środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 69

*Zayn*

Tępy ból głowy wyrwał mnie ze snu. Jęknąłem przeciągle, czując z osobna każdy obolały mięsień. Pamiętałem z wczoraj praktycznie całą imprezę, ale urywkami. Na końcu ktoś wyprowadził mnie na zewnątrz i wepchnął do samochodu. Potem kompletnie urwał mi się film.
Przeciągnąłem się, zaciskając powieki i... Zamarłem. Na mojej klatce piersiowej czułem delikatny ciężar i muskanie na brzuchu. Gwałtownie otworzyłem oczy i popatrzyłem w dół.
Katy.
Co ona robiła w moim mieszkaniu, do cholery!? Nie pamiętałem, żebym... W sumie, to nie pamiętałem jak tu dotarłem. Dziewczyna się poruszyła, a ja skamieniałem.
- O, już wstałeś. - podniosła na mnie wzrok i uśmiechnęła się leniwie. - Dzień dobry.
- Nie taki dobry. - lekko zepchnąłem ją z siebie.
Położyła się na poduszce obok i westchnęła przesadnie, wyrażając swoją irytację.
- Co tu robisz? - zapytałem chłodno.
- Śpię?
- Ale dlaczego w moim mieszkaniu?
- Nie pamiętasz? - zdziwiła się.
Nie odpowiedziałem.
- Niemożliwe! - zaśmiała się. - Zayn Malik nie pamięta jak trafił do domu!
- Przestań. - warknąłem. - Mówię poważnie.
- Ja też.
Wiedziałem, że się ze mną droczyła. Nie wiedziałem tylko dlaczego.
- O co ci chodzi?
- Mi? O nic. - musnęła palcem mój tors, robiąc niewinną minę. - Przecież mogłeś mnie przenocować jako przyjaciółkę, prawda?
- Wyjdź stąd. - zażądałem ostro.
Dopiero teraz zorientowałem się, że miałem na sobie tylko bokserki. Nie byłem pewny, co do stroju dziewczyny.
- Co? - wytrzeszczyła oczy. - Chyba sobie żartujesz!
- Nie.
- Po tym. wszystkim? - zająknęła się. - Nie możesz tego zrobić!
- Po czym?! - wkurzyłem się.
Katy zawinęła się w koc, który leżał na podłodze obok biurka i bez słowa wyszła do łazienki. Musiałem się dowiedzieć, co zaszło poprzedniej nocy. Czekałem, aż pojawi się ponownie. W tym czasie ubrałem się w spodnie i koszulkę, które znalazłem leżące na oparciu krzesła. Na szczęście były wyprane. Przeszedłem do kuchni. Katy dołączyła do mnie w pełnym ubraniu i makijażu.
- Powiesz mi co się wydarzyło, czy nie? - zapytałem zniecierpliwiony.
Milczała jak grób.
- Kurwa! - krzyknąłem, uderzając pięścią w blat.
- Do zobaczenia. - mruknęła pod nosem i wyszła, trzaskając drzwiami.
Zacisnąłem mocno szczękę i policzyłem do dziesięciu. Jessy stwierdziła, że to powinno zadziałać, ale coraz bardziej mnie irytowało. Przestałem i wziąłem kilka głębszych wdechów. Krew przestała buzować, a serce zwolniło bieg. Mogłem chwilowo odsapnąć. Postanowiłem zadzwonić do Josha, który trzymał się ze mną całą imprezę. Odebrał po drugim sygnale.
- Hej, stary. Co słychać? - odezwał się zachrypniętym głosem.
Mogłem się domyśleć, że dopiero co wstał z łóżka.
- Chciałbym cię o coś zapytać.
- Pytaj.
Usiadłem na krześle i oparłem łokieć na stole.
- Jak dostałem się do domu?
- Zamówiliśmy ci taksówkę. - odpowiedział bez zawahania. - Czemu pytasz?
- Bo tego nie pamiętam. - przyznałem cicho.
Na linia nastąpiła krótka cisza.
- Niemożliwe! - zarechotał.
- Daj spokój. - westchnąłem. - Ktoś ze mną pojechał?
- Powiem ci tak... Cały wieczór kręciła się koło ciebie ta mała umm... Katy. Bardzo prawdopodobne, że wskoczyła z tobą do auta.
Nabrałem gwałtownie powietrza. Czyli, że spędziłem z nią noc?
- Dzięki, stary.
- Nie ma za co.
- Do usłyszenia. - rzuciłem i przerwałem połączenie.
Odrzuciłem telefon na stół i złapałem się za głowę obiema rękami. Musiałem pomyśleć, jak to rozegrać, a przede wszystkim dowiedzieć się więcej.

