchnął. - Jestem pijany, to tak działa.
- Ja też. - zachichotałam. - Chodź do mnie.
Odwrócił twarz w moją stronę i zmarszczył czoło.
- Słucham? - zapytał zadziornie.
- Ale najpierw zgaś papierosa. - zażądałam.
- Potrzebuję tego. - jęknął. - Tylko ten jeden...
- Nie. - uparłam się. - Wolisz papierosa ode mnie?
Stanęłam przed nim, powoli wyciągając fajkę z jego palców. Odrzuciłam ją na ziemię i zręcznie zdeptałam.
- Co zrobiłaś? - oburzył się.
Przystawiłam mu palec wskazujący do ust, żeby go uciszyć.
- Za każdym razem, jak będziesz miał ochotę zapalić, nie rób tego. Możesz mnie wtedy pocałować lub cokolwiek, dosłownie za każdym razem, tylko proszę... Nie pal więcej.
Zgarnął mnie w ramiona i mocno przytulił.
- Kochanie. - wyszeptał w moje włosy. - Nie będę. Nie wierzę, że aż tak się o mnie troszczysz.
- Kocham cię, Zayn.
- Ja ciebie też, ale za chwilę dostaniesz po tyłku.
- Co? Za co? - wystraszyłam się.
Zadarłam głowę, patrząc na jego przystojną, poważną twarz.
- Nie jesteś ubrana.
- Jestem.
Przewrócił oczami.
- Wiesz o co mi chodzi.
- Szukałam cię. - bąknęłam. - Nie złość się.
Westchnął ciężko. Stanęłam na palcach, żeby mieć bliżej jego usta.
- Po prostu mnie ogrzej. - zamruczałam.
Przygryzłam jego dolną wargę i pocałowałam żuchwę. Palcem wskazującym pokierował moją brodą tak, że złączył nasze usta w miękkim pocałunku. Wtuliłam się bardziej w jego rozgrzane ciało i zatraciłam się w pięknym uczuciu.
- Chodźmy. - wydyszał, kiedy skończyliśmy. - Jeszcze mi zamarzniesz.
Przytaknęłam potulnie, a on zdjął z siebie kurtkę i zarzucił na moje ramiona. Objął mnie w talii i poprowadził do środka. Nagle zatrzymałam się gwałtownie.
- Zostawiłam mojego drinka na ziemi.
Zaśmiał się krótko i pocałował moją skroń.
- Kupię ci nowego.
Zadowolona pociągnęłam go za rękę, żeby szybciej znaleźć się w środku.

***

*Melanie*

Jessy wyszła, a ja zostałam z Niallem. Siedzieliśmy przy stoliku, a chłopak miał ramię zarzucone na oparcie mojego siedzenia.
- Jak się bawisz? - zapytałam z szerokim uśmiechem.
Powoli sączyłam moje Mojito.
- Wspaniale. Jak zwykle, kiedy jestem z tobą. - odpowiedział prosto
- Och. - zmieszałam się. - Ja też się dobrze bawię.
Puścił mi oczko i popatrzył w głąb pomieszczenia pełnego ludzi. Powędrowałam wzrokiem za nim.
- Tylko nie zaczynaj, dobrze? - poprosiłam, widząc z jaką miną przygląda się Jessy i Zaynowi, którzy zbliżali się do stolika.
Niall zacisnął zęby i nie spuszczał oczu ze swojej siostry. Para podeszła i zajęła swoje miejsca. Malik zdawał się nie zauważać morderczego grymasu blondyna.
- Gdzie twój drink? - zapytałam zaciekawiona.
- Nie wiem. - zachichotała przyjaciółka. - Został na zewnątrz.
Zsunęła z siebie kurtkę mulata i wygodnie usadowiła się na krześle. Zayn pochylił się do jej ucha i coś powiedział. Ja widziałam w nich idealną parę, w przeciwieństwie do Horana. Wiele razem przeszli i niemożliwym było, żeby żyli osobno. Ich losy były powiązane od początku. Przecież te wszystkie spotkania nie zdarzały się czystym przypadkiem. To wszystko zostało zaplanowane tam na górze.
- Zapraszam wszystkich na zewnątrz! - zabrzmiał głos z głośników. - Za chwilę zaczniemy odliczanie!
Zaklaskałam podekscytowana i zerwałam się na nogi. Pociągnęłam za sobą blondyna, który objął mnie ramieniem w talii. Wszyscy zabraliśmy okrycia wierzchnie i wyszliśmy przed lokal.
Zawsze uwielbiałam sztuczne ognie!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejny rozdział w niedzielę wieczorem! ;)

3 komentarze:

  1. Boże, co tak szybko ten kolejny rozdział? :D
    Ale wg mnie to mogą być nawet częściej hahaha
    Fajny, spokojny rozdział, idealny.. Niczym Zen ^^
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  2. Ffgddghf idealny :* Boże tak strasznie sié bałam jak szukała Zayna, że dfgfdgg ugh, ale dziękuję, że to tylko fajek :* Kocham i czekam na niedzielę <3 :*** @ZenFapFap

    OdpowiedzUsuń
  3. O jacie kręce *-*
    Boski *-*
    Omomomo zakochalam sie,
    Zycze weny :*
    ~ Viktoria

    OdpowiedzUsuń