***

Wieczorem, kiedy już czułem się lepiej, zadzwoniłem do Jessy. Ze względu na strefy czasowe stwierdziłem, że pewnie niedawno się obudziła. U niej było około dziesiątej rano.
- Hej. - przywitała się radośnie.
- Cześć, kocie. Co słychać?
Jej głos ukoił moje nerwy. Działała jak lek na całe zło.
- W porządku. - ziewnęła.
- Nie w pracy? - zapytałem zaciekawiony.
- Właśnie, że w pracy. - bąknęła. - Umieram.
- Co się dzieje? - zmartwiłem się.
- Tęsknię. Zepsułeś mnie.
Zaśmiałem się krótko i przetarłem oczy.
- Wciąż jesteś moja. - zapewniłem z powagą w głosie.
- Wiem.
Przez chwilę żadne z nas się nie odzywało.
- Zayn, czy coś się stało? - w jej głosie wyczułem nutę zmartwienia.
Umiała mnie rozszyfrować nawet z takiej odległości.
- Wszystko dobrze. - wyszło mało przekonująco, ale się starałem.
- Na pewno?
- Tak, skarbie.
- Czyli nic z ciebie nie wyciągnę? - westchnęła zrezygnowana.
- Nie ma co wyciągać.
Nie chciałem jej martwić moimi podejrzeniami. Nie byłem pewny, co do mojej nocy z Katy, ale modliłem się żeby to nie była prawda. Nie mogłem narazić naszego związku kolejny raz.
- Niech będzie, że ci wierzę. - zachichotała. - Przepraszam, ale muszę kończyć. Za dwie minuty zaczynam zajęcia.
- Do usłyszenia?
- Do usłyszenia, kochanie.
Cmoknęła w słuchawkę i rozłączyła się. Patrzyłem przez chwilę na telefon i zastanawiałem się dlaczego to ja mam takiego pecha. Nie zdażyłem odłożyć urządzenia, kiedy zaczęło dzwonić.
- Tak, szefie? - odebrałem, nabierając formalnego tonu.
- Za dziesięć minut pod moim domem.
Tyle. Koniec rozmowy. Wilson zawsze tak robił, żądał i wiedział, że będzie wysłuchany. Niestety praca jak praca, więc nie mogłem narzekać. Ubrałem się w odpowiedni strój i zszedłem do luksusowego auta.

***

Właśnie skończył się drugi tydzień lutego. Minęło cztery tygodnie od mojego powrotu do Londynu. Już miesiąc bez niej.
Wyprany z jakichkolwiek chęci opadłem na kanapę. Widok małego mieszkania przytłaczał mnie z każdym dniem coraz bardziej, niestety nic nie mogłem na to poradzić. Właśnie wróciłem z porannego treningu z chłopakami. Póki co, nie mieliśmy w planach zawodów, ale chcieliśmy utrzymać dobrą formę. Pan Wilson jeszcze nie dzwonił, a dochodziła dwunasta. Miałem nadzieję na wolny dzień, ale z nim wszystko było możliwe. Równie dobrze mogłem teraz otrzymać telefon od niego i pięć minut później być pod jego willą. Poszedłem się wykąpać, a kiedy skończyłem i ubrałem się w czyste ciuchy, zjadłem obiad. Co prawda to nie było coś szalonego, ale coś jeść musiałem. Po prostu zrobiłem sobie tosty i jajecznicę. W momencie odstawiania brudnych naczyń do zlewu po skończonym posiłku, usłyszałem pukanie do drzwi. Wytarłem ręce w ścierkę kuchenną i luźnym krokiem wyszedłem na mały korytarz. Z ociąganiem chwyciłem za klamkę i ją nacisnąłem. Moim oczom ukazała się najmniej oczekiwana przeze mnie osoba.
- Co ty tu robisz? - zapytałem chłodno.
Starałem się nie wybuchnąć.
- Mi też cię miło widzieć. - Katy zironizowała. - Musimy pogadać.
Przyglądając się jej twarzy zauważyłem, że ma lekko zaczerwienione i podkrążone oczy. Ogólnie wyglądała dość blado i miałem wrażenie, że była chudsza niż zazwyczaj.
- Coś się stało?
Chciałem być obojętny, ale mi nie wyszło.
- Mogę wejść? - zapytała, unikając mojego wzroku.
Nagle z zadziornej suki stała się niepewną dziewczynką. Przepuściłem ją przez próg. Przeszliśmy do salonu, gdzie ja stałem a ona usiadła na fotelu.
- Lepiej usiądź. - wymamrotała.
- Do rzeczy. - zażądałem.
Przez chwilę nie odzywała się, co uznałem za szukanie odpowiednich słów. Miałem wrażenie, że to co za chwilę powie, przewróci moim światem. Głupie uczucie, co?
- Katy. - ponagliłem.
- Pamiętasz imprezę miesiąc temu?
- Tak i co z tego?
- Bo ja... My...
Spiąłem się, uważnie słuchając jej słów. Zawahała się na moment, po czym spojrzała mi prosto w oczy.
- Jestem w ciąży, Zayn.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak, wiem. Rozdział krótki, ale pamiętajcie że wstawiłam dwa pod rząd. Teraz nie potrafię powiedzieć kiedy będzie następny, bo muszę dobrze przemyśleć jak rozwinąć akcję i zaplanować zakończenie opowiadania, które niestety, ale kiedy nastąpi. Rozdział NA PEWNO w przyszłym tygodniu, ale może pojawić się też wczesniej ;)

Mam nadzieję, że skoro wytrwaliście do teraz to i dłużej wytrzymacie ;)

Kocham! xxx

9 komentarzy:

  1. Ej nie no w takim monecie żart !!!??? Proszę daj szybciej

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Ja nie mogę! Świetny!
    Proszę cię dodaj jak najszybciej rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba kur*a jakiś żart? Pls powiedz że tak ;-; Świetny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli on ja zdradził tak ? Bo on był z jest dłużej niż miesiąc c'nie ? A ona mówi ze miesiąc temu n aumprezie czyli ja zdradził ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeny Zayn nienawidzę Cię-_-

    OdpowiedzUsuń
  6. To nie dziecko Zayna, to nie jego dziecko :):):):)

    Proszę, nie rób mi tego, niech to wszystko to będzie pomyła, niech Katy kłamie.

    Kocham, czekam @ZenFapFap

    OdpowiedzUsuń
  7. Mówiłam że jeśli się ze sobą prześpią to cię ukatrupie ale poczekam z tym trochę bo myślę że ta z****a kłamie.
    Aaaa i mam nadzieję że w następnym rozdziale się okaże że ona kłamała z tym dzieckiem albo chociaż to nie jego!

    OdpowiedzUsuń
  8. NIE RÓB NAM TEGO!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Niedawno znalazlam ten blog i jest zajebisty nie mogę się oderwać od czytania. Mam nadzieje ze to wszystko się wyjaśni i to nie będzie dziecko Katy. Cudowny blog <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń